Hej, hej, Kochani!
Jak z całą pewnością już wiecie, jestem ogromną fanką
powieści Remigiusza Mroza, którego uważam za jednego z najwybitniejszych
pisarzy młodego pokolenia. Każda jego pozycja dostarcza mi niesamowitych emocji
i przeżyć, stąd pragnę zapoznać się z każdą książką, jaka wyszła spod pióra
pana Mroza. Moją szczególną uwagę od dawna przyciągały już „Turkusowe szale”,
które interesowały mnie tym bardziej, że ich akcja rozgrywa się w moim
ukochanym okresie historycznym – podczas II wojny światowej. Niestety, ksiązka
ta była niemal niedostępna – na szczęcie wydawnictwo Bellona zdecydowało się ja
wydać ponownie, a ja mogłam poznać jedno z pierwszych dzieł mojego pisarza!
Po klęsce kampanii wrześniowej polscy lotnicy przebywają na
emigracji w Wielkiej Brytanii. Nie mają zamiaru bezczynnie czekać, aż
Brytyjczycy pokonają Hitlera, chcą włączyć się w walki i znów stanąć za sterami
myśliwców. Do sformowanego przez polskie i brytyjskie dowództwo 307. Dywizjonu
Lwowskich Puchaczy należą między innymi Feliks „Lucky” Essker, Czesław „Disney”
Tummel oraz Leon „Merowing” Merowski.
Remigiusz Mróz przedstawia czytelnikowi
losy tych fikcyjnych postaci, tworząc barwną i zapierającą dech w piersiach
historię o bohaterstwie i o zdradzie, o tchórzostwie i nieśmiertelnej,
polskiej, ułańskiej duszy.
Chyba muszę odstawić na jakiś czas książki Remigiusza Mroza.
Bo, choć „Turkusowe szale”, obiektywnie rzecz biorąc mi się podobały, to po
ostatnim przegenialnym „Wotum nieufności” miałam apetyt na dużo, dużo więcej.
Może to przez to, że jest to jedna z pierwszych powieści pisarza, jednak
„Turkusowe szale” znacznie odbiegają poziomem od takiej serii o Chyłce czy
Forście.
Zacznę może od tego, że zazwyczaj przy książkach Mroza
przewracam stronę za stroną, nie mogąc przestać! Misternie skonstruowana
fabuła, pełnokrwiści bohaterowie i absolutnie niespodziewane zwroty akcji
sprawiają, że książki pana Remigiusza czytam właściwie jednym tchem. Tym razem
jednak czegoś mi zabrakło – momentami nawet się nudziłam i pomijałam niektóre
fragmenty. W „Turkusowych szalach” zabrakło mi jednego, klarownego pomysłu na
fabułę, głównego wątku, który spajałby książkę. Tymczasem akcja płynie, toczy
się, momentami przyśpiesza, jednak brakowało mi konkretnego pomysłu na nią.
Boli mnie także, że Remigiusz Mróz po macoszemu potraktował wyraźnie
zapowiedziany w opisie z okładki wątek szpiegowski. Mam wrażenie, że był on
nieco na doczepkę, nie wzbudził on zbytnio mojej ciekawości. Łatwo było się
domyśleć, kto jest niemieckim agentem. Zabrakło mi też ciekawie wykreowanego
czarnego charakteru, który trząsł by książką w posadach – kogoś takiego jak
chociażby Blackenberg z „Parabellum”.
Ale przecież nie będę jedynie krytykowała mojego ulubionego
autora! Uważam, że pan Mróz w bardzo wiarygodny sposób oddał środowisko
polskich lotników uziemionych (dosłownie!) w Anglii. Poczuć można było ich
rozczarowanie, ich dziką chęć walki, a także niezrozumienie, z jakim spotykali
się na Wyspach. Sądzę, że pisarz ciekawie przedstawił drobne konflikty, a także
nieporozumienia między pełnokrwistymi, w gorącej wodzie kąpanymi Polakami a
stonowanym, dystyngowanymi „herbaciarzami. Dzięki talentowi Remigiusza Mroza
czytelnik mógł poczuć się, jakby sam razem z bohaterami książki wzbijał się w
przestworza, w pogoni za niemieckim myśliwcem.
Jak wszyscy fani Remigiusza Mroza wiedzą, do stałych cech
jego twórczości należą ciekawie skonstruowani bohaterowie. Na szczęście, nie
inaczej jest w „Turkusowych szalach”! Postaci takie jak Feliks Essker znany z
bezkompromisowej postawy wobec wroga czy mityczny wykładowca ze szkoły
lotniczej w Dęblinie, którego wypowiedzi towarzyszą naszym bohaterom w
najtrudniejszych chwilach, z łatwością wzbudzają sympatię czytelnika i pozwalają
głębiej wejść w świat książki.
Podsumowując, uważam, że „Turkusowe szale” są nieco gorsze
od pozostałych powieści Remigiusza Mroza, które miałam przyjemność czytać.
Brakowało mi w niej napięcia i niespodziewanych zwrotów akcji, tak
charakterystycznych dla twórczości tego pisarza. Niemniej, wciąż jest to bardzo
dobra książka, która zapewnia czytelnikowi naprawdę świetną rozrywkę!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
(+ 3 cm)
(książka na literkę "T")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz