Hej, hej, Kochani!
Chciałoby się powiedzieć – NARESZCIE! W końcu mogę przyjść do Was z recenzją książki, która naprawdę mi się spodobała, która mnie poruszyła i którą mogę Wam z czystym sercem polecić. Chyba muszę częściej sięgać po to, co pociąga mnie od lat – powieści o II wojnie światowej. Tę niesamowitą historię obozu koncentracyjnego Ravensbruck poznałam dzięki udziałowi w Book tourze organizowanym przez Ruda Recenzuje.
Caroline Ferriday to była aktorka z Broadwayu, która angażuje się w działalność charytatywną. W czasie II wojny światowej pomaga francuskim sierotom, a także usiłuje odnaleźć swojego ukochanego, aktora Paula Rodierre’a. Po zakończeniu działań wojennych organizuje wsparcie dla „królików” – polskich więźniarek Ravensbruck, które padły ofiarą eksperymentów pseudomedycznych. Kasia Kuśmierczyk to polska nastolatka. Po wybuchu wojny angażuje się w działalność ruchu oporu. Wraz z siostrą Zuzanną oraz ukochaną matką trafia do obozu koncentracyjnego, gdzie przeżyje prawdziwe piekło. Herta Oberhesuer jest młodą ambitną lekarką. Chcąc poprawić sytuację materialną swojej rodziny, przyjmuje propozycję pracy w obozie reedukacyjnym dla kobiet. Tam będzie mogła współpracować z najlepszymi specjalistami i testować metody leczenia, które mogą odmienić oblicze medycyny. Losy trzech kobiet splatają się w Ravensbruck, prawdziwym piekle na ziemi, gdzie żaden wybór moralny nie jest prosty.
Ciężko jest trafić na dobrą powieść opowiadającą o życiu w obozie koncentracyjnym. Bardzo łatwo uprościć, zinfantylizować tak przeogromne cierpienie, którego my, wolni ludzie, nie jesteśmy w stanie pojąć. Na szczęście Marcie Hall Kelly udało się wyjść z tego zadania obronną ręką. Dzięki świetnemu reserachowi, wybraniu prawdziwych postaci (Caroline Ferriday oraz Herta Oberheseur istniały naprawdę, a postać Kasi jest inspirowana osobą jednej z więźniarek) oraz głębokiej wrażliwości pisarka stworzyła obraz do głębi prawdziwy i poruszający.
Czytając jeden z esejów Henryka Sienkiewicza napisany w obronie powieści historycznej, natknęłam się na stwierdzenie, że powieść historyczna uosabia historię, czyni ją bardziej realną i bliższa czytelnikowi. Jeśli chodzi o powieść Marthy Hall Kelly, jest to absolutnie prawda. Nieszczęście i tragiczny los więźniarek Ravensbruck jest nam bliższy, bowiem widzimy go przez pryzmat jednej osoby – razem z jej utraconymi marzeniami, przyjaciółmi, rodziną, marzeniami. Również osoby o wydawałoby się jednoznacznym wizerunku – zbrodniarka wojenna i nieskazitelna działaczka charytatywna ukazują nam swoją ludzką twarz.
Wspaniałe jest to, że opisując przeszłość, autorka nie ogranicza się jedynie do odmalowania okresu wojny. Możemy poznać zarówno rzeczywistość okupowanej Polski, jak i pogrążone w wojennym chaosie Stany Zjednoczone czy totalitarne państwo Hitlera. Niesamowicie podobało mi się to, że amerykańska pisarka opisała to, co działo się w naszym kraju po wojnie i ukazała, że ósmego maja 1945 roku w Polsce wcale nie skończyła się wojna, bowiem zmienił się tylko okupant. Na plus z pewnością można zaliczyć fakt, iż autorka w bardzo wiarygodny sposób ukazała prawdziwy dramat obozów koncentracyjnych, przedstawiając nie tylko okrucieństwa takie jak nieludzkie eksperymenty medyczne, głód, upokarzanie, ale także traumę, z jaką więźniowie musieli się mierzyć wiele lat po wyzwoleniu. Bali się nawiązywać relacje, nie mogli rozpocząć normalnego życia.
Książki takie jak „Liliowe dziewczyny” są potrzebne. Uświadamiają nam to, jak wielkim złem była II wojna światowa, jak nisko może upaść człowiek, jak łatwo skrzywdzić kogoś do końca jego życia. Historia Kasi, Herty i Caroline porusza i wzbudza refleksje. Gorąco Wam polecam!
Ocena: 9/10 (wybitna)
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz