Hej, hej, Kochani!
Czy Wasi rodzice też tak mówią: „A za moich czasów…”? Moi
strasznie idealizują lata swojej młodości (no i oczywiście siebie w tych
latach). Wszyscy jednak wiemy, jak tak naprawdę wyglądały lata 80. i schyłek
lat 70. w naszym kraju. Do tych przerażających czasów zabiera nas Elżbieta
Zdrojowa-Krawiec w swojej debiutanckiej powieści „Nie machaj do mnie czerwoną
chorągiewką”
Główną bohaterką powieści jest młoda dziewczyna z prowincji,
Ewka, która po rozpoczęciu nauki w prestiżowym liceum, stawia także pierwsze
kroki w dorosłość. Zostaje rzucona na głęboką wodę, bowiem jako jedyna z grona
swoich znajomych nie jest „miastowa”, co staje się pretekstem do żartów i
docinków ze strony nastolatków. Młodzi, żyjąc w zniewolonym kraju, desperacko
poszukują wolności i kolorów. Odnajdują je między innymi w muzyce, literaturze
i filmie. Za wszelką cenę chcą przeciwstawić się opresyjnemu systemowi. Książka
opisuje ponad cztery lata z życia licealistów, skupiając się jednak głównie na
przełomowym roku 1981 – czasie strajków, pierwszych powiewów wolności, aż w
końcu tragicznego 13 grudnia…
Przyznam szczerze, że początkowo czytanie tej książki w
ogóle nie sprawiało mi przyjemności. Akcja wlekła się niemiłosiernie, mnie nie
chciało się czytać. Już oczami wyobraźni widziałam siebie, piszącą tę recenzję
i krytykującą debiut pani Zdrojowej-Krawiec po całości… Teraz jednak widzę, że
była to wina czytelniczego dołka, w jaki wpadłam. Tak naprawdę nie porywało
mnie nic. Wczoraj wieczorem postanowiłam powalczyć z tym i bardzo, bardzo się
wciągnęłam, więc ostatecznie, moja ocena jest bardzo na tak!
Pierwszą rzeczą, która zachwyciła mnie w „Nie machaj do mnie
czerwoną chorągiewką” są doskonale oddane realia schyłku PRLu. Nie znam tych czasów, moi rodzice też nie do
końca je pamiętają, bo gdy zaczął się stan wojenny, mieli osiem lat, ale
Elżbieta Zdrojowa-Krawiec pozwoliła mi choć trochę poczuć tę atmosferę.
Wspaniale oddała szarość i beznadzieję (zwracając uwagę nawet na takie
szczegóły, jak przepalone neony w witrynach sklepowych) peerelowskiej ulicy,
przygnębienie mieszkańców, brak najpotrzebniejszych towarów, upokarzająca
konieczność stania w kolejkach. Czytając tak sugestywne opisy nie dziwimy się,
że ludzie postanowili się zbuntować, że mieli dość takiego życia. Choć to jej literacki debiut, pisarka
udowodniła, że posługuje się świetnym, bardzo plastycznym i żywym językiem.
Kolejną zaletą powieści są jej bohaterowie. Trochę obawiałam
się, że dostaniemy tu postaci pomnikowe, bez żadnej skazy, z radością idące na
barykady i oddające życie w obronie ojczyzny. Tymczasem jest zupełnie inaczej.
Choć wszyscy biorą udział w strajkach i protestach, każdy ma zupełnie inne motywacje. Spotkamy
zarówno dziewczyny, które strajkują z miłości do pełnych wolnościowych idei
chłopców, a także osoby, które po prostu chcą dopasować się do tłumu. Niezwykle ciekawym zabiegiem jest to, że obserwujemy
dorastanie paczki przyjaciół, formowanie ich poglądów, a także niesamowitą
potrzebę wolności, ujawniającą się w bardziej i mniej konwencjonalne sposoby.
Pozwolę sobie także poświęcić jeden akapit na peany na cześć
głównej bohaterki, Ewki. Bynajmniej nie jest to postać, którą polubicie od
pierwszego momentu. Jest dość bierna, ma skłonności depresyjne. Jednak im
więcej czasu z nią spędzamy, tym bardziej podziwiamy autorkę za odwagę –
Elżbieta Zdrojowa-Krawiec nie bała się sprzeciwić modzie na tworzenie z
głównych bohaterek często bezmyślnych heroin. Ewka zachwyca swoim dystansem i
mało popularnymi poglądami, jej postawa zmusza do refleksji.
Warto także zwrócić uwagę na to, że Elżbieta
Zdrojowa-Krawiec nie przedstawiła czarno-białego świata, choć tak łatwo mogła
to zrobić. Ukazała problemy moralne, kazała zastanowić się nad tym, czym naprawdę
jest wolność . W jej książce każdy z bohaterów ma zarówno wady, jak i zalety.
Oprócz tego, nie przedstawiła schyłku lat 70. I początku 80. wyłącznie jako czasu
walki o wolność. Przedstawieni przez nią bohaterowie mają często podobne
rozterki jak my, ich dzisiejsi rówieśnicy – stroje na studniówki, presja
zbliżającej się matury, pierwsze zauroczenia. Ukazuje, że ten czas był nie
tylko okresem walki i beznadziei, ale także odkrywania muzyki, filmu, dobrej
literatury.
Podsumowując, uważam, że mimo dłużyzn fabularnych, książka
pani Elżbiety Zdrojowej-Krawiec jest godna polecenia. W sposób realistyczny
ukazuje lata poprzedzające stan wojenny oczami ówczesnej młodzieży. Myslę, że powieść ta powinna spodobać się
wszystkim miłośnikom polskiej historii!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz