Hej, hej, Kochani!
Cara Delevigne to nazwisko, które jest znane każdemu.
Modelka, aktorka, piosenkarka jest jedną z
najbardziej rozpoznawalnych postaci na świecie. Jedni ją kochają, inni jej
nienawidzą. Mnie samej Cara jest dość obojętna, choć przyznam, że niesamowicie
podoba mi się jej uroda. Jednakże
pisanie książek przez cele brytów budzi różnorakie emocje, więc i ja chciałam zobaczyć,
czy „Mirror, mirror” to kolejna lektura, która powinna być podpałką, a
wydana została ze względu na nazwisko współautorki.
Do literackiego debiutu top modelki napisanego wraz z uznaną brytyjską pisarką
Rowan Coleman podchodziłam z największymi obawami – na szczęście nie sprawdziły
się one! Miałam ogromną przyjemność poznać bardzo dobrą, wciągającą i mądrą
powieść młodzieżową!
Kilka miesięcy wcześniej czwórka przyjaciół - Leo, Rose, Red
i Naomi założyła zespół.Dla każdego z nich wspólne tworzenie muzyki stało się
odskocznią od problemów domowych, szkolnych, psychicznych. Pomiędzy tymi
kompletnie różnymi nastolatkami nawiązuję się przyjaźń. Sytuacja ulega jednak
diametralnej odmianie, gdy jedna z paczki, Naomi, znika bez śladu. Młodzi
ludzie usiłują zrekonstruować, co się z nią działo, dlaczego postanowiła uciec.
Czy zrobiła to z własnej woli? A może ktoś ją skrzywdził? Zniknięcie Naomi to
nie jedyny problem, z którym musza zmierzyć się młodzi muzycy. Ich przyjaźń
zostanie wystawiona na ogromną próbę, a oni sam
będą musieli zadać sobie pytania o własną tożsamość.
Kiedy zaczynał lekturę „Mirror, mirror” nie wiedziałam do
końca, czego mam się spodziewać. Mlodzieżówki? Romansu? Kryminału? Nie daj Bóg,
erotyku? Liczne zapowiedzi szumnie zapowiadały mrożący krew w żyłach
thriller. Już od pierwszych stron
ciekawa byłam, w jakim kierunku rozegra historię znana modelka. Z każdym
przeczytanym zdaniem coraz bardziej wsiąkałam w książkę, dałam porywać się
akcji. To było cudowne! Należy jednak oddać sprawiedliwość i powiedzieć, że
wszystkie słowa o przerażającym thrillerze są mocno na wyrost. Szczerze mówiąc, napięcia nie poczułam niemal
w ogóle. Wątek tajemniczego zniknięcia Naomi służy jedynie ekspozycji bohaterów i stanowi siłą napędową akcji,
jednak ustępuje miejsca powieści obyczajowej – na szczęście, bardzo mądrej
powieści obyczajowej. Na pewno jednak odradzałabym sięgnięcie do tej powieści
osobom, które oczekują wartkiej, mrożącej krew w żyłach intrygi – po prostu się
rozczarujecie!
Największą zaletą powieści Cary Delevigne jest genialna
konstrukcja bohaterów! Bardzo często na kartach powieści młodzieżowych
spotykamy postaci schematyczne, papierowe, nieprawdziwe. Niejednokrotnie nie da
się odróżnić jednego bohatera od drugiego, bowiem są do siebie tak podobni. Na szczęście
w przypadku „Mirror, mirror” sytuacja wygląda zgoła inaczej! Cara Delevigne i
Rowan Coleman pokazały, że potrafią wykreować naprawdę niezapomniane postaci!
Ich siłą jest przede wszystkim to, że są prawdziwi – mają wady i zalety.
Popełniają błędy, nikt z nich nie jest idealny. Zmagają się poważnymi
problemami jak brak zrozumienia ze strony bliskich, molestowanie seksualne, trudności
w zrozumieniu i zdefiniowaniu samego siebie. Najlepiej poznajemy Red, postać, z
której perspektywy odkrywamy całą historię. To właśnie z tym bohaterem wiąże
się największe zaskoczenie tej książki!
„Mirror, mirror” to książka, której zdecydowanie brakowało
na rynku książkowym! Większość powieści młodzieżowych, które przenoszą
wartości, trąci już nieco myszką, natomiast współcześnie wydawane to albo
fantasy, albo wtórne dystopie tudzież ckliwe romanse. Natomiast debiut Cary
Delevigne to lektura, która opowiada o
problemach, z którymi mierzą się nastolatkowe Anno domini 2017. Cała książka
przesycona jest social mediami, wszechobecną technika, atmosferą, w której nie
można nic ukryć. Dzięki tej aktualności, „Mirror, mirror” może przekazywać
wartości, które są ważne dla dzisiejszej młodzieży. Jest odpowiedzią na
zapytania, które dręczą wielu młodych ludzi – jak sobie poradzić z brakiem akceptacji?
Co to jest przyjaźń? Jaka jest cena nieodwzajemnionej miłości? Myślę, że tę
książkę warto podsunąc nastoletniemu czytelnikowi, bowiem jest ona przepełniona
wiarą we własne możliwości, zachęca do zaakceptowania i pokochania siebie
samego, a także ukazuje ogromną moc przyjaźni.
Jedyną wadą „Mirror, mirror”, jaką mogłabym wskazać, jest
jej język. Oczywiście, in plus jest używanie slangu dzisiejszej młodzieży, słów
związanych z życiem dziejącym się tak naprawdę w Internecie. Bardzo ciekawym
rozwiązaniem artystycznym jest zamieszczenie w powieści fragmentów czatu czy
komentarzy na Instagramie – z pewnością uaktualnia to wymowę książki i pozwala
lepiej oddać realia. Natomiast mnie osobiście zraziła przeogromna liczba wulgaryzmów.
Bohaterowie klną niemal cały czas. Rozumiem, że w pewnym sensie jest to prawda,
że z ust młodzieży wychodzi wiele brzydkich słów, jednak pojawiają się dwa
pytania. Po pierwsze, czy rzeczywiście ja i moi rówieśnicy używamy ich tak
wiele? W wielu przypadkach wiem, że sama czy moi znajomi użylibyśmy zupełnie
innego słownictwa. Po drugie, czy faktycznie warto promować takie słownictwo w
literaturze, która, bądź co bądź, prócz funkcji realistycznej winna także choć
nieco edukować?
Czytając debiut Cary Delevignem przekonałam się, że nie
można przekreślać książki tylko dlatego, że została napisana przez celebrytę.
Dzieło supermodelki i znanej brytyjskiej pisarki oczarowało mnie swoją
naturalnością, aktualnością i przesłaniem. Jeśli szukacie wartościowej powieści
młodzieżowej, w której miłość nie jest na pierwszym miejscu, która może Was
czegoś nauczyć – bez wahania sięgnijcie po „Mirror, mirror”!
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Ksiązka bierze udział w wyzwaniu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz