Hej, hej, Kochani!
Kiedy byłam małą dziewczynka, wprost uwielbiałam zaczytywać
się w książkach z serii Stowarzyszenie wędrujących
dżinsów. Przygody dziewcząt niesamowicie mnie interesowały, a czytając je,
czułam się taka dojrzała. Dlatego gdy stanęłam przed możliwością ponownego
spotkania z twórczością Ann Brashers, nie wahałam się długo i ochoczo zabrałam
się za lekturę! Ciekawa byłam, czy jako osobie sporo dojrzalszej, literatura
autorstwa tej amerykańskiej autorki nadal będzie się podobała. Z Wszystko razem nie wiązałam szczególnie
wielkich nadziei, jednak miałam nadzieję, że przyjemnie spędzę ze nią czas.
Ray i Sasha mają wspólny dom, wspólne przyrodnie siostry,
wspólne łóżko i wspólne miasteczko z klocków lego. Czytają te same książki, a w
dzieciństwie bawili się tym samymi zabawkami. A jednak Sasha i Ray nie znają
się, nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali. Jej mama była kiedyś żoną jego ojca,
jednak teraz dorośli założyli nowe rodziny i żyją ze sobą w nienawiści, a
jedyne, co ich łączy to stary dom na plaży, do którego oboje roszczą sobie
prawo i który jest wspólną własnością obu familii. Pewnego lata Ray i Sasha
poznają się, a ciąg wydarzeń, które do tego doprowadzają, na zawsze zmienią, tak
wydawałoby się, poukładane relacje obu rodzin.
Książka Ann Brashers wydaje się być idealną propozycją dla
osób, które mają ochotę sięgnąć po książkę lekką i niezobowiązującą, a
jednocześnie nieprzytłaczającą swoją głupotą. Pisarka stworzyła ciekawą i mądrą
opowieść o patchworkowej rodzinie, w której każdy czuje się niekochany,
samotny, opuszczony i niedopasowany. Choć samo założenie tak ścisłego
rozdzielenia obu rodzin nie do końca mnie przekonało, wydawało mi się bowiem
bardzo sztuczne i nawet niemożliwe do zrealizowania, to to, jak autorka
rozwinęła ten wątek bardzo przypadło mi do gustu. Kreacja świata
przedstawionego jest bardzo przemyślana i konsekwentna – nic tu nie dzieje się
przypadkowo. Ann Brashers w świetny sposób ukazała klimat małego amerykańskiego
miasteczka, w którym wszyscy się znają, a czas płynie jakby wolniej. Jej
historia pełna jest wakacyjnego, lekkiego klimatu, chociaż porusza ciężkie
tematy i niejednokrotnie wywołuje łzy w oczach.
Bardzo ciekawie sportretowane zostały także dwie rodziny ukazane na
zasadzie kontrastu. Czuć było ich specyfikę, a także wieczną rywalizację
pomiędzy sobą: kto będzie lepszym rodzicem, właścicielem domu, organizatorem
przyjęcia. Również czas fabularny jest bardzo dobrze rozplanowany – w książce
nie ma miejsca na dłużyzny fabularne, czy przypadkowe, do niczego nieprowadzące
epizody. Dlatego książkę czyta się niezwykle przyjemnie i szybko!
Kolejnym plusem powieści jest z całą pewnością kreacja
bohaterów. Choć głównymi bohaterami są Ray i Sasha, to każde z rodzeństwa otrzymało
swoje pięć minut i każdego mogliśmy poznać i pokochać. Na pierwszy plan
wybijają się oczywiście najmłodsi członkowie rodziny. Ray to lekko zagubiony
nastolatek, który nie potrafi odnaleźć się w swoich uczuciach. Sasha jest typowym
kujonem, z zawsze najlepszymi ocenami, która nie do końca potrafi odnaleźć się
w życiu. Oboje zmagają się z poczuciem niekochania i niedopasowania, obcości w
swojej bardzo dziwnej rodzinie. Ich wspólną cechą jest także poczucie humoru,
przez co niejednokrotnie wybuchałam śmiechem podczas lektury. Uwielbiam to, jak
rozwijała się ich relacja – wszystko było takie niewinne i inne niż w
większości młodzieżówek. Jak już wspomniałam, świetnie sportretowani są także
pozostali bohaterowie. Autorka zdecydowanie odeszła od schematów, konstruując
ich. Na kartach powieści spotykamy trzy zupełnie inne siostry i choć każda z
nich mogłaby uosabiać jakiś archetyp – perfekcjonistka, piękność i artystyczna
dusza, to Ann Brashers obdarzyła je głębią. Możemy poznać ich rozdarcie między
rodzinami, chęć normalnego życia i pogodzenia się, a także wzajemną
miłość. Dawno nie spotkałam tak
życiowych bohaterów, jak w powieści Wszystko
razem!
Niestety, fabuła powieści nie jest zbyt oryginalna. Choć sam
pomysł był rzeczywiście ciekawy, to jednak większość wydarzeń można było
przewidzieć. Autorka niestety wykorzystała ograne schematy, które zawsze
wywołują odpowiednie reakcje czytelników – łzy, wzruszenie, śmiech. Niektóre
wzory fabularne, które wykorzystała, nie do końca pasowały mi do tej historii.
Szkoda, że Ann Brashers nie pozwoliła sobie na więcej odwagi!
Styl Ann Brashers jest adekwatny do książki. Napisana jest
ona lekko, z użyciem kolokwializmów i zwrotów z języka potocznego. Autorka
umiejętnie wplata akcenty humorystyczne, które rzeczywiście bawią. Udało się
jej zindywidualizować język postaci, dzięki czemu lepiej je poznajemy. Opisy
uczuć są przekonujące, niezbyt egzaltowane czy emfatyczne. Styl amerykańskiej
pisarki pozwala na szybką lekturę książki, nie utrudnia jej i nie męczy
czytelnika.
Podsumowując, Wszystko razem to bardzo udana powieść
młodzieżowa. Jest bardzo przemyślana i pouczająca. W mądry sposób ukazuje
nietypową rodzinę i uczucia jej członków. Jej zaletą jest przemyślana
konstrukcja świata przedstawionego oraz cudowni, bardzo życiowi bohaterowie.
Fabuła miejscami jest mało oryginalna, niemniej po tę
książkę warto sięgnąć!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz