Strony

środa, 3 maja 2017

(152) "Co mnie zmieniło na zawsze" Amber Smith - BOOK TOUR

Witajcie, moi Kochani!
Jak widzicie, kwiecień był miesiącem book tourów. Dzięki tym wspaniałym akcjom mogłam poznać wiele niesamowitych lektur! Dziś po raz kolejny chcę Wam opowiedzieć o powieści, którą przeczytałam dzięki uprzejmości onlypretender, która zorganizowała tę książkową podróż – dziękuję! „Co mnie zmieniło na zawsze” to lektura, która zmusiła mnie do refleksji i to właśnie bardziej moim przemyśleniom poświęcony będzie ten post.

Eden miała czternaście lat, kiedy spotkało ją coś, co nie powinno spotkać nikogo. Została zgwałcona przez najlepszego przyjaciela swojego brata, niemal członka rodziny. „Stul pysk. I tak nikt ci nie uwierzy” powiedział wtedy Kevin, a przerażona Edy go posłuchała. Milczała  przez lata, a nienawiść do oprawcy i do samej siebie zmieniała ją w zupełnie inną osobę. „Co mnie zmieniło na zawsze” to historia tego, jak bardzo okrutne wydarzenia zmieniają młodego człowieka, wpływają na jego relacje z innymi,  jak trudno jest mu żyć, kiedy spotykają go takie podłości, jak gwałt, którego ofiarą padła Eden.


Więc stoję i czekam, aż coś z tym zrobi. Aż odłoży widelec, wstanie i odciągnie mnie na bok, zabierze mnie do ogrodu na tyłach domu i zażąda, żebym mu wyjaśniła, co się ze mną dzieje. Zażąda, żebym mu powiedziała, co się stało. Historia Eden brutalnie ukazuje to, jak bardzo obojętny jest dzisiejszy świat. Dziewczyna nie żyła na bezludnej wyspie, otaczali ją przyjaciele, rodzina… Jak to możliwe, że nikt nie zwrócił uwagi na to, co dzieje się z nastolatką? Dlaczego wszyscy zamykamy się w sobie, dlaczego nie zauważamy, że ktoś potrzebuje rozmowy, że ma problem, z którym sobie nie radzi? Historia Eden z pewnością potoczyłaby się inaczej, gdyby znalazła ona jedną przyjazną duszę, której mogłaby opowiedzieć o tym, co ją spotkała. Amber Smith w swojej książce ukazała, jak bardzo płytkie są dzisiejsze relacje. Wszyscy tylko komunikujemy się, a nie rozmawiamy. Mówimy o sobie, sobie, sobie, nie słuchając drugiej osoby…

Bo teraz już nie pamiętam, gdzie kończą się kłamstwa, a zaczynam się ja. Linie są rozmyte. Wszystko nagle stało się takie poplątane, takie szare, takie niezdefiniowane. Jedyne, co wiem, to to, że sprawy nie poszły zgodnie z planem. Plan był taki, że mi się poprawi, poczuję się lepiej, że osiągnę to z użyciem wszelkich dostępnych mi środków. Ale nie czuję się lepiej. Czuję się pusta. Ciągle pusta i uszkodzona. Eden za wszelką cenę chciała wyprzeć wspomnienia tamtej nocy. Może sądziła, że jeśli będzie udawała, że nic się nie stało, to tamto wydarzenia faktycznie się unieważni? Nie wiem… Tyle, że jej historia ukazuje, że to wcale tak nie działa. O pewnych rzeczach, o zranieniach, o przykrościach, o krzywdzie nie da się tak po prostu zapomnieć. To, co jest w nas, będzie tam na zawsze. Najlepiej jest zaakceptować, znaleźć sposób na to, by się pogodzić. Porozmawiać z kimś, pójść na terapię, dać sobie pomóc.

 Wymyślam się na nowo. Wszyscy wokół to robią. Czasem tak jest, że po tym, jak spotka nas coś bolesnego, weźmiemy całą winę na siebie. Bo ja go sprowokowałam. Bo ja pozwoliłam. Bo ja nie byłam wystarczająca… Bo ja, bo ja, bo ja…  Dlatego chcemy zerwać z tamtą dawną Eden, Amber, Olą, Kasią, Pauliną, która dała się skrzywdzić. Chcemy stać się kimś innym, lepszym. Robimy rzeczy, których tak naprawdę nie chcemy, tylko po to, żeby udowodnić „JESTEM INNA! TERAZ BY MNIE TO JUŻ NIE SPOTKAŁO!”. Dziewczyny, proszę, nie róbmy tego. Jesteśmy dobre, wspaniałe, najlepsze, WYSTARCZAJĄCE. Takie, jak jesteśmy. To, że ktoś nas zranił NIE JEST i NIGDY NIE BYŁO naszą winą. Nie mówię, że zmiany są złe, bo nie są. Dorastamy, odmienia się nasze środowisko, mamy nowe marzenia, nowe plany, nowych przyjaciół. Tylko niech te zmiany będą naturalne, niech wynikają z naszej wewnętrznej potrzeby, a nie z tego, że przestałyśmy się same kochać i akceptować.

To była bardzo zła rzecz. Ale to nie daje prawa, by krzywdzić innych. To nie jest wymówka. (…) Nie pozwolenie, żeby robić, co się człowiekowi żywnie podoba. Bardzo łatwo jest usprawiedliwiać krzywdzenie kogoś tym, że sami zostaliśmy skrzywdzeni. Że już nie umiemy inaczej. Że tak musi być. Tylko, kochani, to tak nie działa. Ja wiem, że łatwiej jest być złym, ale nic nie daje nam moralnego prawa, by ranić innych. Bądźmy ludźmi. Każdy z nas ma jakieś zranienia, każdego z nas skrzywdzono, każdy ma swojego potwora w środku… Czy zatem musimy niszczyć sobie nawzajem życie? NIE! Jak pokazuje historia Eden, to wcale nie zmniejsza naszego bólu. To wcale nie sprawi, że będziemy szczęśliwsi. Krzywdząc innych jednocześnie krzywdzimy samych siebie.



Jak widzicie „Co mnie zmieniło na zawsze” to książka, której nie potrafiłam zrecenzować. Szczerze mówiąc, dawno nie zdarzyło się tak, bym czytająć, żyła książką. Naprawdę, nie zwracałam uwagi na styl, na język, na fabułę. Razem z Eden przeżywałam jej zranienie i razem z nią krzyczałam: „Wysłuchajcie mnie! Pomóżcie mi!”. Musicie przeczytać tę książkę! Jest świetna, wspaniała, poruszająca!

Ocena: 9/10 (wybitna)

Ksiażka bierze udział w wyzwaniach:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz