Strony

sobota, 25 listopada 2017

(214) "Miasto świętych i złodziei" Natalie C. Anderson

Hej, hej, Kochani!
Nareszcie choć nieco wykopuję się z moich recenzenckich zaległości! Choć stosik, zamiast maleć, wciąż rośnie – to przerażające! Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, o której nie wiedziałam, co myśleć. Na dobrą sprawę, nie przypuszczałam nawet, co to może być za gatunek. Do jej lektury zachęcił mnie tytuł i to, że akcja rozgrywa się w Afryce – a niewiele jest DOBRYCH powieści dziejących się na tym kontynencie. Niestety, niezbyt zachęcały mnie porównania do „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” oraz „ Dziewczyny z pociągu” – zazwyczaj te frazy są bardzo na wyrost i niepotrzebnie zaostrzają apetyt czytelnika. Postanowiłam jednak zaufać mojej intuicji, która mówiła, że „Miasto świętych i złodziei" może być cudowną lekturą. I bardzo dobrze wybrałam!

Po śmierci matki, która została zamordowana w niewyjaśnionych okolicznościach, szesnastoletnia Tina żyje tylko pragnieniem zemsty. Aby znaleźć protekcję i wsparcie, dołącza do miejskiego gangu. Chce skompromitować, a następnie zabić potężnego i bogatego białego mężczyznę – dawnego kochanka mamy, którego obwinia o jej morderstwo. Kiedy młodociana złodziejka jest już o krok od zrealizowania swego celu, na jaw wychodzą nowe okoliczności, odwracające całą sytuację. Tina będzie musiała opuścić bezpieczną Kenię i udać się do rodzinnego Kongo, by tam odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania. Jednak gang nie pozwoli jej zapomnieć, że już wybrała i zobowiązana jest być mu wierna.

„Miasto świętych i złodziei” to powieść, która mnie zachwyciła. Choć czytałam ją dość długo ze względu na nadmiar obowiązków, to bardzo mnie wciągnęła i nadal zaprząta moje myśli. Natalie C. Anderson stworzyła coś niesamowitego – połączenie książki dla młodzieży z książką dla każdego, niesamowitą kombinację wartkiego kryminału,  mądrej obyczajówki oraz poruszającej historii dziejącej się w miejscu, od którego łatwiej odwrócić wzrok! Rzadko zdarzają się aż tak udane debiuty!

Na pewno główną zaletą powieści są jej bohaterowie. Nieczęsto debiutantom udaje się tworzyć na tyle dobre charaktery, postaci przekonujące w stu procentach. Protagonistka, Tina, to niezwykle rozsądna i silna dziewczyna. Sama, bez niczyjej pomocy, żyje w nieprzyjemnym miejscu, jakim jest Sangua. Troszczy się o młodsza siostrę, dla której zrobiłaby niemal wszystko. A z drugiej strony, jest ona zagubiona, zraniona i sama nie do końca rozumie własne emocje. Jest postacią żywą, dynamiczną, dorastającą na oczach czytelnika. Nie da się jej nie podziwiać, nie współczując jej jednocześnie. Kolejną, równie dobrze wykreowaną postacią, jest przyjaciel Tiny z dzieciństwa – Michael. To bogaty, biały chłopak, który musi zmierzyć się z realiami życia innego, niż to, do którego przywykł. On również jest zagubiony pomiędzy tym, co myślał o swej rodzinie, a tym, jaka jest prawda. Usiłuje na nowo zbudować obraz swoich rodziców, a także pomóc złodziejce w zrozumieniu jej przeszłości. Z taką dwójką bohaterów głównych ta powieść musiała być udana!

Kolejną zaletą debiutu Natalie C. Anderson genialne rozplanowanie akcji. Od tej powieści wprost nie da się oderwać, wciąga niesamowicie. Autorka wymyśliła genialną intrygę, która oddziałuje na czytelnika. Odbiorca sam zaczyna wymyślać własne, najbardziej prawdopodobne rozwiązania zagadki śmierci Anju. Kolejnym zabiegiem, którego użyła debiutująca pisarka, jest ciągłe podsuwanie nowych tropów oraz nowych okoliczności oraz zwroty akcji, które mrożą krew w żyłach. Natalie C. Anderson również bardzo umiejętnie opisała momenty przerażające, największą kumulację akcji. Ja sama drżałam, martwiłam się i bałam o to, jak potoczą się dalsze losy bohaterów, których zdążyłam pokochać, a którzy znaleźli się w sytuacji niemal bez wyjścia.

Pisarka w sposób przekonujący i poruszający opisała sytuację w Kongo i Kenii. To pierwsze państwo jest miejscem, o którym właściwie nic nie wiemy. Natalie C. Anderson opisała je jako prawdziwe piekło na ziemi. Umiejętnie opisała poczucie wiecznego strachu, jakie towarzyszy Kongijczykom, zamęt, wojnę, w której niewiadomo ani o co chodzi, ani kto stoi po czyjej stronie. Spotykamy się z sylwetkami ludzi, którym zniszczono całe życie, którzy nie umieją się podnieść pod tragedii, jakiej poprzez wojnę doznali. Idealnym opisem sytuacji w Kongo niech będą słowa księdza, bohatera „Miasta złodziei i świętych”: „Bóg zapomniał o tym miejscu”.

Kolejną zaletą debiutu Natalie C. Anderson jest styl. Przez powieść się płynie. Napisana jest w narracji pierwszoosobowej, przez co na świat patrzymy oczami Tiny. Uważam to za dobre rozwiązanie, bowiem możemy dobrze poznać jej uczucia, jej wątpliwości, jej domysły na temat przeszłości. Dzięki temu zabiegowi książka jest bardzo angażująca emocjonalnie. Jeśli chodzi o język, uważam, że książka jest dobra dla młodszego czytelnika – nie znajdziecie tam przekleństw, drobiazgowo opisanych scen erotycznych czy wulgaryzmów. Pani Anderson, a może tłumacz, pani Marta Najman, pięknie posługują się eufemizmami, tworząc zapadające w pamięć metafory!


Podsumowując, „Miasto świętych i złodziei" to naprawdę dobra powieść! Łączy w sobie wartki kryminał oraz opowieść z przesłaniem. Porusza, wciąga, daje do myślenia. Takie książki warto czytać!

Ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz