Hej, hej, Kochani!
Już niemal rok temu odkryłam niezwykle utalentowaną
amerykańską pisarkę. Od tego czasu przeczytałam już dwie powieści jej autorstwa
– mrożącą krew w żyłach, robiącą zamęt w myślach „Margo” oraz psychodeliczną,
złą, niepokojącą „Bad mommy. Złą mamę”. Teraz, dzięki uprzejmości wydawnictwa
Sine Qua Non miałam okazję poznać kolejną, jeszcze genialniejszą powieść Tarryn
Fisher. Po lekturze „Ciemnej strony” wiem już, że jestem wielką fanką tej
autorki i ślepo wezmę wszystko, co ona napisze, bowiem uwielbiam stan mojego
mózgu, w jaki wprawiają mnie jej powieści. Tym razem dzięki pisarce mogłam
zajrzeć w głąb samej siebie i zastanowić się, czy także ja mam swoją „ciemną
stronę”.
Senna Richards, pisarka i autorka bestsellerów budzi się w
obcym domu. Została porwana, jednak nie wie przez kogo i dlaczego. Na domiar
złego, okazuje się, że nie tylko ona padła psychopaty – wraz z nią uwięziony
został mężczyzna, z którym w przeszłości łączyła ją specyficzna relacja. Aby
odzyskać wolność, Senna i Isaac muszą zajrzeć w głąb siebie, na nowo przemyśleć
swoją relację oraz pogodzić się z ranami, które tkwią gdzieś głęboko w nich.
Powieść Tarryn Fisher nie
jest bynajmniej książką, którą można przeczytać „na raz”. To książka,
która, choć wciąga, sprawia tak niesamowity ból, że trzeba ją sobie dawkować.
Nie jest to historia, która zachwyca nadmiarem akcji, w której roi się od
niespodziewanych zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach wydarzeń. Fabuła
powieści opiera się na rutynie – rutynie życia więźnia, który ma aż za wiele
czasu, aby myśleć. W powieści poznajemy skrzywdzoną psychikę Senny, jej ból, a
także przeszłość, która ukształtowała ją na zawsze. Odkrywamy także tajemnicę jej relacji z
Isaakiem i razem z bohaterami zastanawiamy się, kto wpadł na pomysł, by tę
dwójkę umieścić razem na skraju śmierci.
Fabuła „Ciemnej strony” została genialnie skonstruowana. Od
początku czytelnik tak jak bohaterowie, nie wie, co się stało. W jego głowie mnożą się hipotezy, które raz
po raz rozbijają się w drobny mak. Tarryn Fisher odchodzi od wszelkich
fabularnych schematów, więc nie sposób przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie
się akcja. Dlaczego „właściciel zoo”, jak swojego porywacza nazywa Senna,
zachowuje się w taki sposób? Jakie są jego pobudki? Co ma na celu? Czy
bohaterowie mają umrzeć? Zakończenie, które przedstawia Tarryn Fisher jest
trudne, zaskakujące i tak dalekie od wszystkiego, czego można było się
spodziewać, że zamiast odpowiedzi, zyskujemy kolejne pytania.
Całą historię poznajemy z perspektywy Senny. To ona opowiada
nam o swoich emocjach, o swoim bólu, o swojej przeszłości, o otaczającym ją
coraz bardziej strachu. Jest to jedna z najlepszych bohaterek literackich, z
jakimi ostatnio się spotkałam! Jest ona pełna sprzeczności. Na pozór sprawia
wrażenie niezwykle antypatycznej osoby, niewdzięcznej, niezasługującej na żadne
ciepłe uczucia. A jednak, wraz z kolejnymi przewracanymi stronami poznajemy jej
przeszłość i zaczynamy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej.
Jesteśmy świadkami jej przemiany psychicznej, razem z nią uczymy się na nowo
kochać, pomimo tego, że świat jest złym miejscem. Równie ciekawym bohaterem
jest Isaac. To mężczyzna, którego nie sposób pokochać, jednak równie trudno
jest go zrozumieć. Co nim kieruje? Dlaczego jest dobry, skoro świat, który go
otacza jest tak zły? Ta dwójka bohaterów tworzy mieszankę wybuchową, a ich
relacja, którą odkrywamy na łamach powieści, jest tak trudna, tak patologiczna
i toksyczna , a jednocześnie piękna, że nie sposób się w nią nie zaangażować
emocjonalnie.
„Ciemna strona” to powieść przytłaczająca emocjonalnie.
Już od pierwszych stron czytelnik musi zmagać się z ogromnym strachem i
niepewnością. Nie wiemy, jakie plany ma wobec porwanych bohaterowów „właściciel
zoo”. Niejednokrotnie wraz z nimi czujemy oddech śmierci, zatracając się w
głodzie, zimnie i utracie nadziei, które uniemożliwiają przeżycie kolejnego
dnia. Powieść Tarryn Fisher jest także pełna bólu, niezawinionego cierpienia i
krzywdy. Dzięki takim książkom widzimy, że my sami mamy swoje ciemne strony,
widzimy, że przeszłość i dawne zranienia wciąż na nas oddziałują i nie
pozwalają być w pełni szczęśliwymi. Tarryn Fisher udowadnia, że nigdy do końca nie
znamy samych siebie, a nasza prawdziwa natura wychodzi na jaw dopiero, kiedy
znajdujemy się w ekstremalnych warunkach. „Ciemna strona” to powieść, o której
nie da się po prostu zapomnieć, trzeba wraz z bohaterami przeżyć ich emocje
oraz udać się w podróż w głąb siebie.
Po raz kolejny Tarryn Fisher udowodniła, że jest mistrzynią
operowania słowem. W niezwykle sugestywny sposób opisała ból, cierpienie, głód
i wszystkie inne trudne uczucia, targające bohaterami. Po raz kolejny mój egzemplarz cały jest
popodkreślany, a ja po raz kolejny chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi
cytatami:
- Ludzie nie są stworzeni do dźwigania ciężaru innych.
Ledwie dajemy radę nieść własny. (…)
-Być może wzięcie na siebie ciężaru drugiej osoby sprawia,
że Twój własny staje się trochę mniejszy.
Gwałt odciska się w twoim DNA. Nie jesteś już sobą, ale
kobietą, którą zgwałcono. I nie możesz tego z siebie wymazać. Nie możesz pozbyć
się przekonania, że to znowu się wydarzy, że jesteś bezwartościowa i nikt nigdy
nie będzie chciał się do ciebie zbliżyć, bo zostałaś zbrukana i wykorzystana.
Ktoś uznał, że jesteś nikim, zakładasz więc, że inni też tak pomyślą. Gwałt to
bezwzględny niszczyciel zaufania, pewności siebie i nadziei.
Ludzie kłamią. Wykorzystują cię i kłamią, przez cały czas
wciskają ci kity o swojej lojalności i o tym, że cię nigdy nie zostawią. Nikt
nie może ci tego obiecać, bo zyciem – tak jak pogodą – rządzą nieustanne
zmiany.
Nienawidzę zmian. Nigdy się nie wie, co przyniosą, można
tylko być pewnym, że nastąpią. Ale zanim to się stanie, łudzisz się, że
odmienią Twój los na lepsze. Postanawiasz w to wierzyć, bo tego potrzebujesz.
Wierzysz w ludzi, bo mają w zwyczaju trzymać się ciebie,
kiedy jest dobrze. Nazywam ich letnimi słodziakami. Spotkałam w życiu
wystarczająco wielu letnich słodziaków, żeby wiedzieć, że każdy zostawi cię
wraz z nadejściem zimy. Kiedy wszystko wokół zamarza, ty trzęsiesz się z zimna
i aby przetrwać, otaczasz się jak największą liczbą ochronnych warstw. Z
początku nawet tego nie zauważasz. Zimno sprawia, że drętwiejesz i nie widzisz
wyraźnie. A potem nagle podnosisz wzrok, zauważasz, że śnieg zaczyna topnieć i
uświadamiasz sobie, że spędziłeś zimę sam.
Nadal Cię widzę, Senna – mówi w moje włosy – Człowiek nigdy
nie przestaje widzieć tego, co postrzega jako część samego siebie.
Tak to właśnie wygląda, kiedy jesteś więźniem. Pragniesz
wolności, a kiedy ją dostajesz, bez swoich łańcuchów czujesz się nagi.
Nigdy nie myślałam o miłości w kategoriach wyboru. Wydawało
mi się raczej antywyborem. Jeśli jednak wiążesz się z kimś autodestrukcyjnym i
postanawiasz nadal go kochać, to chyba jednak jest jakiś wybór.
- Nie naprawisz mnie – powiedziałam, patrząc na kolana
Isaaca.
- Wcale nie chcę.
- Jestem okaleczona. Z zewnątrz i w środku.
- A mimo to cię kocham.
Prawda jest dla umysłu. (…) Kłamstwa są dla serca. Okłamujmy
się więc dalej.
„Ciemna strona” to zdecydowanie jedna z najlepszych
powieści, jakie miałam przyjemność poznać w kończącym się roku.To mroczna,
niepokojąca historia o kruchej ludzkiej psychice. Jej zaletami są z całą
pewnością niebanalna fabuła oraz genialnie skonstruowani, niezwykle wiarygodni
bohaterowie. Książek takich jak te nie da się po prostu zapomnieć – one na
zawsze pozostają w nas. Serdecznie polecam!
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!
Ocena: 10/10 (arcydzieło)
Książka bierze udział w wyzwaniach: