Strony

poniedziałek, 18 lutego 2019

(289) "Love line II" Nina Reichter


Hej, hej, Kochani!

Na początku tego postu chciałabym serdecznie przeprosić za to, jak długo milczałam. W moim życiu działo się teraz tyle pięknych, wspaniałych rzeczy, że nie miałam ani chwili na to, żeby siąść i naskrobać dla Was parę słów o książce. Nie jestem też pewna, czy jeszcze chcę to robić, ale póki co – wracam. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o powieści jednej z moich ukochanych autorek, Niny Reichter. Twórczość tej autorki zawsze dawała mi całe morze przyjemności i sprzecznych emocji, mimo, że byłam świadoma jej różnych wad. Niestety, w przypadku najnowszej powieści autorki spotkało mnie ogromne rozczarowanie.


UWAGA! W DALSZEJ CZĘŚCI RECENZJI ZNAJDUJĄ SIĘ SPOILERY DO „LOVE LINE”



Pomimo tego, że Bethany i Matthew darzą się uczuciem, los nie daje im być razem. Przekonany, że wkrótce zostanie ojcem, mężczyzna oświadcza się swojej partnerce, która zrobi wszystko, by zatrzymać go przy sobie. Beth natomiast po uzyskaniu awansu stara się odbudować swoją rodzinę – daje mężowi drugą szansę. Jednak uczucia między tą dwójką wciąż nie wygasły. Czy wspólny wyjazd do Los Angeles sprawi, że pozwolą sobie być szczęśliwymi?


W recenzji „Love line” zachwycałam się, że książka pomimo jednoznacznie wyglądającej okładki i wiele sugerującego tytułu nie jest jedynie pustym romansem. Niesamowicie przypadły mi do gustu  refleksje dotyczące współczesnego świata czy relacji damsko-męskich. Uznałam tamtą książkę za bardzo dojrzałą i niebanalną. Niestety, poziom kontynuacji jest drastycznie niższy. Tym razem mamy do czynienia z czystej krwi romansidłem, które niesamowicie męczy odbiorcę.


Pierwszą wadą „Love line” są bohaterowie. Dawno nie spotkałam tak irytujących postaci. Beth i Matthew to dorośli ludzie, którzy zachwoują się jak dzieci. Nie potrafią wprost powiedzieć sobie o swoich uczuciach, wciąż się samobiczują i nie potrafią podjąć racjonalnych decyzji. Są niezwykle bierni i nie chcą zawalczyć o własne szczęście. Wydaje mi się, że autorka nieco odleciała, chcąc kreując ich na nieszczęsnych kochanków – tak naprawdę Beth i Matthew cierpią na własne życzenie, a większość problemów kreują sami. Niestety, to chyba jedna z największych wad powieści romantycznych – postaci zamiast rozwiązać swoje problemy przez rozmowę, co jest chyba naturalne, wolą piętrzyć sobie kłody pod nogami. Jako czytelniczkę niesamowicie mnie to irytuje. Postaci drugoplanowe były mdłe i schematyczne – albo jednoznacznie dobre, albo jednoznacznie złe.


Fabuła „Love Line II” jest przeciągnięta do granic możliwości. Kiedy skończyłam czytać pierwszy tom, bardzo się cieszyłam, że autorka planuje kontynuację, jednak teraz wiem, że była ona kompletnie zbędna. Autorka niezbyt chyba miała pomysł, jak przedstawić dalsze losy swoich bohaterów. Książka, choć jest o połowę cieńsza od swej poprzedniczki, nuży. Nina Reichter podsuwa swoim bohaterom coraz to nowe problemy – niestety, najczęściej kompletnie absurdalne, a potem je wyolbrzymia do granic możliwości. Spiętrzenie komplikacji, z jakimi muszą mierzyć się Matt i Beth jest wręcz śmieszne, przez co ciężko zaangażować się emocjonalnie to tę historię miłosną. I tak, jak pierwszy tom pochłonęłam chyba w tydzień, pomimo że w tym samym czasie zdawałam maturę, tak lektura tej dużo cieńszej powieści zajęła mi dużo więcej czasu.


Jedynym, co ratuje książkę w moich oczach jest styl. Uważam, że Nina Reichter bardzo sprawnie posługuje się piórem. Z delikatnością i empatią opisuje uczucia. W sposób bardzo plastyczny prowadzi opisy przestrzeni czy okoliczności. Jej język jest lekko ironiczny, zabawny, a także po prostu piękny. Zdecydowanie to on sprawił, że dałam radę przebrnąć przez powieść, pomimo niezbyt udanej fabuły.


Reasumując, zdecydowanie nie polecam drugiego tomu „Love line”. Choć wciąż to książka Niny Reichter, która zdecydowanie umie pisać dobrze, jest to powieść bardzo nijaka i niezapadająca w pamięć. Jej fabuła jest nudna i rozciągnięta do granic możliwości, a postaci cały czas irytują. Szkoda, że tak dobrą powieść spotkała tak zła kontynuacja!

Ocena: 5/10 (przeciętna)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz