niedziela, 31 grudnia 2017

TOP 15 - Najlepsze książki 2017

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Wczoraj zaprezentowałam Wam najgorsze książki 2017 roku. To była prawdziwa zbieranina literackich potworności. Dzisiaj, aby nieco zatrzeć te nieprzyjemne wrażenia, opowiem Wam o najlepszych książkach, jakie miałam przyjemność przeczytać w chylącym się ku końcowi roku. Przyznam, że wybranie nawet 15 spośród tych 125 książek, które przeczytałam, było trudne. A jednak, udało się wybrać - prawdziwy literacki creme de la creme!

sobota, 30 grudnia 2017

(anty)TOP 10 - Ksiązkowe potworki 2017

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Witam Was w kolejnym dniu podsumowywania roku 2017. To był naprawdę obfity w różnorodne pozycje rok, w czasie którego naprawdę poszerzyłam swoje literackie horyzonty. Niestety, oprócz perełek, o których opowiem Wam jutro, zdarzyło się kilka zupełnych niewypałów. I dzisiaj właśnie o istnych, klasycznych przykładach literatury-makulatury opowiem. Witajcie w świecie książek, które nie powinny ujrzeć nigdy światła dziennego! Tym razem postarałam się je ułożyć od mniej tragicznych do czystego literackiego zła!

czwartek, 28 grudnia 2017

TOP 10 - Najlepsze filmy 2017

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Rok 2017 zbliża się ku końcowi, a co za tym idzie - nadchodzi czas podsumowań! Nareszcie można podsumowywać i porównywać! U mnie zaczniemy już dziś z czymś, czego do tej pory na Nieuleczalnym Książkoholizmie nie było! Postanowiłam wybrać 10 najlepszych filmów, które miałam przyjemność obejrzeć w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Ten rok nieco zmienił moje podejście do filmów - zaczęłam oglądać ich więcej i zapamiętywać, co miałam przyjemność zobaczyć. Zapamiętywałam motywy i nazwiska reżyserów, a także, co ważniejsze, zaczęłam czasem wybierać film zamiast książki. Myślę, że tu duża zasługa mojej kochanej przyjaciółki, która pokazała mi, jakie mam ogromne braki w tej dziedzinie kultury.  Co prawda nie udało mi się spełnić mojego postanowienia obejrzenia 52 filmów w 2017 roku, jednak spośród tych 44, które do tej pory obejrzałam, było wiele wartych uwagi! Jak zawsze w przypadku moich zestawień - kolejnośc chronologiczna,  nie jestem w stanie uszeregować tych filmów - wszystkie to creme de la creme.

środa, 27 grudnia 2017

(218) "Boże Narodzenie w Lost River" Fannie Flagg

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Gdy tylko postanowiłam wziąć udział w zimowo-świątecznym maratonie czytelniczym organizowanym przez Suomi i Kitty, wiedziałam, że będę mieć problem z pierwszą kategorią. Dziewczyny zadały bowiem uczestnikom przeczytanie książki bożonarodzeniowej, a ja takich nie znoszę – są dla mnie za słodkie, za mdłe, za bajkowe. Miałam co prawda już wybraną powieśc Agathy Christie, jednak, zmęczona po Pasterce i długich nocnych rozmowach, rano nie miałam ochoty na czytanie kryminałów.  Z tego powodu postanowiłam zabrać się za lekturę przypadkowej książki , którą jako pierwszą wyświetli mi LC  - los padł właśnie na „Boże Narodzenie w Lost River”. Skuszona renomą autorki, której „Smażone zielone pomidory” niezwykle przypadły mi do gustu, postanowiłam zrobić kolejne podejście do książek około bożonarodzeniowych i miałam nadzieję, że tym razem będzie lepiej.

Oswald T. Campbell, ponad pięćdziesięcioletni rozwodnik, sierota, mieszkający w chicagowskim hotelu dla samotnych mężczyzn dowiaduje się, że zostało mu kilka miesięcy życia. Idąc za radą lekarza, postanawia spędzić pozostały mu czas w miejscu o bardziej sprzyjającym klimacie. W ten sposób trafia do Lost River – malutkiej osady na Florydzie zamieszkanej przez niewiele ponad setkę ludzi. Przebywając wśród południowców, Oswald zmienia swoje życie, odkrywa pasje i znajduje szczęście.

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Przemiana Ebenezera Scrooge'a, czyli o tym jak odnalazłam Magię Świąt

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Święta to najbardziej magiczny czas w ciągu roku. Rodzina, piosenki świąteczne, choinki, dekoracje, filmy, nadzieja na coś nowego.  Ukochane filmy świąteczne: „Rudolf”, „To właśnie miłość”, oczywiście „Kevin” czy „Holiday” lub nasze rodzime „Listy do M.” Każdy z nas z utęsknieniem czeka na te dni, bo  wie, że są one pełne radości, szczęścia i tego nieuchwytnego „czegoś” co nazywamy „Magią świąt”. Prawda? A no właśnie nie do końca… Co roku z utęsknieniem czekałam, aż ta niesamowita atmosfera świąt mnie ogarnie, jak poczuję klimat, a moje serce napełni się radością… I co roku spotykała mnie frustracja. Dwudziesty trzeci i dwudziesty czwarty grudnia były nerwowe, to był nieustanny wyścig z czasem... Pierogi, sprzątanie, krzyki, że nie zdążymy i najbardziej irytujące mamine: „Nikt mi nie pomaga”. Tak naprawdę najbardziej czekałam na dwa dni pomiędzy świętami, kiedy mogła sobie w spokoju pospać, poleniuszkować, poczytać, popracować. A jednak, co roku pojawiały się wątpliwości i jakiś żal, że te święta nie były takie, jakie powinny być. Dlatego w tym roku postanowiłam sprzeciwić się samej sobie i wmówić sobie, że czuję „Magię Świąt”. Jak tego dokonałam?

sobota, 23 grudnia 2017

Winter is coming book tag + Zimowy Book Tag

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Już prawie, prawie święta! Ja od tygodnia zapętlam świąteczną muzykę, krzątam się i sprzątam,. Chyba pierwszy raz aż tak czuję świąteczną atmosferę! Postanowiłam to wykorzystać i pokazać Wam dwa tagi, do których zostałam nominowana przez zaprzyjaźnione blogerki. Mam nadzieję, że ta zimowa atmosfera będzie obecna także jutro za naszymi oknami!

czwartek, 21 grudnia 2017

(217) "Jądro ciemności" Joseph Conrad

Brak komentarzy:


Witajcie, Kochani!
Jak wiecie, niezwykle rzadko podejmuję się próby recenzowania książek, które są moimi lekturami. Po pierwsze, nie jestem na tyle świadomym czytelnikiem, by rozprawiać o tych dziełach, a po drugie, przy tak szczegółowym omawianiu ich w szkole, naprawdę nie mam ochoty mówić o nich ani słowa. Są jednak lektury, które wywierają na mnie ogromny wpływ i o których chciałabym Wam opowiedzieć. Jedną z nich jest „Jądro ciemności” autorstwa Josepha Conrada. Nie będzie to recenzja sensu stricto, ale bardziej zapis moich refleksji po przeczytaniu tego dzieła.

Statek wypływający z Londynu. Wśród marynarzy znajduje się doświadczony wilk morski, Marlow. Nieoczekiwanie zaczyna on snuć opowieść o doświadczeniu, które zmieniło go na całe życie – o wyprawie do Konga, które nazywa „jądrem ciemności”. Podróż w serce europejskiego kolonializmu odmieniła jego spojrzenie na świat,  zmieniła jego poglądy, a także sprawiła, że poznał osobę, która odmieniła jego życie – tajemniczego Kurtza.

wtorek, 19 grudnia 2017

The Grinch Book Tag

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Już w tym tygodniu będą święta! To mój ulubiony okres w roku - wprost kocham kolędy, świąteczna atmosferę, radość, uśmiech i to, że wtedy jest po prostu tak inaczej.  Święta to także idealny czas dla blogerów, bowiem tagów świątecznych jest od groma! Ja dzisiaj postanowiłam pokazać Wam dość zabawny i sympatyczny The Grinch Book Tag stworzony przez Thoughst of Tomes. Grinch jest on głównym bohaterem książki pt. Grinch : Świąt nie będzie. Na jej podstawie w 2000 roku powstał film o tym samym tytule. Polskie tłumaczenie zaczerpnęłam z bloga Bukowe opowieści.


niedziela, 17 grudnia 2017

(217) "Ciemna strona" Tarryn Fisher

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Już niemal rok temu odkryłam niezwykle utalentowaną amerykańską pisarkę. Od tego czasu przeczytałam już dwie powieści jej autorstwa – mrożącą krew w żyłach, robiącą zamęt w myślach „Margo” oraz psychodeliczną, złą, niepokojącą „Bad mommy. Złą mamę”. Teraz, dzięki uprzejmości wydawnictwa Sine Qua Non miałam okazję poznać kolejną, jeszcze genialniejszą powieść Tarryn Fisher. Po lekturze „Ciemnej strony” wiem już, że jestem wielką fanką tej autorki i ślepo wezmę wszystko, co ona napisze, bowiem uwielbiam stan mojego mózgu, w jaki wprawiają mnie jej powieści. Tym razem dzięki pisarce mogłam zajrzeć w głąb samej siebie i zastanowić się, czy także ja mam swoją „ciemną stronę”.

Senna Richards, pisarka i autorka bestsellerów budzi się w obcym domu. Została porwana, jednak nie wie przez kogo i dlaczego. Na domiar złego, okazuje się, że nie tylko ona padła psychopaty – wraz z nią uwięziony został mężczyzna, z którym w przeszłości łączyła ją specyficzna relacja. Aby odzyskać wolność, Senna i Isaac muszą zajrzeć w głąb siebie, na nowo przemyśleć swoją relację oraz pogodzić się z ranami, które tkwią gdzieś głęboko w nich.

Powieść Tarryn Fisher nie  jest bynajmniej książką, którą można przeczytać „na raz”. To książka, która, choć wciąga, sprawia tak niesamowity ból, że trzeba ją sobie dawkować. Nie jest to historia, która zachwyca nadmiarem akcji, w której roi się od niespodziewanych zwrotów akcji czy mrożących krew w żyłach wydarzeń. Fabuła powieści opiera się na rutynie – rutynie życia więźnia, który ma aż za wiele czasu, aby myśleć. W powieści poznajemy skrzywdzoną psychikę Senny, jej ból, a także przeszłość, która ukształtowała ją na zawsze.  Odkrywamy także tajemnicę jej relacji z Isaakiem i razem z bohaterami zastanawiamy się, kto wpadł na pomysł, by tę dwójkę umieścić razem na skraju śmierci.

Fabuła „Ciemnej strony” została genialnie skonstruowana. Od początku czytelnik tak jak bohaterowie, nie wie, co się stało.  W jego głowie mnożą się hipotezy, które raz po raz rozbijają się w drobny mak. Tarryn Fisher odchodzi od wszelkich fabularnych schematów, więc nie sposób przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się akcja. Dlaczego „właściciel zoo”, jak swojego porywacza nazywa Senna, zachowuje się w taki sposób? Jakie są jego pobudki? Co ma na celu? Czy bohaterowie mają umrzeć? Zakończenie, które przedstawia Tarryn Fisher jest trudne, zaskakujące i tak dalekie od wszystkiego, czego można było się spodziewać, że zamiast odpowiedzi, zyskujemy kolejne pytania.

Całą historię poznajemy z perspektywy Senny. To ona opowiada nam o swoich emocjach, o swoim bólu, o swojej przeszłości, o otaczającym ją coraz bardziej strachu. Jest to jedna z najlepszych bohaterek literackich, z jakimi ostatnio się spotkałam! Jest ona pełna sprzeczności. Na pozór sprawia wrażenie niezwykle antypatycznej osoby, niewdzięcznej, niezasługującej na żadne ciepłe uczucia. A jednak, wraz z kolejnymi przewracanymi stronami poznajemy jej przeszłość i zaczynamy rozumieć, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej. Jesteśmy świadkami jej przemiany psychicznej, razem z nią uczymy się na nowo kochać, pomimo tego, że świat jest złym miejscem. Równie ciekawym bohaterem jest Isaac. To mężczyzna, którego nie sposób pokochać, jednak równie trudno jest go zrozumieć. Co nim kieruje? Dlaczego jest dobry, skoro świat, który go otacza jest tak zły? Ta dwójka bohaterów tworzy mieszankę wybuchową, a ich relacja, którą odkrywamy na łamach powieści, jest tak trudna, tak patologiczna i toksyczna , a jednocześnie piękna, że nie sposób się w nią nie zaangażować emocjonalnie.

„Ciemna strona” to powieść przytłaczająca emocjonalnie. Już od pierwszych stron czytelnik musi zmagać się z ogromnym strachem i niepewnością. Nie wiemy, jakie plany ma wobec porwanych bohaterowów „właściciel zoo”. Niejednokrotnie wraz z nimi czujemy oddech śmierci, zatracając się w głodzie, zimnie i utracie nadziei, które uniemożliwiają przeżycie kolejnego dnia. Powieść Tarryn Fisher jest także pełna bólu, niezawinionego cierpienia i krzywdy. Dzięki takim książkom widzimy, że my sami mamy swoje ciemne strony, widzimy, że przeszłość i dawne zranienia wciąż na nas oddziałują i nie pozwalają być w pełni szczęśliwymi.  Tarryn Fisher udowadnia, że nigdy do końca nie znamy samych siebie, a nasza prawdziwa natura wychodzi na jaw dopiero, kiedy znajdujemy się w ekstremalnych warunkach. „Ciemna strona” to powieść, o której nie da się po prostu zapomnieć, trzeba wraz z bohaterami przeżyć ich emocje oraz udać się w podróż w głąb siebie.

Po raz kolejny Tarryn Fisher udowodniła, że jest mistrzynią operowania słowem. W niezwykle sugestywny sposób opisała ból, cierpienie, głód i wszystkie inne trudne uczucia, targające bohaterami.  Po raz kolejny mój egzemplarz cały jest popodkreślany, a ja po raz kolejny chcę się z Wami podzielić moimi ulubionymi cytatami:


- Ludzie nie są stworzeni do dźwigania ciężaru innych. Ledwie dajemy radę nieść własny. (…)
-Być może wzięcie na siebie ciężaru drugiej osoby sprawia, że Twój własny staje się trochę mniejszy.

Gwałt odciska się w twoim DNA. Nie jesteś już sobą, ale kobietą, którą zgwałcono. I nie możesz tego z siebie wymazać. Nie możesz pozbyć się przekonania, że to znowu się wydarzy, że jesteś bezwartościowa i nikt nigdy nie będzie chciał się do ciebie zbliżyć, bo zostałaś zbrukana i wykorzystana. Ktoś uznał, że jesteś nikim, zakładasz więc, że inni też tak pomyślą. Gwałt to bezwzględny niszczyciel zaufania, pewności siebie i nadziei.

Ludzie kłamią. Wykorzystują cię i kłamią, przez cały czas wciskają ci kity o swojej lojalności i o tym, że cię nigdy nie zostawią. Nikt nie może ci tego obiecać, bo zyciem – tak jak pogodą – rządzą nieustanne zmiany.

Nienawidzę zmian. Nigdy się nie wie, co przyniosą, można tylko być pewnym, że nastąpią. Ale zanim to się stanie, łudzisz się, że odmienią Twój los na lepsze. Postanawiasz w to wierzyć, bo tego potrzebujesz.

Wierzysz w ludzi, bo mają w zwyczaju trzymać się ciebie, kiedy jest dobrze. Nazywam ich letnimi słodziakami. Spotkałam w życiu wystarczająco wielu letnich słodziaków, żeby wiedzieć, że każdy zostawi cię wraz z nadejściem zimy. Kiedy wszystko wokół zamarza, ty trzęsiesz się z zimna i aby przetrwać, otaczasz się jak największą liczbą ochronnych warstw. Z początku nawet tego nie zauważasz. Zimno sprawia, że drętwiejesz i nie widzisz wyraźnie. A potem nagle podnosisz wzrok, zauważasz, że śnieg zaczyna topnieć i uświadamiasz sobie, że spędziłeś zimę sam.

Nadal Cię widzę, Senna – mówi w moje włosy – Człowiek nigdy nie przestaje widzieć tego, co postrzega jako część samego siebie.

Tak to właśnie wygląda, kiedy jesteś więźniem. Pragniesz wolności, a kiedy ją dostajesz, bez swoich łańcuchów czujesz się nagi.

Nigdy nie myślałam o miłości w kategoriach wyboru. Wydawało mi się raczej antywyborem. Jeśli jednak wiążesz się z kimś autodestrukcyjnym i postanawiasz nadal go kochać, to chyba jednak jest jakiś wybór.

- Nie naprawisz mnie – powiedziałam, patrząc na kolana Isaaca.
- Wcale nie chcę.
- Jestem okaleczona. Z zewnątrz i w środku.
- A mimo to cię kocham.

Prawda jest dla umysłu. (…) Kłamstwa są dla serca. Okłamujmy się więc dalej.

„Ciemna strona” to zdecydowanie jedna z najlepszych powieści, jakie miałam przyjemność poznać w kończącym się roku.To mroczna, niepokojąca historia o kruchej ludzkiej psychice. Jej zaletami są z całą pewnością niebanalna fabuła oraz genialnie skonstruowani, niezwykle wiarygodni bohaterowie. Książek takich jak te nie da się po prostu zapomnieć – one na zawsze pozostają w nas. Serdecznie polecam!

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non!

Ocena: 10/10 (arcydzieło) 

Książka bierze udział w wyzwaniach:

wtorek, 12 grudnia 2017

(216) "Mirror, mirror" Cara Delvigne i Rowan Coleman

Brak komentarzy:


Hej, hej, Kochani!
Cara Delevigne to nazwisko, które jest znane każdemu. Modelka, aktorka, piosenkarka jest jedną   z najbardziej rozpoznawalnych postaci na świecie. Jedni ją kochają, inni jej nienawidzą. Mnie samej Cara jest dość obojętna, choć przyznam, że niesamowicie podoba mi się jej uroda.  Jednakże pisanie książek przez cele brytów budzi różnorakie emocje, więc i ja chciałam zobaczyć, czy „Mirror, mirror” to kolejna lektura, która powinna być podpałką, a wydana  została ze względu na nazwisko współautorki. Do literackiego debiutu top modelki  napisanego wraz z uznaną brytyjską pisarką Rowan Coleman podchodziłam z największymi obawami – na szczęście nie sprawdziły się one! Miałam ogromną przyjemność poznać bardzo dobrą, wciągającą i mądrą powieść młodzieżową!

Kilka miesięcy wcześniej czwórka przyjaciół - Leo, Rose, Red i Naomi założyła zespół.Dla każdego z nich wspólne tworzenie muzyki stało się odskocznią od problemów domowych, szkolnych, psychicznych. Pomiędzy tymi kompletnie różnymi nastolatkami nawiązuję się przyjaźń. Sytuacja ulega jednak diametralnej odmianie, gdy jedna z paczki, Naomi, znika bez śladu. Młodzi ludzie usiłują zrekonstruować, co się z nią działo, dlaczego postanowiła uciec. Czy zrobiła to z własnej woli? A może ktoś ją skrzywdził? Zniknięcie Naomi to nie jedyny problem, z którym musza zmierzyć się młodzi muzycy. Ich przyjaźń zostanie wystawiona na ogromną próbę, a oni sam  będą musieli zadać sobie pytania o własną tożsamość.

niedziela, 10 grudnia 2017

(215) "Droga powrotna" Erich Maria Remarque

Brak komentarzy:


Witajcie moi Kochani!
Moje serce zostało bezpowrotnie zdobyte przez kolejnego pisarza. Bez wahania już teraz mogę nazwać go jednym z odkryć roku, autorem, z którego twórczością chcę się jeszcze bliżej zapoznać, którego mam w planach przeczytać wszystkie książki. Po zakończonej lekturze „Drogi powrotnej” już wiem, że warto. Po raz trzeci przekonałam się, że Erich Maria Remarque to pisarz, którego chce się czytać i którego warto czytać. Jego książki, choć niełatwe, wymagające emocjonalnego zaangażowania, dostarczają czytelnikowi czegoś więcej, niż rozrywki – materiału do refleksji, przeżyć intelektualnych. Umożliwiają także zmianę spojrzenia na świat. I właśnie taką trudną, lecz i wdzięczną leturą jest z pewnością „Droga powrotna”!

Listopad 1918 roku. Państwo niemieckie podpisuje akt kapitulacji. Młodzi żołnierze, którzy dorośli w okopach, którzy z uczniów stali się wojakami i mordercami, musza powrócić do swojej przedwojennej rzeczywistości – do szkół, do rodzinnych miejscowości, do rodziców, widzących w nich wciąż ukochane dzieci. I choć myśl o powrocie dodawała im siły w najgorszych walkach, okazuje się, że nic nie jest już takie jak wcześniej. Kraj pogrążony jest w chaosie, kolejni dawni znajomi są martwi, a świat zdaje się nie rozumieć tragedii straconego pokolenia. Co gorsze, wojna nieodwracalnie zmienia także bohaterów „Drogi powrotnej” – Ernsta, Ludwiga,  Ferdinanda i ich przyjaciół, którzy już nigdy nie będę umieli zyć w czasach pokoju.

środa, 6 grudnia 2017

Christmas Book Maraton - TBR

Brak komentarzy:
Hej, hej Kochani!
Dzisiaj przychodzę do Was z lekkim, luźnym, Mikołajowym postem. Chciałabym zaprosić Was do udziału w maratonie, który po raz trzeci już organizuje Suomi oraz Kitty Ailla oraz zaprezentować Wam mój stosik.To już trzecia edycja, w której biorę udział i trzecia, którą na 99% zawalę <to już taka tradycja>. Ale trzeba przynajmniej próbować, prawda? 

niedziela, 3 grudnia 2017

Dwudziestkowy tag Kitty Ailli

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Pora na wygrzebywanie się z tagowych zaległości! Dzisiaj postanowiłam wziąć na warsztat Tag zrobiony przez moją ukochaną przyjaciółkę, z okazji jej dwudziestych urodzin. Może dlatego, że dopiero dziś dostanie ode mnie prezent... A więc, planowanie imprezy urodzinowej czas zacząć!

piątek, 1 grudnia 2017

Podsumowanie listopada

Brak komentarzy:
Hej, hej, Kochani!
Nareszcie! Zakończył się najgorszy miesiąc tego roku. Niesamowicie męczący i przygnębiający, w którym nie zrealizowałam moich planów w żadnym aspekcie. A jego jedynym pozytywem jest niespodziewane, ale i króciutkie spotkanie z KittyAillą! Było cudownie! Dla niej warto jechać osiem godzin pociągiem tylko po to, by spędzić kilka godzin razem. A co poza tym? - szkoła, szkoła, szkoła... Próbne matury, które jednocześnie pocieszały (historia bardzo przyjemna) i załamały (co to było na matematyce). Na ponad tydzień utraciłam laptopa, co poskutkowało zamarciem ruchu na blogu. No i niestety, także jakieś jesienne chandry i smuteczki... ALE, ALE! Zaczyna się grudzień, święta, zima - już będzie tylko lepiej!