Hej, hej, Kochani!
Niedawno na ekranach kin zagościł film pod niemiłosiernie
długim tytułem: „Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych
Obierek”. Pojawienie się tego wciąż nieobejrzanego przeze mnie dzieła zainspirowało
mnie do poznania wreszcie jego książkowego pierwowzoru, który kurzył się u mnie
na półce od antycznych, jeszcze przedmaturalnych czasów. Książka ta miała być
typowym odmóżdżaczem i książką, która po prostu poprawia nastrój, a całkiem
niespodziewanie się w niej zakochałam!
Wielka Brytania, rok 1946. Młoda i ambitna pisarka Julie
Ashton, szukając natchnienia na kolejną książkę, nawiązuje kontakt z
mieszkańcami wyspy Guernsey – jedynego terytorium brytyjskiego, które podczas
wojny znajdowało się pod niemiecką okupacją. Podczas korespondencji dowiaduje
się o działającym wówczas Stowarzyszeniu Miłośników Literatury i Placka z
Kartoflanych Obierek. Żywo zainteresowana tematem pisarka przybywa na wyspę,
gdzie wkrótce odnajdzie przyjaciół, rodzinę, a może nawet… miłość?