Hej, hej, Kochani!
Są czasem takie książki, co do których nie wiemy sami, czy
się nam podobały, czy nie. Jedne rzeczy zachwycają, inne wywołują ciarki na
plecach. Jedną z takich książek, które miałam względną przyjemność czytać jest
mało znana „Noc drapieżcy” Christophera Sherlocka. Pewnie, gdyby nie book Tour,
w którym brałam udział nigdy nawet nie usłyszałabym o tej powieści. Zapraszam
na recenzję!
Lata 90. XX. Wieku, Republika Południowej Afryki. Są to
czasy walki o zniesienie apartheidu – ideologii według której władzę w tym
afrykańskim państwem sprawowali jedynie obywatele o białym kolorze skóry. „Noc
drapieżcy” przedstawia poprzez pryzmat jednostki walkę o prawa polityczne dla
czarnoskórych, a także działania władz, by utrzymać istniejący stan rzeczy.
Sherlock snuje swoją opowieść political-fiction, przedstawiając to, do jakich podłości
jest zdolny człowiek w imię idei i własnych interesów.
Bardzo ciężko mi oceniać „Noc drapieżcy”. Z początku książkę
czytało mi się naprawdę beznadziejnie. Nużyła mnie, męczyła. Styl autora nie
mógł do siebie przekonać wszystko wydawało mi się zbyt sztuczne. Dopiero po
około połowie książki zaczęłam się wciągać i domyślać, o co w niej tak naprawdę
chodzi. Lektura drugiej części „Nocy drapieżcy” była już dużo przyjemniejsza,
jednak nadal nie była to wybitna książka.
Fabuła „Nocy drapieżcy” jest niezwykle zawiła. W książce
dzieje się naprawdę dużo, jednak tak naprawdę nie dzieje się nic. Przy takiej
ilości wątków czytelnik sam się gubi i zastanawia się, jakie mają one
połączenie ze sobą. Większość zwrotów akcji sprawia wrażenie wymuszonych i
nienaturalnych. Dodatkowo, mam wrażenie, że autor chciał zaszokować czytelnika
swoją brutalnością i okrucieństwem, więc w książce znajdziemy wszystkie rodzaje
zła, jakie tylko można wymyśleć. Zbiegli naziści? Proszę bardzo! Kastracja?
Oczywiście! Gwałty i niepotrzebne, sadystyczne morderstwa? Czego tylko państwo
sobie życzą! Ale szalę goryczy przepełniła katastrofa biologiczna…, Po czym
zaczęłam się zastanawiać, czy to moralne ze strony autora aż tak naginać fakty?
Czy możemy tworzyć aż tak alternatywną i brutalną wizję przeszłości?
Również bohaterowie byli beznadziejnie wykreowani. Autor skonstruował
ich na zasadzie kontrastu, więc dobrzy są w stu procentach dobrzy, oddani
sprawie, a ich złe czyny są usprawiedliwione moralnymi pobudkami, a źli nie mają
absolutnie żadnych zalet. Najgorszy jest w tym główny bohater, nieskazitelny
Max Loxton. To wielki męczennik za sprawę, który dokonuje wręcz nadludzkich
czynów. Cokolwiek by się w książce wielkiego i chwalebnego nie działo, pewnym
jest, że weźmie w tym udział Max. Poza tym, pojawia się ten sam problem, co
przy konstrukcji fabuły – z początku czytelnik nie jest w stanie przypomnieć
sobie, kto jest właściwie, kim, przez co nie może zżyć się z bohaterami i wraz
z nimi przeżywać emocji.
Kolejną wadą „Nocy drapieżcy” jest styl autora. Nie potrafi
on przekazać emocji ani wywołać u czytelnika napięcia. Ciekawy pomysł fabularny
zniknął, zakryty przez ogrom nudy i nijakości, jakimi charakteryzował się język
Christophera Sherlocka. Fatalnie wypadły dialogi – bohaterowie porozumiewali
się w sposób niesamowicie sztuczny i napuszony. Odniosłam wrażenie, że bardziej
wygłaszają kwestie, niż mówią. Autor wplótł w książkę również wiele scen
erotycznych, które były równie tragicznie napisane. Charkateryzował je patos i
oczywiście sztuczność – ale cała książka taka była.
Jedynym plusem „Nocy drapieżcy”, jaki przychodzi mi do głowy
jest świetne przedstawienie świata polityki. To miejsce, gdzie nie ma miejsca
na sentymenty ani uczucia. Idealnie znajduje w nim odzwierciedlenie zasada
kardynała Richelieu: „Od przyjaciół Boże strzeż, z wrogami sobie poradzę”.
Politycy co chwilę zmieniają sojusze, by swoich niedawnych wspólników zostawić
na pewną śmierć. W ich świecie nie ma miejsca na życie jednostki, jedynie na
interesy będących u władzy.
Mimo ciekawego pomysłu na fabułę i wspaniałego
przedstawienia brutalnego świata polityki, „Noc drapieżcy” nie przypadła mi do
gustu. Poprzez mnogość wątków i bohaterów nie mogłam się w niej odnaleźć. Styl
autora był nużący i bardzo sztuczny. Szkoda, że taki potencjał na dobrą powieść
został zmarnowany!
Ocena: 4/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz