Hej, hej, Kochani!
Czasami widzimy jakąś książkę i już z góry przeczuwamy, że to będą książki naszego życia. Innym razem
zupełnie nie spodziewamy się, że właśnie rozpoczynamy lekturę, która wbije nas
w fotel, zafascynuje, pochłonie wszystkie myśli. Ten drugi przypadek wydarzył
mi się w związku z „Historią złych uczynków” Katarzyny Zyskowskiej. Sięgnęłam po nią ze względu na ogromne
wrażenie, jakie kilka lat temu wywarło na mnie „Ty jesteś moje imię” tejże
autorki. Opis i styl okładki wskazywał, że dostanę romans, może nieco okraszony
klimatami Greya. Ach, nie mogłam się bardziej mylić! Najnowsza powieść tej
uznanej polskiej autorki to poruszająca, prawdziwa i mocna powieść obyczajowa,
która nie pozwoli nikomu spać spokojnie!
Początek XXI wieku. Nina, ambitna młoda informatyczka
wywodząca się z małego miasteczka, wikła się w romans ze swoim wykładowcą.
Romans z Miłoszem jest uzależniający, fascynujący, a także toksyczny. Życie na
emocjonalnej huśtawce kończy się, gdy mężczyzna niespodziewanie znika, nie
pozostawiając po sobie żadnego znaku. Rok 1938. W podwarszawskim Aninie
rozkwita romans między Polką z dobrego domu, Felą, a nieco starszym od niej
Żydem, Bronkiem. Wkrótce jednak niewinne i zachwycające uczucie młodości będzie
musiało zderzyć się z okrucieństwami wojny. Co łączy te dwie historie? I co
rządzi naszym życiem? Fatum? My sami? A może zło, które kryje się w każdym
człowieku?
Pomimo moich obaw, że trafiam na kolejną przeciętną
obyczajówkę, „Historia złych uczynków” zafascynowała mnie od pierwszych stron.
Czułam, jak wsiąkam w świat wykreowany przez Katarzynę Zyskowską, jak coraz
silniej żyję życiem bohaterów. Fabuła powieści wypełniała wszystkie moje myśli,
przez co tę grubą powieść przeczytałam w niecałe trzy dni. Najnowsza książka
polskiej autorki nie wciąga, ona pożera w całości – ale uwierzcie mi, warto
zostać pożartym w takim stylu!
Chociaż jej opis może sugerować banalne romansidło, „Historia
złych uczynków” jest powieścią wielowątkową, w której związek Miłosza i Niny
stanowi jedynie preludium, zapowiedź właściwej akcji. Autorka przedstawia nam szereg
historii, ukazuje mnóstwo bohaterów. Zabiera nas w długą, osiemdziesięcioletnią
podróż w czasie – historia zaczyna się bowiem tuż przed wybuchem II wojny
światowej, a kończy w czasach nam współczesnych. Początkowo możemy czuć się
nieco zagubieni, jednak w momencie, gdy poszczególne elementy układanki
zaczynają się dopasowywać, otrzymujemy zniewalający obraz rzeczywistości. W tej
książce nie ma miejsca na przypadkowość – każdy element fabuły został dokładnie
zaplanowany i ma jakiś sens. A w momencie, gdy dotrzemy do końca, po prostu
zabraknie nam słów – tak bardzo przeraża bowiem to, co w swej wyobraźni
stworzyła Katarzyna Zyskowska.
Świat ukazany przez polską pisarkę nie jest czarno-biały.
Autorka ukazała to, do czego boimy się przyznać – że każdy z nas składa się z
wielu odcieni szarości. Poruszyła szereg trudnych tematów, o których wygodniej
jest milczeć: zdeprawowane życie elit II Rzeczypospolitej, ukrywanie Żydów z niekoniecznie szlachetnych
pobudek, współpracę z Niemcami czy
wreszcie to, że komunizm rzeczywiście mógł fascynować i ludzie nie popierali
partii tylko z powodu oportunizmu. „Historia złych uczynków” brutalnie
udowadnia, że każdy z nas jest tak samo świętym, jak i draniem. Każdy z nas ma
swoje brudne tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. A
jednocześnie każdy z nas gra, udaje, przybiera maskę, którą ukazuje
społeczeństwu. Dzięki temu świat ukazany
przez Katarzynę Zyskowską jest niesamowicie realny, a w swojej prawdziwości
przerażający i mrożący krew w żyłach.
Zdecydowanie zaletą powieści są jej bohaterowie. Katarzyna
Zyskowska stworzyła szereg postaci, każdego obdarowując własną osobowością i
charyzmą. Nie ma tu miejsca na schematy – w zamian otrzymujemy pogłębioną
analizę psychologiczną i naprawdę wiarygodne zachowania. Każdy z bohaterów jest
inny, podejmuje własne decyzje. A jednocześnie w ich życiu powtarza się coś, co
Zofia Nałkowska nazwałaby „schematem” – losy wszystkich bohaterów naznaczone są
przez drzemiące w nich najniższe instynkty. Bohaterowie „Historii złych
uczynków” są niejednoznaczni moralnie i wzbudzają u czytelnika sprzeczne
emocje. Nie da się ich jednoznacznie potępić lub pochwalić. To postaci
naznaczone ciężarem życia, które muszą znosić.
Jakże oczarował mnie styl pani Katarzyny! Był cudowny –
poetycki, czarowny. Idealnie odmalowywała ona uczucia swoich postaci, kreśliła
atmosferę, przez co wpływała również na moje emocje. Pisarka wspaniale
odnalazła się zarówno w narracji pierwszoosobowej, w której Nina opowiada o
wydarzeniach ze współczesności, jak i trzecioosobwej, z którą mamy do czynienia
w przypadku opowieści z przeszłości. Dużą rolę w „Historii złych uczynków”
odgrywają opowieści – również one są wprost perfekcyjnie rozegrane. Język, którym posługują się
bohaterowie, pozwala ich scharakteryzować, nadaje im osobowości i buduje
stosunek czytelnika do nich. Najnowsza powieść Katarzyny Zyskowskiej urzeka
swoim stylem, który sprzyja tworzeniu mrocznej, przenikającej atmosfery,
jednocześnie umożliwiając naprawdę błyskawiczną lekturę!
„Historia złych uczynków” to zdecydowanie jedna z
najlepszych powieści, jakie czytałam w tym roku. Jeśli widząc okładkę i
czytając opis odrzuciliście ją, spodziewając się romansu, koniecznie zmieńcie
swoje nastawienie. To lektura Zniewalająca, Magnetyzująca, Uzależniająca.
Wypełniła wszystkie moje myśli i nie pozwoliła odejść od siebie ani na moment.
Dzięki czarno-białej wizji świata i wiarygodnym bohaterom sprawiła, że zaczęłam
rozmyślać nad kondycją współczesnego społeczeństwa. Sprawiła, że dzisiejszej nocy na pewno nie
będę spała spokojnie, rozmyślając o złu, które czai się w każdym z nas.
Ocena: 10/10 (arcydzieło)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz