Hej, hej, Kochani!
Jakoś dawno nie recenzowałam żadnej książki autora mojego
życia, Remigiusza Mroza! Na szczęście wreszcie mogę naprawić te zaległości.
Teraz doszłam już do tego stopnia Mrozomanii, że sięgając po książki pisarza,
mogę z całą pewnością, w ciemno stwierdzić, że na pewno mi się spodobają i że
będę w recenzji zamęczać Was zachwytami. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie, ale
ja w stosunku do pana Remigiusza absolutnie nie umiem być obiektywna!
Daria Seyda, marszałek Sejmu, budzi się w motelu gdzieś na wylotówce
z Warszawy. Nie może sobie przypomnieć, jak się tam znalazła oraz co robiła w
nocy. To jednak dopiero początek jej problemów. Niespodziewana decyzja
prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej sprawia, że pani marszałek staje się jedną
z najważniejszych osób w Polskiej polityce. Dodatkowo, Polska zdaje się
przeżywać jeden z największych kryzysów od 1989 roku. W tych niesprzyjających
okolicznościach Seyda staje do walki o najwyższe stanowisko w państwie. Jej
konkurentem jest młody i bezkompromisowy Patryk Hauer, wschodząca gwiazda
prawicy. Bohaterowie ci udowadniają czytelnikom, że w polityce nie ma miejsca na
moralność, etykę, a nawet przyzwoitość.
„Wotum nieufności” to pierwsze political fiction, jakie przeczytałam.
Wcześniej podjęłam próbę zapoznania się z kultowym już „House of cards”, do
którego zresztą porównywane jest dzieło Mroza, jednak ksiązka Michaela Dobbsa
znudziła mnie i kompletnie nie mogłam się w niej odnaleźć. Podobne obawy miałam
co do najnowszej (chyba, bo pan Remigiusz wydaje tyle książek, że łatwo stracić
orientację) powieści mojego ulubionego autora. Na szczęście Mróz znów
udowodnił, że potrafi trzymać poziom, a każda jego książka jest jeszcze lepsza
od poprzedniej.
„Wotum nieufności” ma wszystko to, za co kochają pisarza
jego fani i fanatycy. W książce odnajdziecie pełnokrwistych bohaterów, o
których z pewnością jeszcze wspomnę, pełną napięcia i niespodziewanych oraz nieprzewidywalnych
zwrotów akcji fabułę oraz prosty, dosadny język. Mróz genialnie osadza swoją
książkę w otaczającej nas rzeczywistości. Wydaje mi się być to o tyle godne
podziwu, że pisarz wykreował własną, fikcyjną scenę polityczną, a jednocześnie
zachował pełen realizm, jeśli chodzi o przedstawienie problemów oraz
codzienności dzisiejszej Polski. Może dlatego tak dobrze czyta mi się jego
powieści, że są genialnie umieszczone w tym, co obserwuję na co dzień i czym żyję.
Bohaterowie „Wotum nieufności” korzystają ze Snapchata, w rozmowach odnoszą się
do niedawnych wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, a także zastanawiają
się, jaką postawę powinna przyjąć Polska w stosunku do imigrantów. Ta niezwykła
aktualność i wiarygodność „Wotum nieufności” jest tym bardziej godna podziwu, o
ile wiemy, że szkielet powieści powstał aż pięć lat temu, w 2012 roku. Mój ulubiony
pisarz musiał więc wykonać tytaniczną pracę, nanosząc na swoją ponad sześciuset
stronną powieść poprawki.
Nie sądziłam, że książka o polityce może mnie tak wciągnąć.
Bo wiecie, ja na co dzień raczej unikam tych tematów. Nie mam do końca
wyrobionych poglądów i zdecydowanie nie rozumiem ludzi, którzy codziennie
oglądają serwisy informacyjne i naprawdę to przeżywają. Może dlatego tak ciężko
mi się zainteresować tym tematem, bo nie do końca się orientuję. W swojej
książce „Wotum nieufności” Remigiusz Mróz zrobił ukłon w stronę takiego laika
jak ja i po kolei tłumaczył zawiłości zarówno naszej konstytucji, jak również
stosunków międzynarodowych. Dzięki temu mogłam w pełni wejść w wykreowany przez
niego świat i żyć życiem fikcyjnych bohaterów. A powiem Wam, że dawno tak
bardzo nie emocjonowałam się książką! To było absolutnie genialne! Denerwowałam
się, irytowałam, bałam razem z bohaterami. W niektórych momentach serce waliło
mi w zawrotnym tempie, zupełnie tak, jakbym to ja stała przed kamerami z oczami
całej Polski utkwionymi we mnie. Remigiusz Mróz, aby przyciągnąć czytelnika zastosował
sprytny zabieg. Do „Wotum nieufności” wprowadził intrygę sięgającą najwyższych
szczebli władzy i po kolei odkrywał ją przed poszczególnymi bohaterami… Ale nie
przed czytelnikiem! Odbiorca więc, żywo zainteresowany wyjaśnieniem całej
sprawy, trwa aż do końca, a potem… ciągle mu mało. Bo Remigiusz Mróz, jak to
Remigiusz Mróz na sam koniec szykuje najmocniejsze uderzenie… Panie Mróz, mam
nadzieję, że drugi tom serii „W kręgach władzy” już wkrótce pojawi się w księgarniach, bo po takim zakończeniu…
Uważam, że „Wotum nieufności” nie byłoby tak fenomenalne,
gdyby nie jego nieziemsko cudowni bohaterowie! Daria Seyda i Patryk Hauer,
którzy w powieści grają pierwsze skrzypce, to postaci absolutnie różne,
przedstawiające różne poglądy i inne koncepcje polityki. O ile Seyda wydaje się
być ideowcem, którzy stara się trzymać mętnych, bo mętnych, ale zasad
moralnych, tak Hauer jest typowym politycznym graczem skupionym jedynie na
sukcesie. Te różnice charakterologiczne determinują ciekawe dialogi i
niespodziewane zwroty akcji. Bohaterowie ci ukazują, jak bezwzględna i
pozbawiona skrupułów jest rodzima polityka, a także jej władza potrafi niszczyć
człowieka, jego moralność oraz życie prywatne. Książce smaczku dodają także
bohaterowie drugoplanowi, uwikłani w różne układy i układziki, którzy napędzają
całą akcję.
Pomimo moich początkowych obaw, „Wotum nieufności” okazało
się równie genialne, co pozostałe książki Remigiusza Mroza. Powieść mnie
wciągnęła, sprawiła, że przeżywałam przedstawione w niej wydarzenia razem z
bohaterami, a także zainteresowałam się polityką. Ta książka może być również
dobrym powtórzeniem wiadomości z zakresu wiedzy o społeczeństwie dla tych,
którzy nieco przysypiali na lekcjach! Już nie mogę się doczekać, kiedy w
księgarniach pojawi się kolejny tom serii „W kręgach władzy”, a ja będę mogła
poznać dalsze losy Darii Seydy.
Ocena: 9/10 (wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz