Hej, hej, Kochani!
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o jednym z lepszych
polskich debiutów, jakie miałam okazję czytać. Kiedyś z dużo większą ochotą
sięgałam po pierwsze książki naszych rodzimych autorów, jednak wielokrotnie się
na nich zawodziłam. Dlatego do debiutu Anny Chaudiere byłam nastawiona
niezwykle sceptycznie – wpływał na to także fakt, iż fantastyka nie należy do
mojego ulubionego gatunku literackiego. Dziś mogę tylko pokręcić z politowaniem
głową i pomyśleć sobie: „Ola, nie powinnaś się uprzedzać”. Bo, dzięki book
tourowi zorganizowanemu przez Książki Moni, mogłam poznać naprawdę przecudowną
powieść!
Rok 2052. Arina od ośmiu lat jest seksualną niewolnicą
bezlitosnego maga Aszarte, Azarela. Brutalne traktowanie przez pana łamie ją,
niszcząc zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Kiedy wydaje się, że gorzej już
być nie może, magiczkę i jej pana zaczyna łączyć coś głębszego… Jednak w wyniku
niespodziewanych wydarzeń, które odsłaniają prawdziwą twarz Azarela, Arina
trafia do Akademii Morza Deszczów, gdzie ma odkrywać swoją magiczną moc. Jej
przewodnikiem po świecie magów zostaje niezwykle przystojny i szlachetny Severio.
Jednak czy niewolnica może kiedykolwiek pozbyć się chorego przywiązania do
swojego pana? Czy może być naprawdę wolna? Poznać, co znaczy prawdziwa miłość,
nadzieja i przyjaźń?
Przyznam szczerze, że początkowo lektura „Niewolnicy” mi nie
szła. Może to wina specyficznych warunków (powiedzmy sobie szczerze, autobus
pełen rozwrzeszczanych siedemnasto- i osiemnastolatków nie jest wymarzonym
miejscem do czytania) albo tego, że lekturę musiałam co chwilę przerywać? Nie
wiem… Jednakże, im bardziej wgłębiałam się w świat wykreowany przez Annę Chaudiere,
tym bardziej powieść mi się podobała! Oczywiście, jak każdy debiut nie jest
pozbawiona wad, jednak w ogólnym rozrachunku można o nich zapomnieć i po prostu
rozkoszować się lekturą.
Pierwszą zaletą „Niewolnicy”, o której chcę wspomnieć, jest
niezwykle dobrze przemyślany i opisany świat fantastyczny. Często to, że nie
rozumiem praw rządzących uniwersum, utrudnia mi czytanie książek fantasy. Tymczasem polska pisarka zadbała o to, by
czytelnik nie miał najmniejszych problemów w zrozumieniu świata powstałego w
jej wyobraźni. Pomimo nagromadzenia istot fantastycznych i dość skomplikowanej
historii i budowie uniwersum, czytelnik z łatwością orientuje się, o co chodzi.
Chociaż Anna Chaudiere zaczerpnęła mnóstwo motywów znanych z innych powieści
fantastycznych, jej „Niewolnica” jest niesamowicie oryginalna! Myślę, że duża
tu zasługa wprowadzenia rzadko spotykanego wątku niewolnictwa. Co ciekawe,
autorka nie określa jasno, kto w jej świecie jest dobry, a kto zły. Ukazuje, że
wszystko jest względne, a oceny moralnej wydarzeń i postaci ma dokonać sam
czytelnik.
Uważam, że uczynienie z niewolnictwa motywu przewodniego
swojej debiutanckiej powieści, było ze strony Anny Chaudiere bardzo ryzykownym
posunięciem. To trudny temat, bardzo łatwo go spłycić czy wykorzystać w
niesmaczny sposób. Jednak polska pisarka wyszła z tego zadania obronną ręką!
Jej książka w genialny sposób ukazuje, jak bardzo głębokim i właściwie
nieodwracalnym procesem jest zniewolenie. Pokazuje chore przywiązanie sługi do
swojego pana i gotowość wysłuchania wszystkich, nawet najbardziej brutalnych jego
rozkazów. Przedstawia to, że ten, kto zaznał niewoli, nigdy nie będzie w pełni
wolny, zawsze będzie miał duszę związaną kajdanami.
Kolejną zaletą „Niewolnicy” są jej bohaterowie. Autorka ma
niesamowity talent do tworzenia wiarygodnych psychologicznie postaci. Arina to
bohaterka, którą trudno zrozumieć. Wielokrotnie jej zachowanie przeczy samo
sobie. Podejmowane przez nią decyzje nie są zrozumiałe ani konsekwentne, a jej zachowanie często irytuje czytelnika. Choć
często, oceniając książki uważam taką kreację bohaterów za wielką wadę
powieści, to jednak w przypadku Ariny sytuacja wygląda inaczej. Patrząc na jej
kreację, nie wolno zapomnieć, że bohaterka ma naprawdę trudną sytuację życiową,
że jest całkowicie uzależniona od woli swojego pana, a także, że pojawiają się
u niej objawy syndromu sztokholmskiego. Obserwując tytułową bohaterkę, można
dostrzec, jak głęboko niewolnictwo niszczy człowieka. Kolejnym niezwykle
ciekawym bohaterem jest pan Ariny, bezlitosny mag Azarel. To zdecydowanie
postać wzbudzająca gorące emocje. Nie sposób go zrozumieć, nie sposób ocenić
jednoznacznie jego zachowanie. Jednakże Azarel fascynuje czytelnika, a jego
postawa zmusza do głębszych refleksji.
„Niewolnica” nie jest jednak powieścią pozbawioną wad.
Początkowo jej akcja nie porywa, a zachowania bohaterów wydają się być
kompletnie irracjonalne. Nie do końca przekonał mnie nagły wybuch czułości
pomiędzy Azarelem i Ariną – i to nie ze strony nałożnicy, lecz jej pana. Nie
wiem, czy można kogoś tak brutalnie traktować i jednocześnie wmawiać mu, że się
go kocha. Mam nadzieję, że tajemnicze zachowanie Aszarte zostanie wyjaśnione w
kolejnych tomach „Niewolnicy”, których z niecierpliwością oczekuję.
Z całą pewnością nie podobał mi się język, jakim została
napisana debiutancka powieść Anny Chaudiere. Był on niezwykle zróżnicowany –
raz do bólu potoczny i pełen kolokwializmów, miejscami przypominający ten,
którym opowiada się bajki, by wreszcie zdania były wypełnione bardzo trudnymi,
nienaturalnymi wyrazami. Zastanawiam się, co pisarka chciała osiągnąć poprzez
zastosowanie tak zróżnicowanych stylów. Mam nadzieję, że kolejne tomy przygód
Ariny są już napisane w bardziej odpowiadający mi sposób.
Podsumowując, cieszę się, że przełamałam swoje opory i
zapoznałam się z „Niewolnicą”. Pomimo początkowej niechęci i paru mankamentów,
powieść bardzo mi się spodobała. Anna Chaudiere wciągnęła mnie do swojego
świata i pozwoliła lepiej zrozumieć ludzką psychikę. Już się nie mogę doczekać,
kiedy poznam kontynuację!
Ocena: 7/10 (bardzo dobra)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz