Strony

niedziela, 3 września 2017

(191) "Projekt Królowa" Dominika Rosik - BOOK TOUR

Hej, hej, Kochani!
Na polskim rynku wydawniczym bardzo ciężko jest się wybić debiutującym autorom. Pomimo że często chcą przekazać bardzo ciekawe historie, nie mogą konkurować z nazwiskami, które zawsze przyniosą zyski. Dlatego uważam, że warto dawać szansę rodzimym pisarzom. Wiedziona tą ideą, postanowiłam wziąć udział w Book tourze organizowanym przez Klaudię z bloga Z książką do łóżka. Dzięki tej akcji poznałam debiut literacki młodej pisarki, Dominiki Rosik - „Projekt Królowa”. Powieść ta reklamowana była jako oryginalny i wciągający thriller psychologiczny. Czy rzeczywiście spełniła moje oczekiwania?

Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Nie pamięta, co robiła poprzedniego wieczoru. Wkrótce odkrywa, że wraz z siedmioma osobami, które tak jak ona nie pamiętają swojej przeszłości, bierze udział w tajemniczym eksperymencie, prowadzonym przez tajemniczego psychiatrę doktora Stone’a. Nie mają oni pojęcia, na czym dokładnie polega zainspirowane grą w szachy badanie, jednak za wszelką cenę usiłują przetrwać. Wkrótce jednak okazuje się, że nikt nie jest tak naprawdę tym, za kogo się podaje i każdy skrywa swoje mroczne tajemnice.



„Projekt Królowa” zapowiadał się jako powieść, która będzie jedną z najlepszych w tym roku. Otsatnio zaczęłam nieco interesować psychologią, więc książka opowiadająca o ludzkich emocjach, szaleństwie i tym, jak ciężko jest zaufać drugiemu człowiekowi wydawała się być strzałem w dziesiątkę. Niestety, srogo się tą książką rozczarowałam. I choć może nie nazwę ją gniotem, to jednak w żadnym stopniu nie spełniła ona moich literackich oczekiwań.

Może jestem nieco rozpieszczona przez twórczość mojego ukochanego Remigiusza Mroza, ale po thrillerze oczekuję częstych zwrotów akcji, tego, że będę czuła napięcie, które nie pozwoli mi odłożyć książki ani na moment. Niestety, debiut literacki Dominiki Rosik nie zapewnił mi takich wrażeń. Powieść rozkręca się niesamowicie powoli, jest pełna długich i nużących opisów. Początkowo miałam nadzieję, że po tym, jak stworzą one klimat, ich natężenie nieco się zmniejszy, niestety, rozczarowałam się. Znamienne może być to, że akcja tej dość długiej (ponad pięciuset stronnej) powieści na dobre rozkręca się nieco za połową. Przez złe rozplanowanie fabuły, czytelnik jest zmęczony powieścią, zanim właściwa intryga na dobre się zacznie. Możliwe, że moja ocena tego debiutu byłaby nieco wyższa, gdyby jego objętość nieco zredukować. Od kiedy bowiem eksperyment rozpoczął się na dobre, książka zaczęła mnie wciągać, a jej bohaterowie budzić uczucia inne niż irytacja.  Lektury „Projektu Królowa” nie ułatwia także fakt, że czytelnik do samego końca nie wie, o co chodzi w tajemniczym projekcie prowadzonym przez ekscentrycznego psychiatrę. Jasne, w książce nie wszystko powinno od razu być wyłożone kawa na ławę, jednak uważam, że autorka powinna podsuwać czytelnikowi jakiekolwiek tropy, by wzbudzić jego ciekawość.

Niesamowicie rozczarowała mnie kreacja bohaterów. Kiedy czytam thriller psychologiczny, liczę na to, że to właśnie ona zaciekawi mnie najbardziej. Niestety, bohaterowie stworzeni przez Dominikę Rosik są niesamowicie schematyczni, a także przez większość książki nie wzbudzają u czytelnika żadnych emocji. Moim zdaniem niezbyt dobrym zabiegiem było podzielenie narracji na pierwszoosobową z perspektywy jedynie trzech spośród ośmiu uczestników eksperymentu. Przez to nie możemy lepiej poznać i zrozumieć moim zdaniem najciekawszych bohaterów – są oni tylko nakreśleni, a szkic ten jest w mojej opinii mało oryginalny. Mamy bowiem do czynienia z bohaterką, która jest podła, chamska, bo… taka jest, po prostu. Z geniuszem, który po prostu jest mądry. Z żołnierzem, który jest prostolinijny i lekko głupkowaty. Z kochającym się rodzeństwem, które zrobiłoby dla siebie wszystko – w tym przypadku mamy zarysowaną naprawdę bardzo ciekawą historię i jestem cholernie rozczarowana, że to właśnie Olafowi i Britcie autorka nie powierzyła narracji. Tymczasem najważniejsi bohaterowie książki, z których perspektywy poznajemy całą historię, są dość irytujący. Niesamowicie działał mi na nerwy fakt, iż niemal od razu uwikłali się oni w trójkąt miłosny – naprawdę, czy ten motyw musi być w każdej, każdej, każdej książce. Nie podobało mi się to, że rozterki uczuciowe Emily i Matta, a także opisy ich schadzek, zdominowały książkę. I nawet lekko szokujące zakończenie nie zmienia mojego zniesmaczenia wątkiem miłosnym.

Nie przypadł mi do gustu styl, jakim posługuje się Dominika Rosik. Moim zdaniem pisarka zbyt duży nacisk kładzie na nużące opisy, które niewiele wprowadzają do akcji. Na początku każdego rozdziału wprowadza ona „mądre i głębokie” cytaty – rzeczywiście, niektóre naprawdę przypadły mi do gustu i mnie poruszyły, ale inne były tak irytującymi truizmami, że szkoda gadać. Dodatkowo, w książce odnalazłam kilka błędów językowych – szkoda, że korektor ich nie wyłapał.


Moim zdaniem „Projekt Królowa” miał szansę stać się naprawdę dobrą powieścią. Jego druga połowa naprawdę trzyma w napięciu, a zakończenie odwraca wszystko do góry nogami. Dominika Rosik w ciekawy sposób ukazała to, jak ciężko jest zaufać, jak bardzo wszyscy się okłamujemy. Kazała czytelnikowi zadać sobie pytanie, jak bardzo można nagiąć zasady etyczne dla dobra nauki. Niestety, debiut polskiej pisarki stracił poprzez ciągnące się stronami, nużące opisy, a także nieco schematycznych bohaterów. Nie spełnił oczekiwań, które w nim pokładałam!

Ocena: 5/10 (przeciętna)

Książka bierze udział w wyzwaniach:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz