Hej, hej, Kochani!
Literatura drugowojenna należy do jednej z moich ulubionych.
Z przyjemnością odkrywam coraz to nowe tytuły, a wątkiem, który szczególnie
mnie porusza jest uczucie pomiędzy przedstawicielami wrogich sobie narodów.
Dlatego kiedy usłyszałam po raz pierwszy o „Akuszerce” niesamowicie chciałam ją
przeczytać. Teraz wreszcie mi się udało. I znalazłam zdecydowanie najgorszą
książkę mojego życia. Książkę, którą milion razy rzucałam, nad którą klnęłam,
przez którą płakałam… Naprawdę, napisanie tej recenzji tak, żeby nie używać
wulgaryzmów będzie niesamowicie trudne, bowiem jestem w stanie tak wysokiej
irytacji poziomem obrzydliwości i absurdalności tej „prawdopodobnie najlepszej
wydanej ostatnio fińskiej powieści”, że ciężko mi się powstrzymać.
„Akuszerka” to romans wojenny opowiadający o uczuciu między
fińską kobietą a niemieckim oficerem SS. Ich związek oparty na pożądaniu i
wzajemnym przyciąganiu powoduje, że Krzywe Oko, odrzucona przez społeczność
akuszerka, decyduje się podjąć pracę w niemieckim obozie koncentracyjnym i
jenieckim, gdzie podejmuje się nieludzkiej pracy. Czy miłość faktycznie usprawiedliwia dokonane
przez nią wybory?