Strony

piątek, 7 lipca 2017

(173) "Inwazja" Wojtek Miłoszewski

 Hej, hej, Kochani!
Już dawno nie zdarzyło się tak, że w stu procentach pochłonęła mnie jakaś lektura. Że nawet, kiedy nie czytałam, lecz byłam zajęta czymś innym, w mojej głowie kłębiły się pytania o dalszy los bohaterów. Że zaczynałam czytać i sama nie wiedziałam, kiedy było za mną już ponad dwieście stron. Jedną z książek, które absolutnie mną zawładnęły okazała się być debiutancka powieść Wojtka Miłoszewskiego (tak, z TYCH Miłoszewskich) „Inwazja” – niesamowite połączenie political fiction z sensacją!

Rok 2017. Armia rosyjska zajmuje terytorium Ukrainy. Wszyscy spodziewają się, że Władimir Putin ni poprzestanie na tym i zaatakuje również Polskę. Kiedy prezydent sterowany przez prezesa partii podejmuje decyzję o ekshumacji sowieckich żołnierzy, wojska sąsiedniego kraju wkraczają na terytorium Rzeczypospolitej. Rozpoczyna się okrutna walka – i choć jej wynik jest już z góry znany, bo czy niewielka, niszczona nierozsądnymi decyzjami ministra obrony narodowej armia może odeprzeć tak silny i skoncentrowany atak, to czytelnik wraz z bohaterami będzie zmagał się z całym terrorem wojny. Wojtek Miłoszewski ukazuje w swojej powieści wojenną pożogę z wielu perspektyw: bezbronnych, skazanych na tułaczkę cywilów, wojskowych prowadzących skazaną na porażkę przegraną czy ludzi biznesu, chcących za wszelką cenę utrzymać swój majątek. 



Kiedy zaczynałam swoją przygodę z powieściowym debiutem Wojtka Miłoszewskiego, sama nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Obawiałam się, że „Inwazja” mnie znudzi i zmęczy, że nie będę potrafiła uwierzyć w wymyślony przez pisarza świat. Mam już nieprzyjemne doświadczenia związane z tym rodzajem political fiction, więc podświadomie oczekiwałam wszystkiego, co najgorsze. Tymczasem książka oczarowała mnie już od pierwszy stron.

Jej zaletą jest przede wszystkim realność. Byłam bardzo ciekawa, w jaki sposób autor umotywuje atak Rosjan na Polskę tak, by nie wydawało się to bardzo naciągane. Wizja Wojtka Miłoszewskiego w pełni mnie do sieie przekonała. Znając różne bardziej i mniej idiotyczne pomysły naszego rządu, jestem w stanie uwierzyć w to, co tutaj wymyślił prezes partii rządzącej oraz posłuszny mu prezydent Andrzejek. Pisarz wplótł do książki postaci znane z realnego świata – prezydentów mocarstw i najważniejsze osoby z naszej ojczyzny. Przyznam, że było to dość ryzykowne posunięcie, bowiem łatwo było odejść od prawdziwego wizerunku danej osoby. Jednakże autorowi udało się tego uniknąć i obraz wielkich tego świata, który wyłania się z kart powieści w niczym nie odbiega od tego znanego z ekranów telewizorów. Możliwe, że momentami było nieco stereotypowo, jednakże Wojtek Miłoszewski dodał każdej z realnych postaci osobiste rysy, przez co uwiarygodnił ich kreację.

„Inwazja” w genialny sposób ukazuje, do jakich podłości jest zdolny człowiek, jeśli tylko okoliczności pozwalają mu bądź zmuszają go do czynienia zła. Przedstawia całą brutalność wojny, która nawet dzisiaj, w wydawałoby się cywilizowanym XXI wieku, potrafi przewrócić życie ludzi do góry nogami. Wizja pisarza jasno mówi, że epoka smartfonów i powszechnego dostępu do Internetu nie ułatwia wcale życia, bowiem wystarczy tylko iskra i wszystko to, co mamy na co dzień na wyciągnięcie ręki staje się niedostępnym luksusem. Powieść Wojtka Miłoszewskiego ukazuje w sposób klarowny, że wojna, niezależnie od epoki, oznacza zawsze głód, zezwierzęcenie, upodlenie, utratę dobytku i nieustające zagrożenie życia.

Kolejną zaletą powieściowego debiutu Wojtka Miłoszewskiego jest genialna wprost kreacja bohaterów! O postaciach autentycznych już wspomniałam. Autor z prawdziwą wnikliwością oddał ich charakter, przez co lektura powieści jest pełna drobnych, politycznych smaczków. Jednakże „Inwazja” to także wspaniali bohaterowie, których wymyślił autor. Każda z postaci jest wykreowana w sposób konsekwentny i przemyślany. Każda ma swoje cech charakterystyczne, dzięki którym od razu wzbudza emocje u czytelnika.  Moimi ulubieńcami stali się członkowi rodziny Barańskich – zwykli cywile, których wojna zmusiła do podjęcia najtrudniejszych decyzji. Odbiorcę porusza ich wzajemna miłość, a także trudności, z którymi muszą się zmierzyć. Autor na ich przykładzie ukazał, jak okrutna jest wojna i jak bardzo niszczy ona życie jednostek.

„Inwazja” to także powieść, w której wciąż się coś dzieje. Wojtek Miłoszewski już od pierwszych stron podkręca tempo akcji i nie pozwala mu zwolnić ani na moment. Kolejne, coraz bardziej szokujące wydarzenia szybko następują po sobie i nie pozostawiają czytelnika obojętnym ani na moment. Momenty przerażając swoją brutalnością przeplatają się z tymi dającymi nadzieję lub przynajmniej chwile wytchnienia, więc czytelnik nie jest przytłoczony ilością okrucieństwa. Debiut Miłoszewskiego nie pozwala oderwać się od siebie ani na chwilę!

Warto wspomnieć także o stylu autora. Może on być odbierany zarówno jako zaleta, jak i jako wada. Wojtek Miłoszewski pisze w sposób, który ja nazwałabym męskim. Zdania są krótkie, proste i konkretne. Skupia się raczej na opisie faktów, a nie uczuć. W „Inwazji” znajdziecie ogromną ilość wulgaryzmów i to tych z gatunku cięższych. I choć jestem uczulona na takie słownictwo, to w przypadku tej powieści absolutni je kupuję. Należę do zwolenników zachowania realizmu w literaturze i w tym przypadku bluzgi padające z ust żołnierzy idealni pasowały do sytuacji, w jakiej się znaleźli  - skazanych na przegraną, beznadziejnych, krwawych walk.

Jedną z niewielu wad „Inwazji”, jakie przychodzą mi do głowy jest to, że autor w sposób jasny przedstawił swoje poglądy polityczne. Widać to szczególnie przy opisie polskiej sceny politycznej – Wojtek Miłoszewski w sposób krytyczny i pełen pogardy pisze o PiSie,  o smoleńskiej obsesji i wielkich, pustych słowach o patriotyzmie. Mnie osobiście bardzo to nie przeszkadzało, bo mam podobne pogląd polityczne, jednak osoby o innym sposobi myślenia tak jasno wyłożony światopogląd może irytować.

Podsumowując, uważam, że debiut Wojtka Miłoszewskiego to powieść więcej niż udana. Niesamowicie przemyślana, pełna emocji i wzbudzających skrajne uczucia u czytelnika postaci książka opowiada w sposób realistyczny i brutalny o tym, co by było gdyby. Pozycja obowiązkowa dla osób zainteresowanych polityką!

Ocena: 8/10 (rewelacyjna)

Książka bierze udział w wyzwaniach:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz