Strony

sobota, 19 listopada 2016

INTERNETOWA PRZYJAŹŃ TAG

Hej, hej, Kochani!
A dzisiaj będzie post z zupełnie innej, totalnie osobistej beczki. Bo widzicie, tyle się mówi o tym, że blogowanie to nie tylko książki i współprace, ale przede wszystkim ludzie. Niby to oczywiste, ale czasem wydaje nam się, że inni blogerzy są nam totalnie obcy. Dziś chciałam Wam opowiedzieć razem z Nią historię dwóch dziewczyn, które, choć totalnie dla siebie obce, zupełnie różne, stały się dla siebie cały światem. 



1) Ile się przyjaźnicie?



Kitty: Ja i mierzenie czasu.... UH! No dobra, zacznijmy od tego, że nie mam pojęcia, ile już znam Olę, ale


na pewno w przyjaźń przekształciło się to na początku wakacji br., kiedy organizowałyśmy razem Wakacyjne wyczytywanie i się spotkałyśmy. Wtedy też zaczęłyśmy nałogowo do siebie pisać i teraz wylądowałam w jej ulubionych na mess, bo tak uprzykrzam jej życie swoim pisaniem 


Ola: Zgodzę się z Kitty. Jak dla mnie momentem przełomowym w naszej relacji był dzień, w którym miałam mega, mega, mega depresję, a Kociaczek nie pozwalał mi się załamać. I w sumie to wciąż trwa! Piszemy około 200-300 wiadomości w ciągu dnia i teraz Kitty jest takim punktem codzienności - wstać, umyć zęby, napisać do niej.



2) Jak wyglądało wasze pierwsze spotkanie?


Kitty: Byłam w KRK z chłopakiem i jego kolegami. Ogłosiłam, że tam jestem, a wtedy Ola napisała, że chętnie się spotka. Zaczęło się od tego, że opłacałyśmy parkometr dla Audisi mojego chłopaka, ale z racji tego, że to bardzo skomplikowane urządzenie, Oluś miała mi pomóc. Potem poszłyśmy odebrać jej wielką paczkę z książkami i łaziłyśmy z nią później aż do końca. Ola zabrała mnie do Dziórawego Kotła, gdzie przegadałyśmy całe spotkanie, a ja odkryłam, że miejscowy gad mnie nie lubi (żaba w kiblu nie chciała na mnie skrzeczeć, pff). Ostatecznie rozstałyśmy się na Plantach (chyba), ale wcześniej napstrykałyśmy tam sobie selfiaczki.

Ola: Cóż, z mojej perspektywy to inaczej wyglądało. Kiedy Kitty napisała na Mini Maratonach, że przyjeżdża, już trochę pisałyśmy i w sumie uznałam, że może mnie nie zje. Ale jechałam na spotkanie PRZERAŻONA! Boże, ona jest taka super, a ja taka nunu! Szłam do niej na miękkich nogach. A okazała się tak mega cudowna, wspaniała. Moje pierwsze wrażenie z Kociaczkiem na żywo to jej słodki głos - serio, ona mówi jakby wstrzykiwała cukier do strun głosowych. Musicie to usłyszeć. Zabrałam ją do Dziórawego Kotła, gdzie wypiła CAŁE kremowe piwo, dla mnie to nieosiągalne. No i poszła ze mną odebrać moje WIEEELKIE ksiażki. Najważniejsze wrażenia z tego wspólnego czasu to po pierwsze - ZA MAŁO, po drugie - ALE ONA JEST SŁOOODKA <3


3) Czy często się kłócicie?


Kitty:: Jeszcze NIGDY się nie pokłóciłyśmy, co jest szczerze mówiąc dość dziwne, bo mamy bardzo rozbieżne charaktery 



Ola: A ja mam inne wrażenie... To nienormalne, wiem, ale mam wrażenie, że często sprawiam Ci przykrość tym, że długo nie odpisuję. Ale Cię kocham strasznie, tylko... szkołę najbardziej! Ale to prawda, jesteśmy z Kitty totalnie różne, mamy inne systemy wartości, światopogląd, a także sposób reagowania na trudności. Ale przecież tak genialnie się uzupełniamy, prawda?


4) Ile macie do siebie kilometrów?


Kitty: Z jakieś 400?  Na pewno ok. 4-4,5 h jedzie się ode mnie do KRK 



Ola: ZA DUŻO!


5) Jak się poznałyście?


Kitty:Ola, zabij mnie, ale... Ja nie wiem, jakim cudem zaczęłyśmy do siebie pisać. Ale ja generalnie w ogóle takich rzeczy nie pamiętam. Za to na pewno połączyły nas książki .

Ola: Na szczęście masz mnie, a ja PAMIĘTAM. Otóż, historia jest dziwna. Kiedy zaczynałam blogowanie, Kitty miała już publikę i była dość rozpoznawalna. A ja byłam malutką, cichutką, początkującą blogerką. Kitty mi strasznie, strasznie imponowała i chcialam być jak ona. Wpadłam na pomysł organizacji jakiejś akcji, ale absolutnie nie wiedziałam, jak się za to zabrać. I napisałam do Kociaczka, którego specjalnie znalazłam na fb. Pamiętam, że byłam taka miła i grzeczna i ęą ależ.A jak się bałam jej odpowiedzi!


6) Jak często się spotykacie?


Kitty: Do tej pory widziałyśmy się dwa razy, w planach jeszcze PARTY HARD + NOCNY CLUBING (czyt. 18 Oli) oraz WTK, kiedy Ola najprawdopodobniej u mnie nocuje (ciekawe, co na to moi rodzice xD)


Ola: Za rzadko! Do tej pory były to dwa, no i oczywiście mega krótkie. Ale te, o których wspomniała Daria, będą dłuższe, na szczęście. A widziałyśmy się w lipcu i na KTK.


7) Jak wygląda utrzymanie takiej przyjaźni?


Kitty:Nie rozumiem pytania. Serio. Bo jak dla mnie przyjaźni się nie utrzymuje. Ona utrzymuje się sama. 



Ola: Hmmm, to ja to trochę inaczej jak Kitty odpowiem. Po pierwsze, na pewno jest ciężej jak z innymi koleżankami, bo jednak Kociaczek jest dla mnie li i jedynie literkami na fb bądź selfiaczkami, które sobie wysyłamy w ilościach hurtowych. A z drugiej strony też na pewno jest bardziej oczekiwana, bo na spotkanie październikowe czekałam od sierpnia, jak nie od lipca!



8) Wasze ulubione wspólne wspomnienie?


Kitty: Nie wiem, jak u Oli, ale u mnie na pewno nasza wspaniała rozmowa z panią Miszczuk oraz detronizacja na KTK 2016.  Ale jednak najbardziej pani Miszczuk, bo zrobiłyśmy to razem, razem prosiłyśmy o prequel z Belethem i Azazelem oraz nie zapomnę, jak Ola powiedziała pani Kasi, że groziłam jej, że przestanę ją lubić, jak nie przeczyta Ja, diablicy.



Ola: A ja mam inne! Jak nie reagowałaś dziwnie na moją euforię na widok youtuberów, których nie znałaś, a ja kwiczałam ze szczęścia jak zażynane prosię. W ogóle, całe targi książki były niezapomniane i już się nie mogę doczekać Warszawskich! Ja tak powiedziałam?


9) Znacie swoich innych przyjaciół?


Kitty:Z wyglądu - tak, od czegoś jest Facebook. Ale ja nigdy nie rozmawiałam z innymi przyjaciółmi Oli, a ona chyba nie pisze jakoś nałogowo z Meredith i Justysią, a na pewno nie pisze z moimi przyjaciółmi z Wawy/Twierdzy.

Ola: Jak w rozmowie, wiadomo, pojawiają się imiona naszych przyjaciół. Myślę, że obie orientujemy się, kto jest dla nas ważny, kim jest i tak dalej. Niektórych moich przyjaciół Kiciak pozna na Party Hard :P 


10) Co najbardziej cenisz w swojej przyjaciółce?


Kitty: Szczerze to (Oluś znów mnie zabije) taką słodką naiwność. To jest po prostu tak cudownie urocze, a bez tego nie byłoby Oli. Uwielbiam ją też za uśmiech, bo Ola kocha się uśmiechać.  Ach, no i za optymistyczne podejście, co do tego, jak zakończy się PARTY HARD + NOCNY CLUBING, bo nasze rozmowy o tym są tak genialne, że ja już chciałabym luty! 

Ola: To teraz czas na epopeję. W Kitty najbardziej lubię to, że jest inna niż ja. Że ja jestem słodka i naiwna, a ona mnie uświadamia. Że każe mi się ogarniać. Że potrafi dużo gadać o tematach tabu, o które wstydziłabym się zapytać innych. To, że pomimo pozornej słodyczy to naprawdę twarda, kick-assowa babka, której nie chcielibyście spotkać w nocy o północy. Za dziwne komplementy. Za pisanie do nocy.... Za doradzanie książek. Oj, Kitty, wzruszyłam się! Już się nie mogę doczekać PARTY HARD!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz