Hej, hej, Kochani!
Kilkanaście miesięcy temu usłyszałam o książce, która miała
opowiadać o przedwojennej Warszawie, zwanej Paryżem Północy. Od razu podjęłam
decyzję: „MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ”. Jestem absolutnie zakochana w polskim
przedwojniu i uwielbiam smakować, na filmach czy w książkach, atmosfery tamtych
lat. Niestety, powieść pani Sylwii Zientek była absolutnie nieosiągalna,
dlatego wyobraźcie sobie moją radość, gdy weszłam do biblioteki (tylko oddać
książkę, naprawdę!) a tam na półeczce z nowościami pyszniły się, przyciągając
kolorami „Miraże”. Długo się nie zastanawiałam, od razu udałam się do pana bibliotekarza i… Miałam!
Warszawa, lata 30. XX wieku. Piękna Liliana, żona pnącego
się po szczeblach kariery adwokata. Jednak rola pani domu i matki nie
satysfakcjonuje jej. Lilianna, a raczej Lili, jak każe się tytułować, chce żyć
pełnią życia, zanurzyć się w artystycznym klimacie Warszawy i stać się w pełni
nowoczesną kobietą. Niespodziewanie w jej życiu pojawia się wrażliwy i
delikatny początkujący poeta Julian. Z czasem relacja Lili i Juliana stanie się
coraz bardziej zażyła… Jak wpłynie na nią ujawnienie prawdziwej tożsamości
poety?
Książka pisana jest niesamowicie pięknym językiem. Dla niego
samego warto sięgnąć po „Miraże”. Autorka pisze w sposób, który nazwałabym
kobiecym, skupiając się na uczuciach bohaterów i opisie otaczającej ich
rzeczywistości. W książce na próżno szukać akcji, niesamowitych wydarzeń czy
mrożących krew w żyłach zdarzeń. To bardziej opowieść o niespełnionym życiu w
pięknej, przedwojennej Warszawie.
Jakże wspaniale opisany jest Paryż Północy! Widać, że Sylwia
Zientek zadała sobie trud, by poznać realia życia w przedwojennej Warszawie. W
urzekający sposób odmalowała zarówno pełną erotyzmu atmosferę kabaretów,
wytworny klimat panujący w drogich restauracjach czy wreszcie nędzę i ubóstwo
dzielnic robotniczych, gdzie młode dziewczęta sprzedają się za śmiesznie niskie
pieniądze. Tak niesamowicie wykreowane miasto przyciąga i aż serce boli, że nie
możemy już napić się czarnej kawy w Małej Ziemiańskiej, patrząc na Tadeusza
Boya-Żeleńskiego.
Na uwagę zasługuje także kreacja bohaterów. Lili to
niespełniona kobieta, która ślepo podąża za nowoczesnością, chcąc za wszelką
cenę być światową. Nie docenia swojego męża, wciąż pragnie więcej, więcej,
więcej. Myślę, że może stanowić klasyczny przykład kobiet zamkniętych w
małżeństwach zawartych dla koneksji, pieniędzy, lepszej pozycji społecznej.
Julian natomiast to osoba zagubiona, chcąca zrozumieć samą siebie, pragnąca żyć
tak, by być sobą. Mężczyzna pragnie akceptacji innych, duszą go obowiązujące
normy moralne. Jest głęboko nieszczęśliwy, a jednocześnie bardzo chce dać
szczęście.
Mimo moich zachwytów, nie poleciłabym tej książki wszystkim.
Nie da się ukryć, że porusza ona wątki uważane za dość kontrowersyjne –
transseksualizm, związki homoseksualne. Opowiada także o brudnej rzeczywistości
II Rzeczypospolitej, gdzie na porządku dziennym były nielegalne aborcje,
prostytucja czy gwałty. Jednakże pisarka porusza te wątki z wyczuciem, nie
narzucając jedynej słusznej oceny, obojętnie czy prawicowej, czy lewicowej.
Czytelnik sam może zastanowić się, czy popiera wybory bohaterów, a także co on
zrobiłby na ich miejscu.
Bardzo się cieszę, że przeczytałam książkę pani Sylwii
Zientek – „Miraże”. Była ona dla mnie wspaniałą podróżą do mojej ukochanej
przedwojennej Warszawy. Mogłam znów zachwycić się fenomenalnie oddaną atmosferą
międzywojnia, obcować z wielkimi artystami, a także poznać mniej znaną twarz
tej epoki. Jednocześnie nie czułam się boleśnie atakowana światopoglądową
propagandą i indoktrynacją. Polecam Wam z całego serca!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz