Strony

środa, 2 stycznia 2019

(285) "Pani Stefa" - Magdalena Kicińska


Witajcie, Kochani!
Czytanie biografii nie jest zadaniem łatwym. Nie są to bowiem książki, przez które łatwo i szybko przelecimy. Ciężko też napotkać dobre pozycje o takiej tematyce, które nie byłyby zbyt nudne lub nie odchodziłyby od faktów z życia prezentowanej postaci. Niemniej jednak lubię po nie sięgać – zawsze jest to okazja do poznania kolejnej inspirującej postaci, której życie może zafascynować. Szczególnie lubię odkrywać postaci mniej znane, zapomniane, dlatego, kiedy przez przypadek znalazłam w bibliotece „Panią Stefę” Magdaleny Kicińskiej, nie zwlekałam i od razu wypożyczyłam egzemplarz.

Historię Janusza Korczaka, wybitnego polsko-żydowskiego pedagoga, który towarzyszył swoim wychowankom w każdej chwili ich życia, a nawet w momencie śmierci w komorze gazowej Treblinki, zna każdy. Niewielu jednak słyszało o jego najbliższej współpracownicy, Stefanii Wilczyńskiej. A przecież, jak wspominają ocalali wychowankowie, Dom Sierot nie istniałby bez pani Stefy. Kim była ta wykształcona polska Żydówka, która dla dzieci z ubogich żydowskich rodzin, poświęciła całe swoje życie. W jej biografii Magdalena Kicińska stara się wydobyć tę cichą i skromną kobietę i jak najlepiej przedstawić ją czytelnikowi.

„Pani Stefa” to książka, którą, choć należy do literatury faktu, czyta się jak najlepszą, ambitną beletrystykę. Magdalena Kicińska odeszła od standardowego ukazywania suchych, encyklopedycznych faktów i skupiła się na ukazaniu Stefanii Wilczyńskiej jako osoby żyjącej w swojej epoce. Dzięki temu, prócz przywołania wydarzeń z życia tej niezwykłej kobiety, na kartach książki odnajdziemy także opis realiów, w jakich żyła, sytuacji politycznej, gospodarczej, społecznej, w jakiej kontynuowała swoją pracę. Dzięki temu jej biografia stanowi niesamowicie ciekawą i inspirującą lekturę.


Pisząc „Panią Stefę”, Magdalena Kicińska stworzyła coś z niczego. Jak bowiem na kartach książki wspomina jeden z wychowanków, Stefania Wilczyńska to osoba „niebyła”, po której życiu i niezwykłe intensywnej oraz pożytecznej pracy społecznej nie zostało niemal nic – kilka zdjęć, listów wysłanych do przyjaciółki mieszkającej w Izraelu czy drobiazgi. Reporterka dołożyła ogromnych starań, by możliwie jak najwierniej odtworzyć wydarzenia z biografii tej niezwykłej kobiety – a tam, gdzie nie wiadomo prawie nic, starała się przedstawić jak najbardziej wiarygodne hipotezy. Podziwiam trud, jaki Magdalena Kicińska musiała włożyć w to, by książka powstała – i trud ten się opłacił, powstała naprawdę rzetelna, dobra biografia, a postać Stefy Wilczyńskiej odżyła ze wspomnień wychowanków, jej notatek i szczątkowych informacji, jakie można o niej odnaleźć.

Zdecydowanie ogromną zaletą „Pani Stefy” jest to, że autorka miała pomysł na przedstawienie swojej postaci. Współpracownica Korczaka ukazana przez nią jest osobą żywą, autentyczną, prawdziwą. Magdalena Kicińska stara się przybliżyć czytelnikowi jej emocjonalność, życie intelektualne czy motywacje. Poznaniu Stefy jako człowieka sprzyja cytowanie jej licznych prac, wspomnień wychowanków czy licznej korespondencji, jaką po sobie zostawiła. Z tych skrawków wyłania się wizerunek kobiety silnej, ukierunkowanej, dobrej, lecz także niepozbawionej wątpliwości. Kicińska nie boi się ukazać słabych stron kierowniczki Domu Sierot (ona sama umiała się do nich przyznać), lecz uwypukla je. Dzięki temu postać Wilczyńskiej nabiera jeszcze bardziej tragicznego wymiaru – kobieta, która wydawałoby się, że przegrała swoje życie, poświęcając je sprawie, którą po latach uznała za niesłuszną – a mimo to w najcięższych czasach nie opuściła swoich wychowanków, do końca będąc im ostoją, matką i ojcem. Zdecydowaną zaletą recenzowanej biografii jest to, że w odróżnieniu od niektórych twórców tego gatunku Magdalena Kicińska nie ucieka od snucia hipotez na temat przeżyć wewnętrznych portretowanej bohaterki – dzięki temu staje się ona jeszcze bliższa czytelnikowi.

Nie da się ukryć, że „Pani Stefa” nie jest pozycją pozbawioną wad. Jedną z nich jest styl. Choć przed chwilą napisałam, że za zaletę uważam snucie przez autorkę domysłów na temat wewnętrznego życia bohaterki, to jednak nie do końca odpowiada mi sposób ich przedstawienia. Autorka często (zbyt często) stosuje pytanie retoryczne, które narzucają jedynie słuszną wersję zdarzeń. Czasem są one tak silnie związane z dzisiejszą mentalnością, że aż nie pasują do opisywanych czasów. Niestety, ich wprowadzenie prowadzi do tego, że książka staje się aż nazbyt patetyczna i egzaltowana. Szkoda!

Mam też wrażenie, że autorka pisała swoją książkę pod ustaloną, mocno feministyczną tezę. Poprzez ukazanie Stefanii Wilczyńskiej, która oczywiście została niesłusznie zapomniana, starała się umniejszyć rolę Korczaka. Słynnego wychowawcy niemal nie ma na kartach książki. Rozmówcy Kicińskiej wspominają, że tak naprawdę rządy w Domu Sierot prowadziła pani Stefa. Jeśli słynny pedagog pojawia się, to ukazywany jako zdziecinniały, stary, słaby. Nie widać tej charyzmy, którą z pewnością wybitny wychowawca miał. Oczywiście, Magdalenie Kicińskiej przyświecała chlubna misja przywrócenia zapomnianej niemal zupełnie Wilczyńskiej zza cienia słynnego bohatera filmu Andrzeja Wajdy,  jednak mam wrażenie, że po raz kolejny proporcje zostały zaburzone.

„Pani Stefa” to zdecydowanie bardzo ciekawa biografia. Autorka z całą pewnością wykonała dobrą robotę, odtwarzając życie Wilczyńskiej i przedstawiając ją czytelnikowi jako prawdziwego człowieka – z wątpliwościami, z lękami, nadziejami, uczuciami. Niesamowicie ciekawym zabiegiem było odmalowanie kolorytu epoki oraz ukazanie zamysłu wychowawczego, jaki przyświecał twórcom Domu Sierot. Pomimo że zdarzyły się pewne potknięcia w stylu, zdecydowanie warto zapoznać się z tą pozycją!

Ocena: 7/10 (bardzo dobra)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz