Strony

piątek, 17 marca 2017

(139) "Wotum nieufności" Remigiusz Mróz

Hej, hej, Kochani!
Jakoś dawno nie recenzowałam żadnej książki autora mojego życia, Remigiusza Mroza! Na szczęście wreszcie mogę naprawić te zaległości. Teraz doszłam już do tego stopnia Mrozomanii, że sięgając po książki pisarza, mogę z całą pewnością, w ciemno stwierdzić, że na pewno mi się spodobają i że będę w recenzji zamęczać Was zachwytami. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ale ja w stosunku do pana Remigiusza absolutnie nie umiem być obiektywna!

Daria Seyda, marszałek Sejmu, budzi się w motelu gdzieś na wylotówce z Warszawy. Nie może sobie przypomnieć, jak się tam znalazła oraz co robiła w nocy. To jednak dopiero początek jej problemów. Niespodziewana decyzja prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej sprawia, że pani marszałek staje się jedną z najważniejszych osób w Polskiej polityce. Dodatkowo, Polska zdaje się przeżywać jeden z największych kryzysów od 1989 roku. W tych niesprzyjających okolicznościach Seyda staje do walki o najwyższe stanowisko w państwie. Jej konkurentem jest młody i bezkompromisowy Patryk Hauer, wschodząca gwiazda prawicy. Bohaterowie ci udowadniają czytelnikom, że w polityce nie ma miejsca na moralność, etykę, a nawet przyzwoitość.


„Wotum nieufności” to pierwsze political fiction, jakie przeczytałam. Wcześniej podjęłam próbę zapoznania się z kultowym już „House of cards”, do którego zresztą porównywane jest dzieło Mroza, jednak ksiązka Michaela Dobbsa znudziła mnie i kompletnie nie mogłam się w niej odnaleźć. Podobne obawy miałam co do najnowszej (chyba, bo pan Remigiusz wydaje tyle książek, że łatwo stracić orientację) powieści mojego ulubionego autora. Na szczęście Mróz znów udowodnił, że potrafi trzymać poziom, a każda jego książka jest jeszcze lepsza od poprzedniej.

„Wotum nieufności” ma wszystko to, za co kochają pisarza jego fani i fanatycy. W książce odnajdziecie pełnokrwistych bohaterów, o których z pewnością jeszcze wspomnę, pełną napięcia i niespodziewanych oraz nieprzewidywalnych zwrotów akcji fabułę oraz prosty, dosadny język. Mróz genialnie osadza swoją książkę w otaczającej nas rzeczywistości. Wydaje mi się być to o tyle godne podziwu, że pisarz wykreował własną, fikcyjną scenę polityczną, a jednocześnie zachował pełen realizm, jeśli chodzi o przedstawienie problemów oraz codzienności dzisiejszej Polski. Może dlatego tak dobrze czyta mi się jego powieści, że są genialnie umieszczone w tym, co obserwuję na co dzień i czym żyję. Bohaterowie „Wotum nieufności” korzystają ze Snapchata, w rozmowach odnoszą się do niedawnych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, a także zastanawiają się, jaką postawę powinna przyjąć Polska w stosunku do imigrantów. Ta niezwykła aktualność i wiarygodność „Wotum nieufności” jest tym bardziej godna podziwu, o ile wiemy, że szkielet powieści powstał aż pięć lat temu, w 2012 roku. Mój ulubiony pisarz musiał więc wykonać tytaniczną pracę, nanosząc na swoją ponad sześciuset stronną powieść poprawki.

Nie sądziłam, że książka o polityce może mnie tak wciągnąć. Bo wiecie, ja na co dzień raczej unikam tych tematów. Nie mam do końca wyrobionych poglądów i zdecydowanie nie rozumiem ludzi, którzy codziennie oglądają serwisy informacyjne i naprawdę to przeżywają. Może dlatego tak ciężko mi się zainteresować tym tematem, bo nie do końca się orientuję. W swojej książce „Wotum nieufności” Remigiusz Mróz zrobił ukłon w stronę takiego laika jak ja i po kolei tłumaczył zawiłości zarówno naszej konstytucji, jak również stosunków międzynarodowych. Dzięki temu mogłam w pełni wejść w wykreowany przez niego świat i żyć życiem fikcyjnych bohaterów. A powiem Wam, że dawno tak bardzo nie emocjonowałam się książką! To było absolutnie genialne! Denerwowałam się, irytowałam, bałam razem z bohaterami. W niektórych momentach serce waliło mi w zawrotnym tempie, zupełnie tak, jakbym to ja stała przed kamerami z oczami całej Polski utkwionymi we mnie.  Remigiusz Mróz, aby przyciągnąć czytelnika zastosował sprytny zabieg. Do „Wotum nieufności” wprowadził intrygę sięgającą najwyższych szczebli władzy i po kolei odkrywał ją przed poszczególnymi bohaterami… Ale nie przed czytelnikiem! Odbiorca więc, żywo zainteresowany wyjaśnieniem całej sprawy, trwa aż do końca, a potem… ciągle mu mało. Bo Remigiusz Mróz, jak to Remigiusz Mróz na sam koniec szykuje najmocniejsze uderzenie… Panie Mróz, mam nadzieję, że drugi tom serii „W kręgach władzy” już wkrótce pojawi  się w księgarniach, bo po takim zakończeniu…

Uważam, że „Wotum nieufności” nie byłoby tak fenomenalne, gdyby nie jego nieziemsko cudowni bohaterowie! Daria Seyda i Patryk Hauer, którzy w powieści grają pierwsze skrzypce, to postaci absolutnie różne, przedstawiające różne poglądy i inne koncepcje polityki. O ile Seyda wydaje się być ideowcem, którzy stara się trzymać mętnych, bo mętnych, ale zasad moralnych, tak Hauer jest typowym politycznym graczem skupionym jedynie na sukcesie. Te różnice charakterologiczne determinują ciekawe dialogi i niespodziewane zwroty akcji. Bohaterowie ci ukazują, jak bezwzględna i pozbawiona skrupułów jest rodzima polityka, a także jej władza potrafi niszczyć człowieka, jego moralność oraz życie prywatne. Książce smaczku dodają także bohaterowie drugoplanowi, uwikłani w różne układy i układziki, którzy napędzają całą akcję.


Pomimo moich początkowych obaw, „Wotum nieufności” okazało się równie genialne, co pozostałe książki Remigiusza Mroza. Powieść mnie wciągnęła, sprawiła, że przeżywałam przedstawione w niej wydarzenia razem z bohaterami, a także zainteresowałam się polityką. Ta książka może być również dobrym powtórzeniem wiadomości z zakresu wiedzy o społeczeństwie dla tych, którzy nieco przysypiali na lekcjach! Już nie mogę się doczekać, kiedy w księgarniach pojawi się kolejny tom serii „W kręgach władzy”, a ja będę mogła poznać dalsze losy Darii Seydy.

Ocena: 9/10 (wybitna)

Książka bierze udział w wyzwaniach:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz