Strony

czwartek, 27 grudnia 2018

TOP 10 - Najlepsze filmy 2018

Hej, hej, Kochani!
Rok powoli dobiega końca - czas na podsumowania. Uwielbiam te rodzaje blogowych postów, zawsze cały rok z niecierpliwością czekam, aż będę mogła je napisać. W tym roku rozpocznę od opisania 10 moich ulubionych filmów, które miałam przyjemność obejrzeć w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Jak i rok temu założyłam sobie, że obejrzę 52 filmy, jednak tym razem udało mi! Nie ukrywam, że duża tu zasługa wykupienia Netflixa oraz moich dłuuugich wakacji. Zabrakło w moich tegorocznych wyborach dominujących w 2017 roku filmów francuskich, pojawiło się jednak bardzo dużo włoskich (i mam wrażenie, że ta tendencja się utrzyma). Zimą obejrzałam dość sporo filmów z lat 40., 50. - niesamowicie przypadł mi do gustu ich klimat, myślę, że i w 2019 będzie ich sporo w moich wyborach. A oto i moje ulubione produkcje - o ile pierwsze 7 miejsc jest losowe, o tyle podium to już rzeczywiście najlepsze z najlepszych!
10) "Colette" reż. Milan Cieslar, Czechy, Słowacja 2013
"Colette" to film, który widziałam któryś już raz. Wciąż jednak zachwyca mnie tak samo - jest zarówno brutalny, jak i delikatny, przygnębiający, jak i dający nadzieję. Cieslar opowiada w nim historię uczucia między dwójką więźniów obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau. W bardzo, bardzo obrazowy sposób ukazuje okrucieństwo esesmanów, głód, strach - wszystko to, z czego składała się egzystencja obozowa. Film porusza też temat nieco mniej popularny - przemoc seksualną zarówno ze strony strażników, jak i współwięźniów. Tytułowa postać Colette budzi ogromne kontrowersje, często nie możemy zrozumieć jej postępowania, jednak historia miłości jej i Małego Piwa porusza do głębi! 








9) "Casablanca" reż. Michael Curitz, USA 1942
Film piękny i nieśmiertelny, który w końcu miała okazję poznać. To klasyk, który każdy z nas powinien poznać. Przedstawia historię niespełnionej miłości francuskiego emigranta do żony przywódcy czeskiego ruchu oporu, ukazując ją na tle ogarniętego wojną świata - szczególnie Casablanki, która stała się domem dla emigrantów i uchodźców z całego świata. Film utrzymany jest w pięknym, starym stylu i zmusza do refleksji na temat sumienia, wyboru między szczęściem własnym a innych, o wartościach, które nadają sens życiu.  Na ogromny plus rola Humphrey'a Bogarta, który jak nikt potrafił oddać rozdarcie targanego miłością mężczyzny z dawnych lat.








8) "Sprawa prywatna" reż. Paolo Taviani, Vittorio Taviani, Włochy 2017
Film, o którym w Polsce właściwie nie było słychać - a szkoda. Kolejna produkcja z II wojną światową w tle, która gości na tej liście przedstawia historię dwójki przyjaciół zakochanych w tej samej kobiecie. Młoda Fulvia umiejętnie krąży między obojgiem. Kiedy wojna domowa w Italii osiąga apogeum Milton i Giorgio dołączają się do oddziałów partyzanckich, walczących z il Duce. Wkrótce Milton wpada w ręce faszystów,  a Giorgio wyrusza w straceńczą wyprawę tylko po to, by go odzyskać. Film jest zrealizowany w sposób bardzo surowy i naturalistyczny. Włoskie krajobrazy, szczególnie te górskie przeszywają lękiem i grozą. Artystyczne kadry zachwycają, a sama historia na nowo definiuje takie pojęcia jak przyjaźń, odwaga, prawda.






7)  "Czarny łabędź" reż. Darren Aronofsky, USA 2010
Słynny thriller, w którym Natalie Portman udowodniła, jak utalentowaną jest aktorką. Historia utalentowanej baletnicy, która po latach starań dostaje swoją wymarzoną rolę w "Jeziorze łabędzim". Innowacyjny pomysł reżysera, który chce, by w zarówno w Czarnego, jak i Białego Łabędzia wcielała się ta sama tancerka, powoduje u głównej bohaterki ogromne zmiany psychiczne. Film amerykańskiego reżysera jest niesamowicie trudny w odbiorze. Jego naturalistyczne kadry, ponura scenografia i klaustrofobiczna atmosfera osaczają widza i nie pozwalają mu prędko zapomnieć o obejrzanej produkcji. Dzięki Arnofsky'emu mamy okazję wgłębić się w psychikę osoby chorej, która musi walczyć z własnymi myślami i urojeniami. Artystycznie zrealizowany film pozostawia pole do interpretacji, dlatego jestem pewna, że jeszcze nie raz go obejrzę.





6) "Lady Bird"  reż. Greta Gerwig, USA 2017
Film, który porwał mnie swoją zwyczajnością. Ukazuje on rok z życia amerykańskiej nastolatki, maturzystki z Południa. Tytułowa Lady Bird odkrywa swoją pasję, przeżywa wielką miłość, kłóci się z rodziną i uczy się definiować, kim naprawdę jest. To produkcja, która jest dla mnie bardzo ważna również z powodów osobistych. Niesamowicie mocno utożsamiłam się z główną bohaterką, razem z nią płakałam i się cieszyłam. Jej droga odkrywania, jak być dorosłym i jak realizować własne marzenia, nie oglądając się na innych bardzo mocno mnie zainspirowała. Polecam, ze względu na ogromną ilość ciepła, jakie znajdziecie w tej produkcji!









5) "Śniadanie u Tiffany'ego", reż. Blake Edwards, USA 1961
Kolejny z moich ukochanych filmów wszechczasów, jedna z produkcji, którą mogę cytować z pamięci. Po raz kolejny zachwycać możemy się niezwykłym klimatem, jaki mają jedynie produkcje sprzed wieku. Blake Edwards, w filmie, który zupełnie zasłużenie przyniósł Audrey Hepuburn ogromną sławę, opowiada historię zagubionej młodej dziewczyny, Holly Golightly, która desperacko poszukuje szczęścia i swojego miejsca w świecie. Będąc skupiona na sobie, rani ludzi, którzy ją otaczają. "Śniadanie u Tiffany'ego" to rodzaj bajki dla dorosłych, ułuda o szczęśliwym zakończeniu, w którą wszyscy wierzymy. A urokliwa Audrey, która w roli Holly jest tak naturalna, tylko ułatwia nam zachwycanie się tym pięknym światem, który przeminął lub którego nigdy nie było.






4) "Nieporadne miłości" reż. Francesca Comencini, Włochy 2017
Po raz kolejny włoski film, którego nie zna prawie nikt - szkoda, wielka szkoda. Włoskie kino jest tak niedoceniane, a tak dobre. Tym razem mamy do czynienia z historią trudnej, toksycznej wręcz miłości. Claudia i Flavio po długim i pełnym burzliwych emocji związku, postanawiają się rozstać. Podczas gdy on układa sobie życie na nowo z dużo młodszą od siebie kobietą, ona wciąż ma nadzieję na powrót i nowy początek. Popada w depresję, coraz mnie radzi sobie z tęsknotą. W końcu z marazmu ratuje ją jej studentka, Nina. Pomiędzy tak różnymi kobietami rodzi się wzajemna seksualna fascynacja. "Nieporadne miłości" to film niesamowicie kobiecy - stanowi świetne spojrzenie na psychikę kobiety zakochanej i kobiety porzuconej. Sceny erotyczne, dość powszechne w tej włoskiej produkcji, wyjątkowo nie irytują, lecz dopełniają historię. "Nieporadne miłości" to także świetna inspriacja do dawania sobie szansy na nowo, do zaczynania pięknego życia - tylko dla siebie.


3) "Jesienna sonata" reż. Ingmar Bergmann, Szwecja, Francja, RFN 1978
Ingmara Bergmanna zmalałam tylko z jednego filmu, "Siódmej pieczęci", którą doceniłam dopiero po dogłębnym przeanalizowaniu jej na języku polskim. Byłam więc ciekawa, czy produkcja, którą obejrzę sama, w domowym zaciszu, bez profesjonalnego komentarza, może przypaść mi do gustu. Okazało się, że tak. "Jesienna sonata" to niesamowicie trudny film, z całą pewnością nie dla każdego widza. To wysokiej klasy kino psychologiczne - obraz trudnej relacji pomiędzy matką, uznaną pianistką, a córką, która całe życie próbowała spełniać jej ambicje oraz drugim, niepełnosprawnym, porzuconym przez matkę dzieckiem. Wizyta artystki, granej brawurowo przez Ingrid Bergmann, sprawia, że napięcie pomiędzy trzema kobietami rośnie, a na jaw wychodzą brudne sprawy z przeszłości. Niesamowicie mocny, idealnie dopracowany pod względem artystycznym film to prawdziwa uczta dla fanów kina!


2) "Król rozrywki" reż.  Michael Gracey, USA 2017
W  moim zestawieniu nie mogło zabraknąć chociaż jednego musicalu! "The greatest showman" to tytuł, po który sięgnęłam z polecenia mojej koleżanki z pracy i jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo w produkcji niesamowicie się zakochałam. Film opowiada o kulisach powstania pierwszego cyrku - jest to jednak typowo amerykańska produkcja o spełnianiu własnych marzeń, dążeniu do celu. Choć schematyczna, zachwyca imponującą scenografią i kostiumami oraz chrakteryzacją, świetnym doborem aktorów (ale czy Zac Efron może kiedykolwiek zawieść?), a także tym, co w przypadku musicali jest najważniejsze - cudowną ścieżką dźwiękową. Nadal często słucham piosenek z "Króla rozrywki",  a był czas, że męczyłam je non stop . Polecam Wam, jeśli tak jak ja kochacie musicale.




1) "Zimna wojna" reż. Paweł Pawlikowski, Polska 2018
To zdecydowanie najlepszy film tego roku i jestem niesamowicie szczęśliwa i dumna, że jest to produkcja z mojego kraju. Mam szczerą nadzieję, że powtórzy sukces "Idy", od której jest, moim zdaniem, jeszcze lepszy. To film absolutnie genialny, cudowny pod każdym względem, dopracowany artystycznie w każdym szczególe. Historia trudnej miłości Zuli i Wiktora niesamowicie mnie poruszyła, jednak, bądźmy szczerzy, nie dla historii ogląda się filmy Pawlikowskiego. To film, który zachwyca montażem, niebanalnymi czarno-białymi kadrami i świetną muzyką. Obejrzenie tego filmu zmienia człowieka od środka. Mam nadzieję, że wkrótce będę miała okazję znów wybrać się na to cudo!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz