Strony

niedziela, 17 grudnia 2017

(217) "Ciemna strona" Tarryn Fisher



Hej, hej, Kochani!
Już niemal rok temu odkryłam niezwykle utalentowaną amerykańską pisarkę. Od tego czasu przeczytałam już dwie powieści jej autorstwa – mrożącą krew w żyłach, robiącą zamęt w myślach „Margo” oraz psychodeliczną, złą, niepokojącą „Bad mommy. Złą mamę”. Teraz, dzięki uprzejmości wydawnictwa Sine Qua Non miałam okazję poznać kolejną, jeszcze genialniejszą powieść Tarryn Fisher. Po lekturze „Ciemnej strony” wiem już, że jestem wielką fanką tej autorki i ślepo wezmę wszystko, co ona napisze, bowiem uwielbiam stan mojego mózgu, w jaki wprawiają mnie jej powieści. Tym razem dzięki pisarce mogłam zajrzeć w głąb samej siebie i zastanowić się, czy także ja mam swoją „ciemną stronę”.

Senna Richards, pisarka i autorka bestsellerów budzi się w obcym domu. Została porwana, jednak nie wie przez kogo i dlaczego. Na domiar złego, okazuje się, że nie tylko ona padła psychopaty – wraz z nią uwięziony został mężczyzna, z którym w przeszłości łączyła ją specyficzna relacja. Aby odzyskać wolność, Senna i Isaac muszą zajrzeć w głąb siebie, na nowo przemyśleć swoją relację oraz pogodzić się z ranami, które tkwią gdzieś głęboko w nich.

Powieść Tarryn Fisher nie  jest bynajmniej książką, którą można przeczytać „na raz”. To książka, która, choć wciąga, sprawia tak niesamowity ból, że trzeba ją sobie dawkować. Nie jest to historia, która zachwyca nadmiarem akcji, w której roi się od niespodziewanych zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach wydarzeń. Fabuła powieści opiera się na rutynie – rutynie życia więźnia, który ma aż za wiele czasu, aby myśleć. W powieści poznajemy skrzywdzoną psychikę Senny, jej ból, a także przeszłość, która ukształtowała ją na zawsze.  Odkrywamy także tajemnicę jej relacji z Isaakiem i razem z bohaterami zastanawiamy się, kto wpadł na pomysł, by tę dwójkę umieścić razem na skraju śmierci.

Fabuła „Ciemnej strony” została genialnie skonstruowana. Od początku czytelnik tak jak bohaterowie, nie wie, co się stało.  W jego głowie mnożą się hipotezy, które raz po raz rozbijają się w drobny mak. Tarryn Fisher odchodzi od wszelkich fabularnych schematów, więc nie sposób przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się akcja. Dlaczego „właściciel zoo”, jak swojego porywacza nazywa Senna, zachowuje się w taki sposób? Jakie są jego pobudki? Co ma na celu? Czy bohaterowie mają umrzeć? Zakończenie, które przedstawia Tarryn Fisher jest trudne, zaskakujące i tak dalekie od wszystkiego, czego można było się spodziewać, że zamiast odpowiedzi, zyskujemy kolejne pytania.

Całą historię poznajemy z perspektywy Senny. To ona opowiada nam o swoich emocjach, o swoim bólu, o swojej przeszłości, o otaczającym ją coraz bardziej strachu. Jest to jedna z najlepszych bohaterek literackich, z jakimi ostatnio się spotkałam! Jest ona pełna sprzeczności. Na pozór sprawia wrażenie niezwykle antypatycznej osoby, niewdzięcznej, niezasługującej na żadne ciepłe uczucia. A jednak, wraz z kolejnymi przewracanymi stronami poznajemy jej przeszłość i zaczynamy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Jesteśmy świadkami jej przemiany psychicznej, razem z nią uczymy się na nowo kochać, pomimo tego, że świat jest złym miejscem. Równie ciekawym bohaterem jest Isaac. To mężczyzna, którego nie sposób pokochać, jednak równie trudno jest go zrozumieć. Co nim kieruje? Dlaczego jest dobry, skoro świat, który go otacza jest tak zły? Ta dwójka bohaterów tworzy mieszankę wybuchową, a ich relacja, którą odkrywamy na łamach powieści, jest tak trudna, tak patologiczna i toksyczna , a jednocześnie piękna, że nie sposób się w nią nie zaangażować emocjonalnie.

„Ciemna strona” to powieść przytłaczająca emocjonalnie. Już od pierwszych stron czytelnik musi zmagać się z ogromnym strachem i niepewnością. Nie wiemy, jakie plany ma wobec porwanych bohaterowów „właściciel zoo”. Niejednokrotnie wraz z nimi czujemy oddech śmierci, zatracając się w głodzie, zimnie i utracie nadziei, które uniemożliwiają przeżycie kolejnego dnia. Powieść Tarryn Fisher jest także pełna bólu, niezawinionego cierpienia i krzywdy. Dzięki takim książkom widzimy, że my sami mamy swoje ciemne strony, widzimy, że przeszłość i dawne zranienia wciąż na nas oddziałują i nie pozwalają być w pełni szczęśliwymi.  Tarryn Fisher udowadnia, że nigdy do końca nie znamy samych siebie, a nasza prawdziwa natura wychodzi na jaw dopiero, kiedy znajdujemy się w ekstremalnych warunkach. „Ciemna strona” to powieść, o której nie da się po prostu zapomnieć, trzeba wraz z bohaterami przeżyć ich emocje oraz udać się w podróż w głąb siebie.

Po raz kolejny Tarryn Fisher udowodniła, że jest mistrzynią operowania słowem. W niezwykle sugestywny sposób opisała ból, cierpienie, głód i wszystkie inne trudne uczucia, targające bohaterami.  Po raz kolejny mój egzemplarz cały jest popodkreślany, a ja po raz kolejny chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi cytatami:


- Ludzie nie są stworzeni do dźwigania ciężaru innych. Ledwie dajemy radę nieść własny. (…)
-Być może wzięcie na siebie ciężaru drugiej osoby sprawia, że Twój własny staje się trochę mniejszy.

Gwałt odciska się w twoim DNA. Nie jesteś już sobą, ale kobietą, którą zgwałcono. I nie możesz tego z siebie wymazać. Nie możesz pozbyć się przekonania, że to znowu się wydarzy, że jesteś bezwartościowa i nikt nigdy nie będzie chciał się do ciebie zbliżyć, bo zostałaś zbrukana i wykorzystana. Ktoś uznał, że jesteś nikim, zakładasz więc, że inni też tak pomyślą. Gwałt to bezwzględny niszczyciel zaufania, pewności siebie i nadziei.

Ludzie kłamią. Wykorzystują cię i kłamią, przez cały czas wciskają ci kity o swojej lojalności i o tym, że cię nigdy nie zostawią. Nikt nie może ci tego obiecać, bo zyciem – tak jak pogodą – rządzą nieustanne zmiany.

Nienawidzę zmian. Nigdy się nie wie, co przyniosą, można tylko być pewnym, że nastąpią. Ale zanim to się stanie, łudzisz się, że odmienią Twój los na lepsze. Postanawiasz w to wierzyć, bo tego potrzebujesz.

Wierzysz w ludzi, bo mają w zwyczaju trzymać się ciebie, kiedy jest dobrze. Nazywam ich letnimi słodziakami. Spotkałam w życiu wystarczająco wielu letnich słodziaków, żeby wiedzieć, że każdy zostawi cię wraz z nadejściem zimy. Kiedy wszystko wokół zamarza, ty trzęsiesz się z zimna i aby przetrwać, otaczasz się jak największą liczbą ochronnych warstw. Z początku nawet tego nie zauważasz. Zimno sprawia, że drętwiejesz i nie widzisz wyraźnie. A potem nagle podnosisz wzrok, zauważasz, że śnieg zaczyna topnieć i uświadamiasz sobie, że spędziłeś zimę sam.

Nadal Cię widzę, Senna – mówi w moje włosy – Człowiek nigdy nie przestaje widzieć tego, co postrzega jako część samego siebie.

Tak to właśnie wygląda, kiedy jesteś więźniem. Pragniesz wolności, a kiedy ją dostajesz, bez swoich łańcuchów czujesz się nagi.

Nigdy nie myślałam o miłości w kategoriach wyboru. Wydawało mi się raczej antywyborem. Jeśli jednak wiążesz się z kimś autodestrukcyjnym i postanawiasz nadal go kochać, to chyba jednak jest jakiś wybór.

- Nie naprawisz mnie – powiedziałam, patrząc na kolana Isaaca.
- Wcale nie chcę.
- Jestem okaleczona. Z zewnątrz i w środku.
- A mimo to cię kocham.

Prawda jest dla umysłu. (…) Kłamstwa są dla serca. Okłamujmy się więc dalej.

„Ciemna strona” to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści, jakie miałam przyjemność poznać w kończącym się roku.To mroczna, niepokojąca historia o kruchej ludzkiej psychice. Jej zaletami są z całą pewnością niebanalna fabuła oraz genialnie skonstruowani, niezwykle wiarygodni bohaterowie. Książek takich jak te nie da się po prostu zapomnieć – one na zawsze pozostają w nas. Serdecznie polecam!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

Ocena: 10/10 (arcydzieło) 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz