Hej, hej, Kochani!
Już po raz czwarty mam przyjemność zaprosić Was na kolejną edycję "Książkowego sądu"! Bardzo się cieszę, że akcja przypadła Wam do gustu i że chętnie czytacie te posty :) Dzisiaj będziecie świadkami rozpraw na temat książek, które budzą skrajne emocje - ciekawa jestem, po której stronie jesteście!
UWAGA! DALSZA CZĘŚĆ POSTU MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY DO KSIĄŻEK "AFTER", "CZAS ŻNIW", "ZAKON MIMÓW" I "FANGIRL"!
Oskarżyciel: Według mnie Czas Żniw nie jest niczym i
przemołowym, jak wszyscy mówili. To kolejna dystopia, tylko osadzona w nieco
bardziej skomplikowanym świecie niż normalna.
Obrońca: Nie zgodzę się z Tobą. Jak dla mnie samym przełomem
było takie odwrócenie głównej bohaterki - zazwyczaj są one słabymi
dziewczątkami wymagającymi pomocy. A Paige radzi sobie sama i nie jest tez
kryształowo dobrą postacią
Oskarżyciel: Tylko, że tak samo jak we wszystkich innych
książkach tego gatunku myśli przede wszystkim o dobru ogółu i od razu chce
ratować cały świat!
Obrońca: Nie do końca - wydaje mi się, że Paige,
przynajmniej w pierwszym tomie myślała głównie o ratowaniu samej siebie i
ucieczce z kolonii karnej. Nie przeszkadzał jej nigdy opresyjny system w jakim
żyła, a nawet jakoś się w nim urządziła.
Oskarżyciel: To po co zamiast znaleźć sposób ucieczki dla
samej siebie od razu zaczęła planować uwolnienie całej kolonii?
Obrońca: Wydaje mi się, że zżyła się z nimi, jako z
towarzyszami niedoli. Coś w stylu uciekinierów z obozów koncetracyjnych (ja to
mam porównania, wiem). Poza tym, większą grupą była mniejsza szansa na
dekonspirację. A co sądzisz o świecie wykreowanym przez Samanthę Shannon?
Oskarżyciel: Jak dla mnie to łatwiej uciec w pojedynkę. Gdy
więcej osób wie tym większa szansa, że ktoś puści parę z ust. Całkiem ciekawy,
aczkolwiek nie wystarczająco wyjaśniono sposób, w jaki to wszystko się zaczęło.
W trakcie czytania niezbyt go zrozumiałam.
Obrońca: Wydaje mi się, że to wyjaśni się w kolejnym tomie.
Na pewno na plus to, że wszystko się logicznie wyjaśnia i nie ma zbyt dużych
luk fabularnych.
Oskarżyciel: Możliwe, dlatego chciałabym spróbować, ale na
razie wciąż trzyma się mnie lekki niesmak.
Obrońca: Jak dla mnie to powiew świeżości w literaturze
dystopijnej i młodzieżowej!
Oskarżyciel: Oskarżam "After" o
schematyczność i przewidywalność, irytującą główną bohaterkę i zachowującego
się jak dziecko Hardina. Poza tym, książka ma ponad 600 stron, a 90% z tego to
ciągłe kłótnie między tą dwójką, aż się sama dziwię, że dotrwałam do końca.
Obrońca: Mi książka bardzo się podobała, wciągnęłam
się w nią i w krótkim czasie ją przeczytałam. Polubiłam też bohaterów, stali
się mi bliscy. Nie przeszkadzały mi kłótnie, o których pisałaś, mi przypadły do
gustu.
Oskarżyciel: Tylko, żeby tych kłótni było mniej, a tak
to zajęły lwią część książki, która i tak już jest duża objętościowo. To całe
kłócenie się bohaterów co kilka kartek było strasznie nierealistyczne i mimo,
że ta książka z opisu wydaje się życiową historią, to tak naprawdę z
codziennymi sytuacjami nie ma nic wspólnego. Akcja moim zdaniem była też dość
nieprzemyślana, dopiero przy samej końcówce zaczęło się dziać coś sensownego,
ale to ciągle za mało, żebym zdecydowała się sięgnąć po kolejny tom. Może i
jest lepszy, ale ja już się zraziłam do tej serii.
Obrońca: Ja od siebie dodam tyle, że z chęcią sięgnę
po kolejne tomy, bo historia wydaję mi się bardzo ciekawa i myślę, że dalsze
części mnie również wciągną.
Oskarżyciel:
Ja w sumie nie wiem czego się spodziewać i chyba nigdy się nie dowiem, bo moja
przygoda z "After" zakończyła się na pierwszym tomie. Nie
wytrzymałabym kolejnych kilkuset stronnicowych rozterek sercowych Tessy i
Hardina zachowującego się jak pięciolatek. Może to po prostu nie mój typ
literatury.
Niestety, w tym miesiącu udało nam się zrobić tylko dwa sądy. A jeśli chcecie i Wy dołączyć do naszej zabawy - zapraszam do grupy
Niestety, w tym miesiącu udało nam się zrobić tylko dwa sądy. A jeśli chcecie i Wy dołączyć do naszej zabawy - zapraszam do grupy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz