Hej, hej, Kochani!
Mam wrażenie, że o recenzowanej dzisiaj pozycji w książkowej
blogosferze powiedziano już wiele słów. Swojego czasu była ona obecna niemal na
każdym blogu, ale ja dopiero niedawno i to przez zupełny przypadek miałam
okazję ją poznać. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo byłam podekscytowana,
gdy wreszcie rozpoczynałam lekturę. Czułam, że już! Uda mi się znaleźć powieść,
która znajdzie się w topce 2017 roku. Czy jednak tak się stało? Zapraszam Was
do przeczytania recenzji!
Ava Lavender nie jest zwykłą dziewczyną. Urodziła się bowiem
z niezwykłą cechą – ma piękne, rozłożyste skrzydła. Chcąc dowiedzieć się,
dlaczego los ją tak obdarował poznaje historię swojej rodziny. Dzięki temu
czytelnik ma okazję przenieść się w niesamowitą podróż do pierwszej połowy XX
wieku i poznać trzy niesamowite kobiety, które toczą walkę o swoje szczęście.
„Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” to książka
dość.. dziwna. Pomimo że tak bardzo chciałam ją poznać, w momencie rozpoczęcia
lektury nie miałam bladego pojęcia, czego mogę się spodziewać. Dlatego tak
trudno było mi wejść w świat wykreowany przez debiutującą pisarkę. Akcja powieści jest bardzo leniwa, nie dzieje
się w niej właściwie nic wielkiego, dopiero na sam koniec książka budzi w nas
gorętsze emocje. Zdecydowanie uważam, że
jest to lektura, w której forma zdecydowanie przewyższa treść!
Na pewno na uwagę zasługuje styl, którym posługuje się
Leslye Walton. Jest on niezwykle magiczny i eteryczny. Słowa, jakich używa, we
wspaniały sposób budują klimat powieści, pochłaniający czytelnika w stu procentach.
Aż trudno uwierzyć, że autorka jest dopiero debiutantką! Czytając tę powieść
rozpływałam się, bo to wszystko było podane w takiej pięknej oprawie, że nie
dało się nie porwać talentowi pani Walton.
„Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender” to z całą
pewnością książka, w której pierwsze skrzypce grają kobiety. Autorka opisuje
losy przodkiń swojej tytułowej bohaterki. Zarówno babka, Emilienne, jak i matka
– Viviene, to kobiety na wskroś przesiąknięte magią, które przez całe życie
zmagają się ze swoimi traumami oraz poszukują miłości. Odepchnięte przez
społeczeństwo usiłują odnaleźć swoje szczęście, choć nie jest to wcale takie
proste.
Do jednej z zalet tej książki z pewnością można zaliczyć
wspaniale poprowadzone wątki miłosne. Słuchajcie, moi drodzy, ani jednej sceny
erotycznej! Da się? Pewnie, że się da! Miłość w historii Avy Lavender i jej
przodków jest delikatna, eteryczna i krucha. Nie przejawia się w namiętnościach
czy w wielkich słowach, ale w czynach i upartej obecności. Jeśli wierzycie w
taką romantyczną, stałą, słodką miłość – czytajcie! Szczególnie przypadł mi do
gustu wątek Viviane – matki Avy oraz Gabe’a, który zakochany w niej był tuż
obok niej przez wiele, wiele lat.
Mimo że póki co opisałam głównie zalety tej książki, czuję
się nią rozczarowana. Przez większość czasu nie wiedziałam, co ja właściwie
czytam i jaki był cel napisania tej książki, do czego zmierza fabuła. Niestety,
odrobinę się przy tej tak zachwalanej powieści wynudziłam, ale może to wina
mojego zbyt pozytywnego nastawienia.
Nie mogłabym z czystym sercem odradzić Wam „Osobliwych i
cudownych przypadków Avy Lavender”, ponieważ mimo wszystko podobał mi się lekko
magiczny, bardzo eteryczny klimat tej powieści. Jednak nie było to to, czego po
tak wielu pozytywnych recenzjach bym oczekiwała!
Ocena: 7/10
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz