Hej, hej, Kochani!
W grudniu ubiegłego roku miałam okazję poznać niesamowitą,
wstrząsającą, mocną powieść autorstwa Tarryn Fisher „Margo”. Ta przerażająca
historia sprawiła, że chciałam poznać jeszcze więcej dzieł autorstwa Tarryn
Fischer. Okazja ku temu pojawiła się dzięki grupie Book Tour Polska, której
administrator puścił w świat najnowszą książkę tej autorki – „Bad mommy. Złą
mamę”. Czy ten thriller psychologiczny dorównał genialnej historii dziewczyny z
Bone, która na własną rękę starała się wymierzać sprawiedliwość? A może była
historią wtórną?
Fig Coxbury od zawsze chciała być kimś albo czymś innym. Paprotką,
lampą, w każdym razie nie sobą. Jej
problemy pogłębiają się po stracie upragnionego dziecka. Jolene Avery ma
wszystko – karierę, dom, piękną córeczkę, kochającego męża, przyjaciół. Kiedy
Fig poznaje tę idealną kobietę i jej dziecko, malutką Mercy Moon, uświadamia
sobie, że ta na to nie zasługuje. Postanawia więc odzyskać wszystko, co w jej mniemaniu
powinno należeć do niej – dziecko, męża, dom. Zaczyna coraz bardziej upodabniać
się do Jolene, a także nawiązuje z nią toksyczną relację. W swojej obsesji na
punkcie Złej Mamy posuwa się coraz dalej, co zauważają wszyscy, oprócz niej
samej. Jak daleko w kradzieży tożsamości swojej sąsiadki posunie się Fig? Do jakiego nieszczęścia musi dojść, czy Jolene
przejrzała na oczy?
Do lektury „Bad mommy. Zła mama” podeszłam z ogromnymi
oczekiwaniami. Po „Margo” wiedziałam
już, co Tarryn Fisher może zrobić z moją psychiką i jak bardzo jej książki
uzależniają. Spodziewałam się jeszcze
więcej, niż po poprzedniej książce, wszak tematyka zdawała się być jeszcze
nardziej psychodeliczna i trudna. Niestety, w powieści zabrakło mi nieco
wstrząsu, punktu kulminacyjnego, który złamałby mi serce i zniszczył psychikę.
Moim zdaniem w powieści było nieco za mało emocji, wszystko było nieco
przegadane. Mimo to, „Bad mommy. Zła mama” to powieść, która ma swoje liczne
zalety!
Pierwszą z nich jest kreacja bohaterów. Już przy lekturze „Margo”
zauważyłam, że pisarce łatwo opisuje psychopatyczne osobowości. Tym razem na warsztat
wzięła ona dwie toksyczne osobowości oraz kobietę z pozoru normalną , lecz
mającą problem z tym, że kocha za bardzo. Moim zdaniem perełką tej książki jest
postać Fig. Autorka idealnie opisała jej spaczoną psychikę, to, jak postrzega
Mercy, jak postrzega Jolene i jak bardzo wierzy w to, że jest kimś innym. Fig
jest od początku do końca prowadzona konsekwentnie, ukazane zostaje to, jak
coraz bardziej popada w obsesję. To postać, której nie da się zapomnieć. Kolejnym
psychopatycznym bohaterem jest mąż Jolene, Darius – z pozoru idealny, kochający
mąż, w rzeczywistości uzależniony od seksu socjopata, który do zaspokajania swoich
potrzeb wykorzystuje pacjentki - kobiety
słabe, często w najgorszym okresie swojego życia. Jego osobowośc intryguje, a
jednocześnie budzi odrazę – czekamy tylko, aż Jolene w końcu przejrzy na oczy.
Ta dwójka bezwzględnych psychopatów skutecznie i długofalowo niszczy życie bezbronnej, dobrej Jolene o
sercu, które chce pokochać każdego. Jolene to jedyna postać, która wzbudza
jedynie sympatię i żal – za dużo jest bowiem ludzi takich jak ona, które z
łatwością ulegają wampirom emocjonalnym, wykorzystujących ich dobre serce i
chęć pomocy.
Czytając pierwszy akapit mogliście dojść do wniosku, że
książka nie wpłynęła na moje emocje. Nie jest to do końca prawda. Rzeczywiście,
nieco zabrakło mi w niej emocjonalności czy momentów, które zaparłyby dech w
piersiach, jednak „Bad mommy. Zła mama” w pewnym stopniu wpłynęła na moje
myślenie. Autorka w genialny sposób oddała osobowość psychopatyczną. Będąc
ostatnio na fali zainteresowania psychologią zaczęłam dostrzegać u Fig, jak i u
Jolene mechanizmy, które pojawiają się również u mnie. Myślę, że powieść Tarryn
Fisher uświadamia, jak łatwo przekroczyć zdrową granicę przyzwyczajeń i stać
się osobą toksyczną bądź poświęcając się
innym, zapomnieć o sobie. To powieść ku przestrodze, piętnująca złe nawyki i
skłonności.
Powieść Tarryn Fisher w genialny sposób obnaża także nasze
chore przywiązanie do mediów społecznościowych oraz to, jak bardzo potrafią one
zniszczyć nasze życie. Dzięki Instagramowi Fig ma ogromny wgląd w życie Jolene,
również to medium pozwala jej coraz bardziej kraść tożsamość sąsiadki. Dzisiaj
każdy z nas może wykreować swoje alter-ego, być w social mediach tym, na kogo
chce się wykreować. Przykład Fig pokazuje, że czasem wolimy ukrywać swoje
prawdziwe ja, by wydać się bardziej atrakcyjnym W którym więc momencie
przestaje to być normalne, a my zaczynamy wierzyć, że wirtualna ułuda to nasze
prawdziwe życie?
„Bad mommy. Zła mama” podobnie jak „Margo” zachwyca stylem
Tarryn Fisher. Pisarka zdecydowanie ma dar do emocjonalnego, lecz i
wiarygodnego pisania o trudnych uczuciach. Znowu, tak jak w przypadku
poprzedniej powieści tej autorki, pozaznaczała mnóstwo cytatów. Oto niektóre z
nich, mam nadzieję, że zachęcą Was one do sięgnięcia po tę powieść!
Jesteśmy sumą naszych wczesnych doświadczeń, naśladujemy sposób, w jaki nauczono nas kochać, uprawiać seks i nawiązywać kontakty z ludźmi. Niektórzy z nas zrywają z przeszłością, innym nigdy się to nie udaje.
Byłam świetna w żalu. Niektórzy ludzie ukrywają swój ból, udają, że wszystko jest w porządku. Należy im się za to medal. Ta cała staromodna duma nie jest dla mnie. Ja nie miałam krztyny dumy, za to doskonale płakałam. Szloch wydostawał się z mojego brzucha i wędrował w górę, wstrząsając całym moim ciałem.
Kochamy siebie, prawda? Wręcz mamy na swoim punkcie obsesję. To, czego nienawidzisz, także cenisz. Jeśli kiedykolwiek w to zwątpisz, zmierz nienawiść do samego siebie. Dziewięćdziesiąt procent swojego czasu znajdujesz nowe powody do tego, żeby się nienawidzić. Obsesja.
Polecam „Bad mommy. Złą mamę” wszystkim fanom mocnych
powieści, które wbijają się w psychikę i nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Kolejna powieść Tarryn Fisher nie jest może aż tak mroczna i psychodeliczna jak
słynna „Margo”, jednak zdecydowanie warto ją poznać!
Ocena: 8/10 (rewelacyjna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz