Witajcie, Kochani!
Sierpień to miesiąc, w którym moje myśli wędrują ku stolicy
naszego kraju. Stolicy, która siedemdziesiąt trzy lata temu stanęła do nierównej,
lecz bohaterskiej walki o wolność. Powstanie warszawskie to temat rzeka, o
którym wciąż można dowiadywać się coraz więcej i więcej. Niemal co roku na
półkach księgarni pojawiają się nowe wspomnienia z tamtego okresu – trzeba wszak
wykorzystać czas, póki ostatni świadkowie są wśród nas. Pośród licznych
publikacji zdarzają się pozycje niezwykle słabe, jak przeczytane przeze mnie
miesiąc temu „Łączniczki. Wspomnienia z powstania warszawskiego”, jak również
pozycje cudowne, genialne, rzeczywiście wzbogacające wiedzę jak recenzowane
dzisiaj „Sierpniowe dziewczęta’44” autorstwa Patrycji Bukalskiej.
W sierpniu’44 roku miały około osiemnastu lat. Niektóre
więcej, niektóre mniej. Były jeszcze młodymi dziewczętami, których okres
dojrzewania przypadł na okrutne lata okupacji hitlerowskiej. Kiedy padł rozkaz
o rozpoczęciu powstania nie wahały się długo i stanęły do walki z najeźdźcą.
Nie walczyły na pierwszej linii, wykonywały dużo mniej spektakularne zadania. Wsród
nich były sanitariuszki, pielęgniarki, łączniczki. Nie zastanawiały się, czy są
bohaterkami, robiły to, co trzeba było. Po sześćdziesięciu dziewięciu latach,
zachęcone przez Patrycję Bukalską, opowiadają swoją historię.
Po nieudanej lekturze, jaką były „Łączniczki. Wspomnienia z
powstania warszawskiego” obawiałam się „Sierpniowych dziewcząt’44”. Zastanawiałam się, czy temat powstania
warszawskiego mi się już nie przejadł, czy wciąż może mnie zainteresować. Z
oporami sięgnęłam pierwszego sierpnia po książkę z Patrycji Bukalskiej. Na
szczęście książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron i znacznie poszerzyła
moją wiedzę o polskim zrywie sprzed lat.
„Sierpniowe dziewczęta’44” odróżniają się od większości
wspomnień z powstania warszawskiego swoją formą. Nie są to zwykłe wspomnienia,
cechujące się ciągłością zdarzeń wspomnienia poszczególnych uczestniczek zrywu.
Autorka prowokuje swoje rozmówczynie do poruszania konkretnych tematów –
wolności, śmierci, godziny „W”, tym także przyziemnych – zapachu, wody, ubrań.
Dzięki poruszeniu często pomijanych, a wywołanych przez autorkę kwestii, mamy
pełniejszy obraz powstańczej rzeczywistości.
Bardzo podobało mi się to, że każdy rozdział miał na wstępie
kilka słów od autorki. Czasami były to jej osobiste refleksje dotyczące wydarzeń
sprzed lat, a czasami rys historyczny. Ten zabieg sprawia,że nawet osoba, która
dopiera zaczyna poszerzać swoją wiedzę o Warszawie’44, będzie czerpał z lektury
przyjemność. Opowieści dwudziestu jeden uczestniczek powstania warszawskiego
nie były w próżni, autorka na ich podstawie odtworzyła trudną, tragiczną
rzeczywistość powstania. Ukazuje różne jego aspekty, bohaterstwo i najniższe
instynkty. Pokazuje powstańcze szpitale, kanały, barykady, piwnice wypełnione przerażonymi cywilami.
Dzięki książkom takim, jak „Sierpniowe dziewczęt’44” możemy
zachwycić się jeszcze raz odwagą powstańców warszawskich, którzy mając tyle
lat, co my, stanęli do nierównej walki z najeźdźcą. Zawsze, kiedy obcuję z ich
wspomnieniami, jestem pełna podziwu. Zadziwia mnie ich niesamowita odwaga,
patriotyzm i dobroć. A najbardziej wzrusza ich skromność – wielokrotnie we
wspomnieniach pojawia się zdanie: „Robiłam po prostu to, co trzeba”.
Bardzo się cieszę, że powstaje coraz więcej książek,
opowiadających o powstaniu warszawskim z perspektywy kobiet. Mogłoby się
wydawać, że ich historie są mniej ciekawe, niż mężczyzn – nie stały one na
pierwszej linii, zajmowały się prozaicznymi rzeczami. A jednak – to dzięki ich odwadze
i poświęceniu (sanitariuszki nie wahały się iść pod ostrzałem, by uratować
rannego kolegę, łączniczki wielokrotnie przechodziły kanałami, by przenieść
meldunki) powstanie mogło trwać tak długo. Ich bohaterstwo przejawiało się w
prostych sprawach, zwykłych gestach. Ani przez moment nie myślały o sobie,
ofiarowując swój trud „chłopcom” oraz wolnej Polsce. Ich opowieści są pełne
emocji, wciąż żywych pomimo upływu lat. Te starsze panie, jako nastolatki
walczące w Warszawie, stały się dla mnie istną definicją słowa: „kobieta”.
Uważam, że „Sierpniowe dziewczęta’44” to jedna z najlepszych
pozycji o powstaniu warszawskim! W sposób niezwykle szczegółowy opisuje rzeczywistość
walczącej stolicy! Opowieści bohaterek nikogo nie pozostawią obojętnym, a kiedy
już skończycie czytać, będziecie pełni podziwu dla tych młodych dziewcząt.
Dlatego zachęcam Was nie tylko do poznania książki Patrycji Bukalskiej, ale
także do włączenia się w akcję BohaterON. Ma ona na celu uczczenie żyjących wciąż
powstańców i ukazanie im, że my, młodzi, wciąż pamiętamy o ich bohaterstwie. Na
czym polega? Wysyłacie do jednego z powstańców (możecie wybrać bądź pozwolić wybrać
wolontariuszom) kartkę, gdzie napiszecie kilka słów od siebie. Myślę, że warto
w ten sposób podziękować im za to, że siedemdziesiąt trzy lata temu stanęli do
walki, byśmy dziś mogli cieszyć się wolnością!
Ocena: 10/10 (recenzja)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz