Witajcie, Kochani!
Dzisiaj opowiem Wam o książce, która wiele mi uświadomiła.
Kiedy sięgałam po tak niepozorną, małą rozsławioną książkę, nie przypuszczałam,
że kryje w sobie tak wspaniałą, porywającą i poruszającą historię. Zdecydowanie
zbyt mało znana „Fatamorgana” to lektura skrywająca w sobie ogromną mądrość,
wielkie emocje, prowadząca do lepszego zrozumienia świata, a także wyrywająca z
własnego, wygodnego, europejskiego patrzenia na świat.
Sisi, Ama, Efe i Joyce to Nigeryjki, które po przyjeździe do
Europy zarabiają na utrzymanie, handlując własnym ciałem. Pozornie wiedziały,
na czym polega praca, którą im zaproponowano. To miało być tylko wyjście
tymczasowe, droga do lepszego życia. Wszystkie miały za sobą traumatyczne
doświadczenia – molestowanie seksualne, brak możliwości znalezienia zatrudnienia,
młode i samotne macierzyństwo czy brutalna śmierć rodziny w czasie rzezi
etnicznej. Kobiety, choć mają świadomość, że wykonywana przez nich praca jest
ich własnym wyborem, są głęboko nieszczęśliwe. Nieoczekiwana śmierć jednej z
nich staje się dla reszty bodźcem, który uświadamia, że lepsze życie wcale nie
jest tak blisko, jak można by się spodziewać.