Hej, hej, Kochani!
Ciężko mi w to uwierzyć, ale dzisiaj kończę dziewiętnaście lat. Matko! Jak to możliwe! Przecież niedawno hulałam na mojej osiemnastce... Wódka z niej jeszcze nie wypita :P Powiem Wam, że kompletnie nie dochodzi do mnie, że jestem już taka stara, że został mi ostatni rok nastoletności... Kilka lat temu wydawało mi się, że jak ktoś ma dziewiętnaście lat, to jest w miarę życiowo ogarnięty - niestety, w tym przypadku nie spełniło się to zupełnie! Jeśli mam być szczera, to czuję się nawet mniej dojrzała niż byłam...
W zeszłym roku, w szale organizowania dwóch imprez jakoś umknęło mi przygotowanie mojego postu urodzinowego. Teraz postanawiam to nadrobić i zapraszam Was na zestawienie dziewiętnastu książek, które przeczytałam w dzieciństwie! Gwoli wyjaśnienia - jako dzieciństwo traktuje okres do czasu, kiedy miałam około 13 lat. Nie brałam pod uwagę lektur, lecz książki, po które sięgałam z własnej woli. W tym czasie nie byłam zbytnio wymagającą czytelniczką, jednak jeśli jakaś powieść przypadła mi do gustu, czytałam ją przynajmniej kilka razy. Ciekawa jestem, czy Wy też znacie jakieś z tych lektur!
1) Astrid Lindrgen - "Dzieci z Bullerbyn"
To chyba pierwsza książka, która mnie tak wciągnęła. Choć jest na liście lektur, ja sięgnęłam po nią tuż po tym, jak nauczyłam się czytać. To od niej zaczęła się moja miłość do czytania. Najsłynniejsza powieść Astrid Lindrgen opowiada o przyjaciołach z małej szwedzkiej wioski, którzy przeżywają niesamowite przygody. Myślę, że jest to klasyk, który łączy pokolenia! Przygody dzieci z małej szwedzkiej wioski znałam niemal na pamięć! To z tej książki nauczyłam się, czym jest przyjaźń i jak ważna w życiu człowieka jest rodzina. Marzyłam o to, by mieć takich kolegów jak Lasse, Bosse, Lisa, Olle, Britta i Anna. A piosenkę o kawałku kiełbasy dobrze podsuszonej znam chyba do dziś!
2) Lucy Maud Montgomery - seria "Ania z Zielonego Wzgórza"
Pamiętam, że kiedy miałam w V klasie czytać pierwszy tom o Ani, byłam załamana! Spodziewałam się naprawdę nudnej, egzaltowanej książeczki. Na szczęście zupełnie się pomyliłam, a seria o rudowłosej marzycielce stała się moją ulubioną. Po "Ani z Zielonego Wzgórza", którą znają chyba wszyscy, razem z koleżanką na wyścigi czytałyśmy kolejne tomy. Moje ulubione to chyba "Ania na uniwersytecie", "Wymarzony dom Ani" i "Rilla ze Złotego Brzegu". Dzisiaj myślę, że to seria, która w pewnym stopniu ukształtowała mnie jako kobietę, jednak wtedy była dla mnie po prostu świetną lekturą, pełną barwnych bohaterów, których chciało się poznać, przy której się śmiałam, płakałam i emocjonowałam. No i oczywiście, jak każda dziewczynka kochałam się w Gilbercie!
3) Megan McDonald - seria "Hania Humorek"
Tę serię książek czytałam, będąc w pierwszej klasie. Te cieniutkie i niesamowicie zabawne książeczki przedstawiają historie z życia tytułowej Hani, która marzy o tym, żeby zostać lekarzem. Poznając jej perypetie, spotykamy jej rodzinę, uczymy się wielu ważnych rzeczy - jak dążyć do celu, jak pokonywać swoje słabości, jak polubić swoich wrogów czy jak zaakceptować swoje słabości. Książeczki przekazywały także w lekki sposób podstawową wiedzę o świecie. Ja przygody Hani poznawałam właściwie nałogowo - jedną książeczkę potrafiłam przeczytać w kilka godzin. A jak się przy tym śmiałam!
4) Małgorzata Musierowicz - "Jeżycjada"
To chyba polska klasyka powieści młodzieżowych, a jednocześnie seria, którą pokochałam całym sercem. Choć początki mojej przygody z Jeżycjadą nie zapowiadały zachwytu, to potem się przekonałam. Książki Małgorzaty Musierowicz pochłaniałam tom po tomie. Uwielbiałam bohaterów, uwielbiałam śledzić to, jak zmieniają się i dojrzewają na moich oczach. Serię tę uwielbiałam za życiowość, za to że nie przekazywała naiwnego obrazu wyidealizowanego świata, za to, że pokazywała także ciemne strony ludzkiej egzystencji. Nie wszystkie tomy lubię, ale do moich ulubionych należą "Kwiat kalafiora", "Ida sierpniowa", "Opium w rosole", "Dziecko piątku", "Noelka", "Kalamburka"i "Pulpecja". Niestety, nowsze tomy, te opowiadające o dzieciach Gabrieli są dla mnie nie do przebrnięcia- bohaterowie są irytujący, a autorka w drażniący ukazuje swoją wyższość nad dzisiejszym społeczeństwem. Szkoda, bo do pierwszych, PRLowskich tomów mam naprawdę ogromny sentyment!
5) Meg Cabot - seria "Pamiętnik księżniczki"
To chyba była moja pierwsza "dorosła" seria, gdzie mowa była o pocałunkach, chłopakach, seksie, okresie, biuście... Lekturę rozpoczęłam od ostatniego tomu - brawo, Oluś, brawo! Jednak historia Mii na tyle mnie zaintrygowała, że niemal natychmiast zabrałam się za kompletowanie całej serii. Choć teraz nieco bawi mnie egzaltacja Mii i nie do końca zgadzam się z dominującym w książce przekonaniem, że "o matko, mam osiemnaście lat i jestem wciąż dziewicą, co jest ze mną nie tak", nadal uważam, że jest to świetna powieść, która wprowadzi młodsze nastolatki w tematykę ciut poważniejszą. Myślę, że jest warta uwagi także dlatego, ze ukazuje przemianę niepewnej siebie, zamkniętej dziewczyny w świadomą siebie kobietę. Na jej kartach znajdziemy wiele problemów, z którymi musza się zmagać dzisiejsze nastolatki - prześladowanie w szkole, nieszczęśliwe zakochanie, toksyczna przyjaźń, trudne relacje z rodziną... Zdecydowanie uwielbiałam bohaterów, stuprocentowo utożsamiałam się z Mią i oczywiście kochałam się w Michaelu!
6) Meg Cabot - "Jeszcze mnie polubicie"
Jak widzicie, w dzieciństwie byłam ogromną fanką Meg Cabot, którą jeszcze niejednokrotnie znajdziecie w tym zestawieniu! "Jeszcze mnie polubicie" to książka, którą znalazłam zupełnie przypadkiem w mojej osiedlowej bibliotece i którą pokochałam tak, że przeczytałam ją, jesli dobrze pamiętam, dwadzieścia razy. Opowiada historię Amy Landry, dziewczyny będącej pośmiewiskiem szkoły, która postanawia zostać popularną i zdobyć serce najprzystojniejszego chłopaka w liceum, w którym od lat się podkochuje. Jednak Amy w dążeniu do akceptacji, zapomina o tym, kim jest i rani swoich najbliższych przyjaciół. Ta prosta i schematyczna historyjka nauczyła mnie, że warto być po prostu sobą, a uwierzcie, w tym okresie naprawdę było mi to potrzebne!
7) Stephanie Meyer - seria "Zmierzch"
"Zmierzch" był moim pierwszym paranormal romance. Choć nigdy miłość do tego gatunku nie rozwineła się u mnie jakoś szczególnie, to do serii Stephanie Meyer mam ogromny sentyment. Książki czytałam z wypiekami na policzkach, zarywając noce. Płakałam razem z Bellą i marzyłam o happy endzie. I oczywiście, nienawidziłam Jacoba! Marzyłam o mężczyźnie takim, jak Edward Cullen. Niesamowicie wkręciłam się w historie wampirów - zaczęłam nawet pisać o nich fanfiction. I choć dziś wiem, że książka nie jest żadnym literackim arcydziełem, to kilka lat temu była moim całym światem!
8) Liliana Fabisińska - seria "Bezsennik, czyli o czym dziewczyny rozmawiają nocą"
Jedna z niewielu polskich pozycji, jakie w okresie dzieciństwa pokochałam! Myślę, że największą zaletą tej serii jest to, że dzieje się w znanych na dobrze realiach. Książeczki Liliany Fabisińskiej przedstawiają losy czterech przyjaciółek, które chodzą do jednej klasy w warszawskim gimnazjum. Dziewczyny stają się prawdziwymi przyjaciółkami, które mogą polegać na sobie w każdej sytuacji. Bohaterki są niezwykle charakterne, a każdą z nich da się polubić! Każda powieść z tego cyklu porusza inny problem - takie jak chociażby anoreksja, miłość w internecie, sekty, narkotyki. Pomimo tak ciężkiej tematyki, książki napisane są bardzo lekkim i zabawnym językiem - nie raz wprost leżałam na podłodze i ryczałam przy nich ze śmiechu!
9) Carrie Karasyov, Jill Kargman - "Słodko-gorzka szesnastka"
Niepozorna różowa książeczka, którą przeczytałam niezliczoną ilość razy! "Słodko-gorzka szesnastka" to historia uczennic prestiżowego nowojorskiego liceum. Przybycie do szkoły nowej uczennicy, przebojowej Sophie wywołuje w tej małej społeczności prawdziwe zamieszanie. Początkowo zaprzyjaźnia się ona ze szkolną gwiazdą, Whitney, później jednak wypowiada jej otwartą wojnę, której rozstrzygnięciem ma być huczna impreza z okazji szesnastych urodzin. A w środku tego całego zamieszania stoi rozdarta między dwoma przyjaciółkami Laura, która nie wie, czyją stronę ma zająć. "Słodko-gorzka szesnastka" nauczyła mnie, że czasem ludzie potrafią być świniami i że zawsze należy być wiernym samemu sobie i słuchać głosu swojego serca. A poza tym, była to świetna, niesamowicie wciągająca pozycja!
10) Ann Brashers - seria "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów"
Najsłynniejszą serię Ann Brashers czytałam w ukryciu przed rodzicami, którzy uważali, że byłam na nią zdecydowanie za młoda! "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów" ukazywało losy czterech kompletnie różnych od siebie przyjaciółek, które połączyła jedna para spodni! To książka, która pokazała mi znaczenie przyjaźni w życiu człowieka, a także rozgrzewała moje młodziutkie serduszko opisami przystojniaków! Czytając powieści z tej serii czułam się niesamowicie dorosła! Ale do tej pory zdaje mi się, że nie przeczytałam nigdy "Trzeciego lata", bo chyba było niedostępne w naszej bibliotece.
11) Diana Kimpton - seria "Aurelia księżniczka amazonka"
Ta seria książek towarzyszyła mi, kiedy byłam naprawdę małą dziewczynką. Przedstawiała przygody młodziutkiej księżniczki, która, miast na lekcjach etykiety czy balach, wolała spędzać czas w stajniach, bawiąc się z koniami. Aurelka uczyła dziewczynki, że nieważne jest pochodzenie, tylko charakter człowieka, że w życiu warto mieć swoje pasje i marzenia. I choć koniarą nie zostałam, miałam ogromny sentyment do dziewczynki, która kochała swoje wierzchowce.
12) Meg Cabot - "Dziewczyna Ameryki"
Jak już widzicie, byłam ogromną fanką tej amerykańskiej autorki. "Dziewczyna Ameryki" opowiadała historię przeciętnej nastolatki, która niespodziewanie ratuje życie samemu Prezydentowi Stanów Zjednoczonych. Dzięki temu wydarzeniu staje się celebrytką, a także znajduje chłopaka, na którego widok czuje motylki w brzuchu. Jak każda książka Meg Cabot, również ta opisuje typowe problemy dziewczyn w wieku nastoletnim: pierwsze zauroczenia, konflikty z rodzicami, walki z kompleksami. I jak każda pozycja, uczy, że warto wierzyć w siebie i szukać głębiej, niż tylko patrzeć na wygląd. Pokochałam tę książkę za emocje, które wywoływała we mnie - śmiałam się, kibicowałam głównej bohaterce i jej obiektom uczuć, a także płakałam wraz z nią.
13) Meg Cabot - "Liceum Avalon"
Książkę tę czytałam przynajmniej dziesięć razy, oglądałam jej ekranizację, a niektóre fragmenty znałam wręcz na pamięć. Powieść przedstawia historię Ellie, córki dwójki zafascynowanych średniowieczem naukowców, która trafia do prestiżowego liceum Avalon. Już pierwszego dnia zaczyna czuć coś do szkolnej gwiazdy - Williama, który sam wydaje się być nią zainteresowany. Jednak pojawiają się pewne komplikacje, Will jest bowiem związany z popularną cheerleaderką Jennifer. Podczas pracy nad szkolnym projektem, Ellie wraz z przyjaciółmi odkrywa, że w jej szkole ponownie odgrywa się historia znana z arturiańskich mitów. Książka uwiodła mnie kreacją bohaterów, silnymi emocjami, które przeżywałam wraz z postaciami i niesamowicie ciekawą fabułą. Uwielbiam ją!
14) Jacqueline Wilson - seria "Dziewczyny"
Seria brytyjskiej autorki była jedną z moich ulubionych! W lekki i humorystyczny sposób pisywała problemy, które często dotykają młode dziewczynki: zaburzenia odżywiania, samookaleczenie, zmuszanie do współżycia, rozbite rodziny, konieczność pożegnania się z najbliższymi. Mimo tak trudnej tematyki, książki były pełne pozytywnych emocji i wartości. Myślę, że jest to idealna seria książek dla każdej nastolatki, która powinna być czytana także przez rodziców. W mojej opinii te lekkie w odbiorze książki mogą być pierwszym ostrzeżeniem dla dziewczynek oraz wskazówką, jak należy zachowywać się w trudnych sytuacjach!
15) Małgorzata Karolina Piekarska - "Klasa pani Czajki" i "LO-teria"
Kolejna seria książek, w której byłam wprost zakochana. Opowiada ona o losach uczniów jednego z warszawskich gimnazjów. Ich dzieje możemy śledzić aż do matury, co pozwala na zaobserowanie zmian, jakie zachodzą w tych młodych ludziach. Tak jak w przypadku "Bezsennika", pokochałam to, że jej akcja rozgrywa się w Polsce, a bohaterowie mają problemy, które mogą spotkać wiele nastolatków - w przyjaźni, w miłości, w szkole. Z całą pewnością książka miała cudownych, charakterystycznych bohaterów, których nie dało się nie polubić - nawet, jeśli mieli jakieś wady. "Klasa pani Czajki", a potem "LO-teria" ukazują wybory, które są udziałem niemal każdego nastolatka. O fenomenie tych książek niech świadczy fakt, że każdą część przeczytałam przynajmniej po dziesięć razy!
16) Anna Łacina - "Kradzione róże"
Po tę książkę sięgnęłam zupełnie przypadkiem, zachęcona jej niską ceną. A stała się ulubioną książką zarówno dla mnie, jak i dla mojej mamy! W powieści ukazane są losy dwóch sióstr. Starsza z nich, Jaśmina, wybiera się wraz z grupą przyjaciół na wakacje do Grecji. W czasie wyjazdu będzie musiała jeszcze raz przemyśleć swój związek z niewierzącym chłopakiem. Młodsza, Róża, czuje się odrzucona i niewystarczająca. Po niezdanej maturze postanawia wybrać się na pielgrzymkę do Częstochowy. Podczas wędrówki spotyka tajemniczego Ariela, który przewróci jej życie do góry nogami. "Kradzione róże" to książka wciągająca od pierwszej strony. Czytelnik kibicuje Róży i całej jej rodzinie, a także przygląda się walce Jaśminy z własnym sumieniem. Zdecydowanie jest to powieść, która łączy pokolenia! Napisana pięknym językiem, cudownie opowiada o sile miłości - między kobietą a mężczyzną, siostrami, rodzicem i dzieckiem.
17) Budge Wilson - "Droga do Zielonego Wzgórza"
Jako fanka "Ani z Zielonego Wzgórza" musiałam sięgnąć również po prequel. Choć obawiałam się, że brak talentu Lucy Maud Montgomery wiele odbierze tej historii, moje lęki szybko się rozwiały. Książka rozwija historię rudowłosej sieroty, opowiadając o tym, co spotkało ją przed przybyciem do domu Maryli i Mateusza. Powieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Była pełna smutku, niesprawiedliwości, a równocześnie wiary w człowieka, optymizmu, radości życia. Książkę czyta się błyskawicznie, a kolejne opowieści z życia dziewczynki rozgrzewają serce. Jeszcze bardziej podziwiałam Anię za jej pogodę ducha i nieustanną wiarę w drugiego człowieka. Książkę za każdym razem wręcz pochłaniałam, przeżywając przy tym masę emocji!
18) Kate Andrews - "Trzynastolatki"
A tę książkę kochałam tak bardzo, że mój egzemplarz jest całkowicie wytargany i poniszczony. Powieść przedstawia przygody pięciu przyjaciół z amerykańskiego gimnazjum. Każdy z bohaterów jest bardzo charakterystyczny, każdy mierzy się z własnymi problemami: bieda, brak zrozumienia wśród rówieśników, konflikty w rodzinie. Książka pokazuje, jak łatwo zniszczyć przyjaźń, jak bardzo trzeba uważać, by nie zranić najbliższych. "Trzynastolatki" wzbudzały we mnie masę emocji, za każdym razem kibicowałam innym postaciom. To była bardzo mądra i pouczająca powieć i do tej pory zastanawiam się, czemu nie sięgnęłam po jej kontynuację.
19) Ewa Barańska - "Żegnaj, Jaśmino"
Tej książki zdecydowanie nie powinno być na tej liście. To zdecydowanie nie jest ksiązka dla dzieci! Mocna, przerażająca, bolesna. Przedstawia historię Jaśminy, dziewczyny z dobrego domu, która po śmierci rodziców trafia pod opiekę dziadków. Jaśmina nie potrafi odnaleźć się w nowym otoczeniu, nie radzi sobie z presją, ma ciągłe poczucie bycia niewystarczającą. Drogą ucieczki są dla niej narkotyki. Powieśc Ewy Barańskiej w wstrząsający sposób ukazuje popadanie w nałóg - od jednego skręta na imprezie do morderstwa spowodowanego chęcią odurzenia się. Jaśmina stacza się, osiąga wszelkie dno - moralne, materialne, uczuciowe... Po tej powieści nigdy nie sięgniecie po narkotyki! Do tej pory mam w głowie niektóre obrazy z tej lektury...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz