Hej, hej, Kochani!
Przytłoczona lekturami i „ambitną literaturą” postanowiłam
odpocząć nieco i sięgnąć po coś mniej wymagającego. Jako, iż moja półeczka wprost
ugina się pod ciężarem egzemplarzy recenzenckich, postanowiłam przeczytać coś z
tej listy. Wybór padł na powieść dla młodzieży „Żniwiarz. Pusta noc” autorstwa
Pauliny Hendel. Do tej książki zachęciła mnie intrygująca mitologia słowiańska.
Od niedawna ten motyw coraz częściej pojawia się w rodzimej literaturze, ale do
tej pory nie natrafiłam na interesujące mnie przedstawienie. Czy „Żniwiarz.
Pusta noc” spełnił moje oczekiwania?
Dwudziestoletnia Magda z pozoru wydaje się być kobietą taką
jak inni. Mieszka z rodzicami w małym miasteczku, pracuje w rodzinnej księgarni.
Tak naprawdę jednak jest pomocnicą swojego wuja – nieśmiertelnego żniwiarza,
który ma za zadanie walkę ze słowiańskimi demonami. Niespodziewanie wuj Feliks
i Magda, a także inni żniwiarze stają w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Na domiar
złego, w Wiatrołomie pojawia się tajemniczy Mateusz, który coraz częściej
zajmuje myśli Magdy.
Lekturę „Żniwiarza. Pustej nocy” rozpoczynała z niezbyt
wielkimi oczekiwaniami. Miałam ochotę na książkę, która przekaże mi trochę
wiedzy o słowiańskich wierzeniach, jednakże bardziej nastawiałam się na czystą
rozrywkę. Mój zachwyt spotęgowała również przepiękna okładka! Niestety, w
ostatecznym rozrachunku powieść Pauliny Hendel mnie nie zachwyciła.
Nie można powiedzieć, że książka „Żniwiarz. Pusta noc” jest
pozbawiona wszelkich zalet. Z całą pewnością w ciekawy sposób przekazuje informacje
o słowiańskich wierzeniach. Świat wykreowany przez Paulinę Hendel jest
wypełniony upiorami, nawimi, potępieńcami. Autorka ukazała mnóstwo potwornych
stworów, znanych z naszej rodzimej mitologii. Każdy z nich ma swoje charakterystyczne
cechy, inne są sposoby walki z nim,
inaczej zachowują się po śmierci – a wszystko to opisane ze szczegółami! Sądzę,
że włożyła dużo pracy w zebranie tak szczegółowych informacji, a także
zaprezentowała je w sposób niezwykle interesujący.
Nie da się także ukryć, że książka wciąga. Pisarka dawkuje
emocje, spiętrza zwroty akcji, wprowadza wciąż nowe, tak samo magiczne i
niespodziewane zdarzenia. To książka, której nie da się odłożyć na półkę,
bowiem od razu chcecie poznać dalsze losy bohaterów, których polubiliście – lub
nie, ale o tym już w kolejnym akapicie. Paulina Hendel wprowadziła do książki
niezwykle interesujący wątek związany z tajemniczymi zaginięciami żniwiarzy –
czytelnik bardzo chce poznać tę zagadkę, przewraca więc z zainteresowaniem
kolejne strony. Niestety, wkradła się tu pewna przewidywalność – wiele wydarzeń
jest prostych do wydedukowania i tylko irytujemy się, że bohaterowie jeszcze
nie znaleźli rozwiązania. Największy cliffhanger jest także dość oczywisty –
to, kim jest najbardziej tajemniczy z bohaterów przewidziałam już na
pięćdziesiątej stronie i tylko czekałam, aż prawda wyjdzie na jaw.
Zdecydowanie wadą „Żniwiarza. Pustej nocy” jest kreacja bohaterów.
Protagonistka, Magda, to zdecydowanie najbardziej irytująca postać, jaką
ostatnio spotkałam w literaturze. Okropna jest! Jak na swoje dwadzieścia lat
zachowuje się niezwykle nieroztropnie, nie myśli niemal w ogóle. Zawsze pcha
się tam, gdzie jest niebezpieczeństwo, nie zważając na przestrogi starszych. Ma
zdecydowany przerost ambicji! Jest prowadzona niezwykle niekonsekwentnie i
budzi tylko niechęć czytelnika. Kolejną niesamowicie źle wykreowaną postacią
jest Mateusz, który jest absolutnie bezbarwny, schematyczny i nie budzący
żadnych, ani pozytywnych ani negatywnych uczuć. Jedynym bohaterem, którego
byłam w stanie polubić był żniwiarz Feliks – złośliwy, ironiczny, a przede
wszystkim jedyny używający mózgu bohater w tej książce.
Nie przypadł mi do gustu także wątek miłosny. Mam wrażenie,
że został on wepchnięty do książki na siłę, przez co wiele ona straciła.
Uczucie między Magdą a Mateuszem rozwija się stanowczo zbyt prędko, tracąc na
wiarygodności. Sama nie byłam w stanie stwierdzić, kiedy dziewczyna zakochała
się w tajemniczym przybyszu. Również rozwiązanie wątku miłosnego mnie nie
przekonało, ale możliwe, że wyjaśni się to w kolejnym tomie, którego jednak
raczej nie przeczytam.
Nie powiedziałabym, że „Żniwiarz. Pusta noc” to powieść zła.
Ma swoje wady i zalety. Z całą pewnością przypadnie do gustu miłośnikom
fantastyki i fanom mitologii słowiańskiej. W ciekawy, niezobowiązujący sposób
przekazuje informacje na temat rodzimych wierzeń przedchrześcijańskich. Jest
także niesamowicie wciągająca – idealna na odmóżdżenie. Niestety, czytając, trzeba przymknąć oko na
irytujący wątek miłosny i papierowych, niekonsekwentnych, rażących swą głupotą
bohaterów.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona
Ocena: 6/10 (dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz